El. Muddy.
Wreszcie sensowny powrót do tematu, choć nie da się ukryć, że walnąłeś kilka argumentów z koziej dupy, czysta demagogia - przeczytaj to ponownie, to sam zobaczysz
. To nie atako-oskarżenie, lecz raczej nawołanie do rzetelnej argumentologii
.
Hm... trochę mnie źle zrozumiałeś. Nie twierdzę, że śpiewania po angielsku jest dobre, a po polsku złe. Natomiast twierdzę upierdliwie i uparcie, że blues znacznie lepiej brzmi wykonywany po ang. niż po polsku. Po prostu nasz język jest szeleszczący, czasem dzwoniący, ma tak rozmieszczone akcenty, że bardzo trudno go dopasować do rytmiki i akcentologii bluesa itp itd. Zresztą blues po niemiecku lub po turecku też brzmi fatalnie, a jeszcze gorzej w sanskrycie lub w języku Kurdów
.
Nie pisałem, że nie da się śpiewać bluesa po polsku - twierdzę po prostu, że jest to b. trudne i mało komu udaje się zrobić to dobrze (wyżej wymieniłem te nieliczne wyjątki).
Choćby rzeczony pan Paweł Szymański (niestety nie znalazłem Szpitala św. Jakuba) - gdy posłuchałem go w kilku numerach po polsku, no to już w emocjach chciałem pisać, że chromolę taką przemyską poezję śpiewaną na nutę bluesową, ale posłuchałem sobie po ang. (a na szczęście na jutupach jest tego dużo) no i facet mnie urzekł. Jest po prostu świetny! A po polsku brzmi jak Kaczmarski, Młynarski czy inny lokalny bard. Może się to komuś podobać, jak najbardziej, ale to nie brzmi jak blues ino jak poezyja zaśwpiewywana w rytmach delta-bluesowych.
Cały mój "protest" wynika stąd, że:
primo - kilka razy w ciągu ostatnich lat usłyszałem "zarzut" od kolegów blues-bieszczadników, że my Polacy powinni śpiewać po polsku, bo trza krzewić rodzimą kulturę, a nie małpować Amerykańców, że "kiedy wreszcie zaczniecie śpiewać po polsku", że fajnie, ale "moglibyście coś tak, żeby ludzie rozumieli" itp itd.
Secundo - między innymi na tym tle (poza kilkoma innymi) mieliśmy tak mocne zróżnicowanie zdań z kolegą z kapeli, który wciąż po cichu nastawał na upolszczenie repertuaru, że w końcu się pożegnaliśmy, a szkoda, bo miał fajne brzmienie
.
No, ale to już prywata.. a tu byłem ciekaw jakichś sensownych argumentów sprzeciwiających się mej teorii o niepasowności naszej mowy do kolorystki i pulsacji bluesa.
siema