CZĘŚĆ 6
BN: Lubię rozmawiać z ludźmi w całym kraju na temat bluesa i zauważyłem ,że sprej ich części zane są nazwiska artystów z północnago zachodu jak Paul deLay, Curtis Salgado czy Lloyd Jones. Czy słyszałeś o nazwiskach innych lokalnych wykonawców w trakcie swoich podróży?
PdL: Przypuszczam ,że jedno z nich to Daffy Bishop. Ale myśle, że dla ludzi Curtis czy Lloyd to dobry przykład na zilustrowanie faktu , że ludzie reagują na naszą muzykę, na ich muzykę. Prosta sprawa; to są nadzwyczajnie utalentowani i oddani goście. Nie widzę, żadnej przyczyny dla której ludzie mieliby nie doceniać tego co mamy tutaj na północnym zachodzie. Całkiem sporo ludzi uważa, że blues nie może być grany na zachód od gór skalistych. ( i tu pocieszenie dla polskich bluesmenów ; my jesteśmy na wschód – przyp. tłum. ) Nie myślę, żeby tak było. Ludzie są bardzo lokalnie nastawieni w tych sprawach. Miejsca takie jak głebokie południe czy “Chitlin Circuit” ( określenie na miejsca na wschodzie i południu USA bezpieczne i przyjazne dla muzyków czy komików w okresie segregacji rasowej w Stanach )gdzie pojawia się sporo ludzi w tym szczególnym typie. Ludzie starej szkoły niezby kwapiący się by z tym eksperymentować. Ale muszą próbować inaczej ta muzyka umrze. Szkoda ,że niektóre stacje radiowe nie są troszkę mniej blues-rockowo zorientowane , a wiecej klasycznie( w sensie klasyki bluesa – przyp. tłum.). Zawsze jest interesujące usłyszeć nową produkcję, ale czasem jest to tak bardzo rozwodnione. Mam na myśli to, że jeśli mówimy o muzyce to trzeba trochę soli i pieprzu by uzyskać smak. I te śliczne bluesy o komputerach... Naprawdę nie myślę, żeby można było napisać pieśń bluesową o czymś mającym jakikolwiek związek z komputerami i sprawić by to zadziałało.
BN: Czy twoim zdaniem są jacyś lokalni wykonawcy wyróżniający się w jakiś szczególny sposób.
PdL: Myślę , że Robbie Laws poczynił wielkie postępy przez te lata odkąd go znam. Jest coraz lepszy, myślę. Miałem przyjemność grać z nim parę razy przez ostatnie parę lat i zauważyłem, że wypracowuje własny styl i ma ogromny potencjał.
BN: Ostatni spotkałeś się z innymi członkami “Brown Sugar” ( Lloyd Jones i Jim Mesi) w Trail End (
http://www.barflymag.com/bar/trails-end-saloon.html) by udzielić wywiadu na potrzeby dokumentalnego filmu na temat historii sceny bluesowej Portland. Czy to nie dziwne, że po tzrydziestu latach na trasie wciąż jesteście na szczycie tu w Portland?
PdL: Widzisz na czym sie skończyło jak chwilę porozmawialiśmy. Jak nam to dobrze idzie i jak nic z tego nie mamy.(śmiech) Mimo to warunki mamy swietne. Mamy szczęście mieć wspomagające nas rodziny , i odpowiednie miejsce do pracy. Tu się naprawdę gra! Jest nieco lepiej od wypłaty do wypłaty niż można było mieć nadzieję. Ale myślę ; wciąż jest czas na napisanie przeboju.
BN: Co trzyma Paul'a DeLay'a w Portland? Wiem, że tu dorastałeś, ale z twoją renomą jednego z najlepszych harmonijkarzy na świecie mógłbyś prawdopodobnie przeprowadzić się dokądkolwiek
i wciąż być aktywny muzycznie. Tak więc dlaczego Portland.
PdL: To jest dom. Bezsprzecznie. Brakowałoby mi tego i nigdy nie widziałem nic co dałoby się porównać. Gdziekolwiek indziej zbyt tęskniłbym za domem.
[...]
© 2001 Cascade Blues Association
KONIEC