Strona 1 z 2
Co jest bluesem, a co nie....
:
marca 6, 2008, 7:58 pm
autor: jomm
:
marca 6, 2008, 8:01 pm
autor: Matragon
:
marca 6, 2008, 8:06 pm
autor: jomm
:
marca 6, 2008, 8:20 pm
autor: 74yaro
:
marca 6, 2008, 8:24 pm
autor: jomm
:
marca 6, 2008, 8:33 pm
autor: Matragon
:
marca 7, 2008, 11:18 pm
autor: pyroslaw1
:
marca 8, 2008, 8:04 pm
autor: lauderdale
:
marca 8, 2008, 8:17 pm
autor: Rakiet
:
marca 8, 2008, 11:32 pm
autor: pyroslaw1
tak -.. a czy ktos uczył czarnego niewolnika rytmu ? spiewu ? NIE ! on słuchał ...hmm czy my mówimy o bluesie , czy o komercyjnej muzyce zgranej dla kasy ? A na czym polega bluesowe jam session ? Przynajmniej u nas w BIAŁYMSTOKU ludzie widza sie pierwszy raz i wystarczy ze jeden poda rytm czy temat - i jest jazda - blues ... i wcale nei gra sie w kólko choochie coochie man -albo boom boom ...czasem jeden kawałek przechodzi w drugi - i jest grany po 20 minut ..........a jak ktoś chce posłuchac orkiestry symfonicznej - to nie ta sala i to nie blues.
przeciez pisałem - za jak jestes zawalony robotą i zgarsz 3 smetne nuty to juz jest blues - jak ktos sie wuczył nut , skal diatonicznych i innych .. to nie oznacza ze bedzie czuł bluesa - on po prostu go dobrze zagra .
kiedys wspominał Clapton dlaczego rozpadł sie CREAM - grali wszystko na pamieć ..be z czucia - warsztat przewyższał treśc .
a obejrzyj sobie video SESSION FOR ROBERT JOHNSNON - tu Clapton idzie na całość , wuluzowal i jest prawdziwa bluesowa jazda w kazdym składzie i raczej wszystko jest oparte na czuciu niż na ustaleniach - zobacz ile razy zaczynali They're Red Hot - 3 - 4 razy ?i co ? poco nauka ? LUZ - I JEST BLUES
ja to tak pojmuje - i nie zabraniam nikomu pojmowac tego inaczej ..i to tez jest blues - jezeli ktos sie zamknął w wyuczonych schematach to za bluesa powinien sie na brac - znasz historię jak zabrakło prądu w Warszawie przed koncertem BOBOSA PROHAZKI ? CI co sie nauczyli bluesa pewnie by wymiekli i odpuścili granie - ale Bobos i TOMEK KAMINSKI zasuwali akustycznie na dwa harpy - bo tak sie czuje bluesa - chce sie go grac - a NIE MUSI
:
marca 8, 2008, 11:49 pm
autor: SchyMan
:
marca 9, 2008, 8:39 am
autor: pyroslaw1
:
marca 9, 2008, 10:58 am
autor: lauderdale
:
marca 9, 2008, 12:31 pm
autor: pyroslaw1
Świeta racja - o tym przenikaniu - z tym że czarni chyba nie naśladowali tych białych cajunów na południu i irishów na pólnocy stanów . te INNE odmiany bluesa powstawały w gettach i były bluesem - instumenty sie zmieniły to fakt - przejęli od białych - bajnjo , harpik , gitarę . ale muzyka gospel śpiewana i tylko śpiewana w religijnych zborach była korzeniami bluesa w kazdym rejonie USA odnoszącymi sie do BOGA . Byłem na południu STANÓW i jak zaszedłem do muzynskiej knajpy - to na mnie wytrzeszczyli oczy dopiero po pokazaniu spracowanych dłoni i udowodnieniu ze nie jestem yankie - mogłem w spokoju posłuchac jak grają . I tak miałem szczeście ze wyszedłem stamtąd cały . Natomiast w miastach pólnocy biali i czarni wspolnie próbują ukręcic kase z grania . Tam raczej nie spotyka sie naleciałosci segregacji rasowej .
A blues ewoluuje - i o ile FUNKI to tez jakaś gałąż czarnego dziedzictwa bluesa - o tyle rapa ni jak bym do tego dziecictwa nie przypiął .
Moze daltego że rap to muzyka rozpusczonych w bogactwie czarnych ? nie wyrażająca pamieci o biedzie na ktorą jescze dwa pokolenia temu było skazane 99 % czarnej populacji w stanach ...??
:
marca 9, 2008, 1:14 pm
autor: WitekBielski
Który to już raz powstaje podobny temat???
Ja to czuję w ten sposób: jak ktoś gra Bluesa, to od razu jest najlepszym na świecie, więc nie ma co szukać "najlepszych kapel". Albo gra się Bluesa, albo go się nie gra.
A co do tego ile dźwięków się zagra w ile czasu, to nie ma to znaczenia, pod warunkiem że tak a nie inaczej miało być. W sensie że tak to podyktowała dusza/serce czy jak ktoś to chce nazywać.
:
marca 9, 2008, 8:06 pm
autor: lauderdale
:
marca 9, 2008, 9:40 pm
autor: Agatka Malczyk
Blues czy jazz powstawał z połączenia czarnego z białym. Europejska muzyka, instrumenty i afrykańskie poczucie rytmu, wykonanie.
:
marca 9, 2008, 9:46 pm
autor: lauderdale
:
marca 9, 2008, 10:02 pm
autor: ANDRZEJ MATYSIK
Cytat:
Byłem na południu STANÓW i jak zaszedłem do muzynskiej knajpy - to na mnie wytrzeszczyli oczy dopiero po pokazaniu spracowanych dłoni i udowodnieniu ze nie jestem yankie - mogłem w spokoju posłuchac jak grają . I tak miałem szczeście ze wyszedłem stamtąd cały
Oj, to chyba już lekko "jazda po bandzie"!
Przemierzyłem stan Mississippi parokrotnie wzdłuż i wszerz, ponad 20 innych też, z Tennessee, Arkansas, Georgią, Alabamą i Louizianą włącznie, słuchałem bluesa w wielu tamtejszych klubach i na festiwalach. Nigdy nikt mi nie kazał pokazywać "spracowanych dłoni", ani też nie spotkały mnie żadne, podobne represje.
Nie przesadzajmy, i nie twórzmy bzdurnych teorii!
Pozdrawiam,
Andrzej Matysik
:
marca 10, 2008, 7:32 am
autor: pyroslaw1
Panie Andrzeju - widocznie był pan w duzych miastach - ja nie zjedziłem wszesz i wzdłuz .Po prostu wyrwałem sie swoim subaru na poł-zach. podczas 5 dniowego urlopu zeby zobaczyć krater BARINGERA - no i nie dojechałem ... ale przezyłem amerykańską przygode drogi ... na południe jechałem autostradami ze stanu CONN. i juz po 2 dniach swierdziłem ze nie zdążę wrócic na czas - wracałałem wiec czasem bocznymi drogami że by zobaczyc tą inną Amerykę . Między Troy a Atlantą trafiłem na zabitą dechami wioche gdzie wiekszość w knajpie spozywała MOONSHINE a nie normalne driny . Miejscowosci nawet nie wymienie . Nie pojechałem tam słuchac - ot po prostu w drodze zechaciało mi sie spac - wiec zatrzymałem sie w pierwszej z brzegu miejscowości . A ze w drodze suchałem sobie Sweet home Alabama - to sobie chciałem ten sweet home przez moment poczuć ....Po prostu przypadek sprawił ze trafiem na bluesa - samo zycie . A potem autostradą 85 wróciłem do New Britain - CONN.
Blues to nie tylko granie na festiwalach i imprezach przeznaczonych dla szerokiej publiczności ale i w podrzednych mordowniach ..to tam w dalszym ciągu tworzy sie prawdziwe bluesy . Na festiwalach tylko sie je wykonuje i powiela - ząłoże sie 99% białych - nawet w stanach nie zachodzi samotnie do CZARNEJ KNAJPY - a ja o godz 23 byłem tam jedynym ,, białym fiutem ,, jak mnie tam nazwano
A przygody miałem w 1991 roku w stanch ze ksiazke bym napisał - juz 3 dni po przylocie poszedłem w nocy na piechote przez portorykoańska dzielnice , nawalony jak stodoła . Szukali mnie nasi całą noc ( a raczej moich zwłok ) A ja juz sobie spałem w domku . A kiedys panu pokaże kwit o atresztowaniu za nielegalne posiadanie broni - nie byłm polaczkiem ktory pojechał zarabiac , ani oficjelem ktory pojechał na bluesfest. Zna pan wielu polaków ktorzy zamiast zobaczyc niagare wypływali na ocean aby zobaczyc płynące na południe wieloryby ? Nawet W naszym kraju ,gdzie jest pan u siebie- chodząc po głownych ulicach mozna odwiedzic wszystkie bary . Ale są miejscowosci i w nich dzielnice gdzie lepiej bez wprowadzającego do knajpy SWOJAKA lepiej nie wchodzic - bo nie wiadomo jak i bez czego sie wyjdzie - Z CAŁYM SZACUNKIEM . ŁYSY
:
marca 10, 2008, 11:21 am
autor: lauderdale
... i stary poszedl na swoja strone ulicy. Mlodzi weszli do baru dla kierowcow ciezarowek , gdzie dziewczyna zwinela portfel jednemu frajerowi, ale gosc okazal sie nie takim znowu niekumatym burakiem jak by sie z pozoru moglo wydawac. No i wczasie awantury wydalo sie ze chlopak ma pistolet. Barman w sile wieku Irlandczyk zapanowal jednak nad sytuacja, kazac oddac portfel i wywalil mlodych na zbity pysk zabierajac bron. Poszli wiec za starym na druga strone ulicy. Na te czarna strone.
Tam wyciagajac przed siebie spracowane dlonie weszli do knajpy w ktorej pachnialo bimbrem (moonshine) sexem i krolowal blues. Chlopak wciaz jeszcze wlokl ze soba starego telecastera kupionego za grosze w jakims beznadziejnym sklepiku na peryferiach. Krag wytrzeszczajacych na nich oczy czarnuchow zaciesnial sie coraz bardziej. W oparach gestego dymu papierosowego bywalcy tego ponurego miejsca nie zwrocili uwagi na ich spracowane dlonie tylko zaczeli ich popychac i drwic z domniemanych rozmiarow atrybutow meskosci chopaka majacych byc swiadectwem jego odwagi. Smierc zajrzala im w oczy... i wtedy....
przezazliwie wysoki dzwiek harmonijki starego utratowal im zycie, a nawet pozwolil zaskarbic sobie przychylnosc nieufnie nastawionych mieszkancow delty wielkiej rzeki.
:
marca 10, 2008, 11:56 am
autor: Rakiet
He, he, a zaczynało się tak spokojnie ;-).
Ile to już razy...
:
marca 10, 2008, 12:06 pm
autor: Rakiet
:
marca 10, 2008, 12:09 pm
autor: lauderdale
:
marca 10, 2008, 12:27 pm
autor: Robert007Lenert
:
marca 10, 2008, 12:30 pm
autor: pyroslaw1
:
marca 10, 2008, 3:02 pm
autor: Betsztyn
:
marca 10, 2008, 3:18 pm
autor: B&B
:
marca 10, 2008, 3:30 pm
autor: Rakiet
:
marca 10, 2008, 4:13 pm
autor: pyroslaw1