Jest tylko jedno ale.
Jezeli ktos jest naprawde dobry i podchodzi do tego co robi profesjonalnie to nie stanowi problemu duza ilosc wydanych plyt czy napisanych utworow. W czasach baroku np kompozytor taki jak Bach , (ale nie tylko on) pisal po kilkaset mniejszych lub wiekszych kawalkow i nie byly to knoty.
Sporo natomiast jest wykonawcow, ktorzy na "przestrzeni dziejow" sa znani czasem tylko z jednej plyty czy nawet jednego kawalka i to wcale nie znaczy , ze pozostala czesc ich tworczosci ma jakiekolwiek znaczenie artystyczne.
Czesto tez zachwyt publicznosci nad jakims utworem czy ich tworca wynika po prostu z ignorancji i braku mozliwosci oceny jakosci utworu czy profesjonalizmu kompozytora.
Z tego jednak nie robilbym zarzutu, poniewaz naleze do tej grupy wielbicieli wszelkich talentow, ktora uwaza , ze jedynym sensownym kryterium w muzyce jest.... podoba sie czy nie podoba.
Wniosek ? Kazdy ma prawo wybrac sobie dowolny obiekt uwielbienia i bedzie mial racje. Ja ze swej strony staralem sie uzasadnic w sposob mozliwie przystepny dlaczego wole jednego wariata bardziej niz innego.
hej