Melodia, rytm - ok. Co do tekstu - nie wiem, czy to ma byc żart, prowokacja czy taki przewrotny dydaktyzm: ani mnie nie bawi ani nie skłania do refleksji. No i teraz przychodzi ta chwila, kiedy każdy kto recenzuje ten utwór powinien napisać coś o muzyce czyli o graniu. Tylko, że nie ma o czym pisac, bo tego grania nie ma. Więc włąściwie utworu nie ma. Gdyby to było demo, to zasugerowałbym (subiektywnie) funkujące pianinko rhodesa w podkładzie, krótkie riffy dęciakowe w tle, żeński chórek, mini solo na gitarze i więcej basu. Ale to zdaje się nie jest demo. Jeśli takich kawałów jest na płycie więcej, to zgadzam się, że stracą trochę starych fanów. Nie zgadzam sie natomiast, że zyskają nowych. No chyba że zaczną eksponować walory pozamuzyczne, co przy tego typu dźwiękach jest ponoć wymogiem...