Wysłuchałem tej płyty już wiele razy i postanowiłem podzielić ze światem moją opinią.
CREE - po kilku latach wreszcie nowy materiał. Jak dla mnie bardzo smakowity. CREE to porządna firma, która jak do tej pory nie zawodzi. Nie ma tu słabych numerów, a jest parę naprawdę niezłych „wymiataczy”. Już na samym początku „Ballada o miłości” sprawi, że popłyniecie z nią. Ja pływam ciągle. Piękny tekst i „gilmourowska” gitara, może w wykonaniu Pana Styczyńskiego (gościnie w tym utworze). W „Rozkosznym deszczu” mamy miły puls no i bardzo fajną zagrywkę na dwie gitary w stylu starych dobrych Allmanów. „Swe drugie ja”, tutaj po raz drugi gra gościnnie Pan Styczyński, no i jadą chłopaki na trzy gitary aż miło, może tylko troszkę za krótko. Bardzo fajnie urozmaica ten utwór gościnny saksofon Pana Rybki. Nr 4 na płycie „To co chciałeś” to mój nr 1. Przepiękny riff. Niby się go już gdzieś słyszało ale takie riffy rządziły zawsze i zawsze będą rządzić. Jak by ktoś zajął się promocją tego numeru to mielibyśmy hit na lato
. „Wszystko co mam dla Ciebie” to osobiste wyznanie autora na tle dobrej muzyki z mięsistą solówką na koniec. „Przywiązanie” spokojna ballada z mądrym tekstem. Znowu płyniemy. W „Sam na sam” CREE pokazują pazur. Utwór pulsuje dobrym rock&rollem a Pan Sebastian raczy nas osobistym tekstem. „ Tacy sami Tacy mali’’ po raz kolejny udowadnia, że kiedy Pan Bóg rozdawał talenty to chłopakom z CRRE dał talent do pisania utworów balladowych (nie lubię tego określenia ). I znowu płyniemy proszę Państwa. No i mamy utwór ostatni. „Nagle Ktoś”. Tekst i dedykacja na okładce płyty (Pan Sebastian dedykuje płytę swojej zmarłej Mamie) uczynił utwór ten z jednej strony bardzo, bardzo osobistym dla autora ale z drugiej utworem, pod którym każdy z nas może się podpisać obiema rękoma.
Jak mówi mój kolega DO MJE nowa płyta zespołu CREE jest bardzo dobra. Polecam ją wszystkim, którzy słuchają muzyki sercem i duszą a nie uchem i mózgiem.
PS: Na początku dwóch utworów, „Przywiązanie” i „Nagle ktoś” dograne są odgłosy ptaków i szczekanie psa. Rozumiem ten zabieg bo jeżeli płytę nagrywa się w Dębnie (piękne okolice) to muszą być takie dźwięki. A Dębno leży blisko Brzyny. A Brzyna i impreza z połowy lipca „Ale luz” u Makara to już całkiem inna historia ….