kora_ pisze:+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Aazzello, Rocken , ( jeżeli można ) podeślijcie tu jakikolwiek numer ( sendspace ) z ostatniej płyty Mr. Waglewskiego, który został skażony bluesem , tudzież hill country, można ?
Utwór na płycie nr 2 i 8. Tam chyba najoczywistsze jest „skażenie”. Choć ja bym to określił bardziej klimatami J.J. Cale'a. Utwory, płyta do nabycia i odsłuchania w dobrych sklepach muzycznych.
Nie chcę wypowiadać się za Azazzello ale Hill Country można doszukać się na tej płycie. Choć to raczej sposób podejścia do muzyki i nagrywania. Coś, co może kojarzyć się z pomysłami np. NMA na ostatniej płycie. Ewentualnie to, co zrobiono z R.L. Burnside na „Wish I Was In Heaven Sitting Down”. Ale nie chce za bardzo wnikać, ponieważ nawet w przywołanych wydanictwach mam dość ambiwalentne odczucia.
kora_ pisze:p/s - Hmmm .... Nie wiem jak Wy odbieracie muzykę bluesową, dla mnie, to w 50% wokal.
Waglewski nie ma zielonego pojęcia o bluesowym frazowaniu ( a to podstawa ! )
Rozpatrywanie Waglewskiego w kategorii wokalisty to raczej nieporozumienie. Zresztą on sam się nie uważa za wokalistę. Jeśli koniecznie się czegoś doszukiwać to, że wokal pełni taką dopowiadającą funkcję do dźwięków, co w bluesie jest również dość powszechne. Wiele przykładów muzycznych udowadnia, ze w prostocie jest również siła. Dla mnie jest to szczere w dodatku to, o czym
deklamuje w jakiś tam w sposób mnie wzrusz, rusza i dotyka. Generalnie bardzo lubię jego teksty.
Waglewski to dla mnie przede wszystkim znakomity gitarzysta (muzyk). Na pewno najbliżej mu jest do muzyki rockowej. Ale w tym, co robi jest takie staroświeckie podejście, które mam wrażenie, że jest na wyginięciu, czyli improwizacja. A to ma rodowód w bluesie i jazzie.
A jego twórczość to spory tygiel różnych stylistyk rock’n’rolla, bluesa, jazzu, etno. Jednak w jego przypadku ma to zawsze dość pierwotny i korzenny wydźwięk osadzony w klasyce gitarowej. Czego często brakuje mi w przypadku różnorakich fusion-music i wręcz odrzuca z powodu przeintelektualizowania lub bezduszności.
Obawiam się, że problemem nie jest Waglewski tylko co inni z „okolic bluesa” mają nam do zaoferowania.