Michał, nie o to chodzi aby do czegoś na siłę się przekonać - to ślepa uliczka.Jeżeli we mnie nie ma jakiejś nutki zainteresowania, to nie widzę w tym sensu.
Wiesz ja kiedyś uczyłam się Zappy - dziwnie to brzmi, jest to jednak prawda...trwało to całymi tygodniami.Miałam jednak silną motywację. Po przeczytaniu "Takiego mnie nie znacie" byłam strasznie ciekawa Jego twórczości. Nie potrafiłam zrozumieć jak to jest możliwe aby w muzyce połączyć rock, jazz, współczesną muzykę
poważną,, muzykę awangardową ,pop, soul,z muzyką barokową, renesansową, tudzież neoromantyczną
a to wszystko razem okrasić jedynymi w swoim rodzaju tekstami...
Postanowiłam posłuchać co ten muzyczny Woody Allen potrafi.
Na początku byłam w szoku, nie pamiętam od jakiej płyty zaczęłam zappowską edukację,ale zaznajomiwszy się z płytą "Guitar"
i wysłuchawszy chociażby takiego kawałka jak
"That's Not Really Reggae" gdzie sekcja gra jedno, a solówka gitarzysty drugie...byłam bardzo skonsternowana, ostatni utwór totalnie mnie odrzucił - psychodeliczne połączenie Gershwina i Primrose'a doprowadziło do tego,że odłożyłam tę płytę na półkę.
Teraz często jej słucham i zawsze jest ona w moim zasięgu,jeszcze bardziej sobie cenię pierwszą płytę "Freak Out!" będąca satyrycznym odzwierciedleniem całej i Ameryki lat 60.
I właśnie taki Zappa był dla mnie
tajemnicą - wielką, taką którą chciałam odkryć i odkryłam.
Wiesz kiedyś, ktoś dał mi płytę i powiedział tak: Kora, weź ją przesłuchaj, tylko nie zrażaj się do niej za pierwszym razem. Patrzę na autora - rasowy bluesamen z Delty Mississippi, płyty tej jednak wcześniej nie znałam.
Totalna hybryda muzyczna, skomplikowane połączenie bluesa z gatunkami na pierwszy rzut oka do niego nie pasującymi -
Tam jest tajemnica !!! Obecnie ten album zaliczam do 10 najlepszych jakich słuchałam w życiu.
To płyta
R.L Burnside"Wish i Was In Heaven Sitting Down"
Trochę odskoczyłam od tematu Pontiacka
, chciałam jednak podkreślić, że jestem otwarta na muzykę, tylko coś najpierw musi mnie w niej ująć, cokolwiek...