Moderator: mods
lauderdale pisze:Tak byl juz taki jeden gosciu co sie za bardzo ta zlota mysla przejal i na jednej z Warszawskich jesieni jak pewnie wiesz ze szkoly czy studiow odegral utwor na fortepian ktory lecial mniej wiecej tak.: .....................................................................................
czyli cisza.
Skrajnosci nie sa niczym dobrym. Muzyka to DZWIEKI i RYTM z grubsza rzecz biorac, a pauzy owszem sa potrzebne, ale nie sa najistotniejszym elementem choc sluza nieraz budowaniu napiecia.
Sa jak sol i pieprz. Ale zupy na samej soli i pieprzu nie ugotujesz.
Pozdrowionka
leszekblues pisze:Nutek sie nie gra
Nutki sie czyta albo pisze
Gra sie dzwieki
Black_Beauty pisze:Najlepsi są "poważni" muzycy , grają jakąś traske np po szkołach ,mają jakiś tam program tych "koncertów" i grając ten sam kawałek poraz setny dalej się koleś gapi w te nuty non stop.Nie rozumiem...
lauderdale pisze:Michal Jaworski pisze:Ja te kropki czytac potrafie, ale z graniem za ich pomoca jest juz gorzej. Moze inaczej, nie czytam tylko literuje.
Nie przejmuj sie.
Malo jest muzykantow ktorzy graja skomplikowane partie "a vista"
Czyli bez przygotowania. Prawie wszyscy literuja. Nawet ci najlepsi w orkiestrach klasycznych nie moga z reka na sercu powiedziec ze nie przygotowuja sie do granie koncertu czy symfonii.
Choc zdarzaja sie wyjatki.
Pozdrowienia.
Przemek Bluesdoctor pisze:
Tak się składa, że mialem styczność z orkiestrą symfoniczną i polemizowałbym na ten temat...
Turgon pisze:Black_beauty: MałaAlejaRóż, niestety ma rację. W przypadku muzyki klasycznej nie ma miejsca na pomyłki.
Turgon pisze:Black_beauty: MałaAlejaRóż, niestety ma rację. W przypadku muzyki klasycznej nie ma miejsca na pomyłki.
Black_Beauty pisze:Dobrze dobrze Torgonie znam tą mądrość , ale chodzi o to ,że znając np krótki utworek na pamięć i grająć go któryś raz z kolei czytanie nut wydaje się dziwne conajmniej.
ps. sory za podwójnego posta
MałaAlejaRóż pisze:Black_Beauty pisze:Dobrze dobrze Torgonie znam tą mądrość , ale chodzi o to ,że znając np krótki utworek na pamięć i grająć go któryś raz z kolei czytanie nut wydaje się dziwne conajmniej.
ps. sory za podwójnego posta
a jak dyrygent ma natchnienie i inaczej poprowadzi troche chociażby dynamike , a ty we łbie masz setki podobny sonat, suit, uwertur, koncertów, preludiów, rond, legend, motywów itd i się kopsniesz to co? porażka troche nie?
:wink:
Black_Beauty pisze:Najlepsi są "poważni" muzycy , grają jakąś traske np po szkołach ,mają jakiś tam program tych "koncertów" i grając ten sam kawałek poraz setny dalej się koleś gapi w te nuty non stop.Nie rozumiem...
lauderdale pisze:Przemek Bluesdoctor pisze:
Tak się składa, że mialem styczność z orkiestrą symfoniczną i polemizowałbym na ten temat...
...Ale z czym chcesz polemizowac ? Chcesz powiedzieć, że znasz chociaz jednego muzyka ktory gra jakikakolwiek partie solowa koncertu na dowolnym instrumencie np gitarze dajmy na to
" Concierto de Aranjuez" Joaqiuna Rodriga czy "A" op 30 Mauro Giulianiego bez przygotowania?...
Pozdrowionka
lauderdale pisze: Prawie wszyscy literuja. Nawet ci najlepsi w orkiestrach klasycznych nie moga z reka na sercu powiedziec ze nie przygotowuja sie do granie koncertu czy symfonii.
Przemek Bluesdoctor pisze:Powiem szczerze, że nie za wiele zrozumiałem z tego postu... Dużo słów, z których nic nie wynika...
Uszczegóławiając poprzedni mój post, nie zgadzam się poniższą Twoją wypowiedzią:lauderdale pisze: Prawie wszyscy literuja. Nawet ci najlepsi w orkiestrach klasycznych nie moga z reka na sercu powiedziec ze nie przygotowuja sie do granie koncertu czy symfonii.
Uwierz mi, że gdyby ktoś "literował" w orkiestrze symfonicznej to musiałby ćwiczyć 24h na dobę i tak by to mu nic nie dało...
W orkiestrze czasem bywa tak, że dostajesz na próbie nuty, a na drugi dzień grasz koncert i nie ma czasu na literowanie...
Pozdrawiam...
74yaro pisze:Czytam wasze posty i chyba niektorzy nie doczytali co ma na myśli Black Beauty.
Nie mówi o filharmonii, tylko o koncertach w szkołach, gdzie gra się najczęściej utwory znane, lubiane i ograne i żaden to muzyk, który gra setny raz to samo i potrzebuje nut.
Jeśli chodzi o filharmonię, to nigdy nie widziałem, żeby świetny muzyk np. na recitalu grał z nut, bo to by niezbyt dobrze o nim świadczyło. Chyba że jest to premierowe wykonanie utworu albo gra utwór, ktory rzadko wykonuje.
Widziałem też wiele razy solistów grających koncert z orkiestrą bez pomocy nut, chociażby "Concierto de Aranjuez" o którym wspomina Lauderdale.
lauderdale pisze:Nie przejmuj sie.
Malo jest muzykantow ktorzy graja skomplikowane partie "a vista"
Czyli bez przygotowania. Prawie wszyscy literuja. Nawet ci najlepsi w orkiestrach klasycznych nie moga z reka na sercu powiedziec ze nie przygotowuja sie do granie koncertu czy symfonii.
Choc zdarzaja sie wyjatki.
Pozdrowienia.
Przemek Bluesdoctor pisze:Z mojej strony mam tyle do powiedzenia:
1. Jeśli chodzi o koncerty (np. fortepianowe, czy skrzypcowe), to zgodzę się, że solisci ćwiczą sami trudne partie... Ale nie sadzę, żeby np. ktoś z kwintetu smyczkowego miał taką potrzebę...
2. Symfonia, to całkiem inna forma (która z resztą ewoluowała z biegiem czasu) i tam raczej nie ma partii solowej, która trwa przez całe dzieło... Dlatego NIE uważam, że w tym wypadku któryś z muzyków orkiestry symfonicznej musiał sobie w domu rozczytywać nuty...
Jeśli to miałeś na mysli to OK, ale jeśli nie, to nasze zdania trochę się różnią...
Pozdrawiam...
Wróć do Warsztaty i dyskusje...
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 325 gości