Kurdesz, a ja Wam powiem, że pachnie mi tu jakimś przekrętem...
Wczoraj gdy przyszliśmy do Stodoły, gdzieś tak w granicach godziny 20:00, ujrzeliśmy spory tłumek ludzi i biały afisz z napisem "koncert Mayalla przesunięty na 26.08 z przyczyn technicznych". Możecie sobie wyobrazić naszą reakcję (5 godzin w samochodzie pozbawionym klimyyyyyy, remonty dróg itd.). Ale to jeszcze nic, ja już całkiem zagotowałam się słysząc, jakie wytłumaczenie przygotowała dla nas Agencja Koncertowa "Live Nation":
"około godziny 17:00 otrzymaliśmy wiadomość, że zespołowi zepsuł się autokar, stoją obecnie 700 km od Warszawy i nie zdążą dojechać"
Ale się uśmiałam.
Jak dla mnie każda informacja w powyższym zdaniu to czysty absurd. Wiadomość otrzymana o 17:00 (?), 700 km od miejsca koncertu(?)... w dzień koncertu(!!!)... podróż zespołu autokarem...
Teraz możliwości są dwie: albo jest to tylko wymówka (czyt. kłamstwo), stworzone naprędce i przez to niedoskonałe, albo przedstawiciele agencji to (i tu użyję eufemizmu, dziś postanowiłam nie kląć
) bujający w obłokach optymiści.
Do tego wszystkiego trzeba dołożyć treść karteczki powieszonej przy kasie o ewentualnej wypłacalności agencji (śmieszne) i niejasne wypowiedzi o tym, czy koncert w ogóle się odbędzie (mimo, że o żałobie narodowej wtedy jeszcze nie było mowy, przynajmniej ten argument nie pojawił się).
Trzeci raz byłam w Stodole, trzeci raz przy wejściu było bardzo nieprzyjemnie. Być może wczoraj po raz pierwszy było to usprawiedliwione...
Z poczuciem nabicia w butelkę, wróciliśmy jeszcze tej nocy do Bochni.
Próbujemy połączyć się z Agencją telefonicznie, żeby zwrócić bilety... na razie bez skutku.
Klimat, nie????
a.k.a. Florentine Pogen
"Umysł jest jak spadochron. Dopóki go nie otworzysz - nie działa." (F. Zappa)