Moderator: mods
Basman pisze:Generalnie chciałbym się wypowiedzieć, ale nie do końca rozumiem tezę.
Domniemuję, że kolega Perkusista uważa, że taki Clapton albo inni Rolling Stonesi to już nie są artyści, bo nie pojawiają się publicznie-muzycznie bez wynagrodzenia idącego w tysiące grube zresztą dolarów ?
Leszek Jakubczak pisze:Ja to widzę w ten sposób. Jeżeli chce sie być dobrym w czymś trzeba się temu poświecić, mieć czas na ćwiczenie, pisanie piosenek itp. Trzeba tez mieć sprzęt, utrzymać go.
I druga sprawa - jak zaczynasz się z tego utrzymywać to staje się to twoim zawodem - a za prace, nawet jak to jest sztuka, trzeba płacić.
W Polsce utrzymuje się przekonanie, że sztuka powinna być za darmo, bo twórcy wystarczy sama satysfakcja. Dlatego ludzie jak idą na koncert czasami nie chcą dać symbolicznych 5zł za bilet lub nie kupią płyty.
Trzeba zmieniać podejście, jeżeli chcemy mieć dobrych i różnorodnych artystów, gdzie nie tylko "gwiazdy " zarabiają pieniądze. I myślę, ze wtedy też byłoby łatwiej z artystami, którzy może nie chcą mieć wielkiej kasy, ale chcieliby godnie żyć ze swojej sztuki i nie musieli odstawiać chałtur żeby utrzymać rodzinę.
Betlsztyn pisze:Korci mnie, zeby zabrac jakas pozycje w tym temacie, ale nie bardzo rozumiem o co chodzi
Betlsztyn pisze:Granie muzyki jest expresja swojej osobowosci. Pieniadze, z tego, przyjda lub nie. Jesli tak, to jestesmy szczesliwcami i mozemy poswiecic muzyce wiekszosc swojego czasu... czyli stajemy sie zawodowcami.
Jesli nie, to na szczescie sa inne zawody, dzieki ktorym mozemy sie wyzywic i kontynuowac swoje hobby, muzyke.
Jesli ktos zaczyna grac, a glownym celem jest zrobienie kasy, powinien zmienic zawod.
Takie jest, przynajmniej moje, skromne zdanie.
Betlsztyn pisze:Granie muzyki jest expresja swojej osobowosci. Pieniadze, z tego, przyjda lub nie. Jesli tak, to jestesmy szczesliwcami i mozemy poswiecic muzyce wiekszosc swojego czasu... czyli stajemy sie zawodowcami (...)
matragon pisze:
"zajęciem muzyka - jest granie
zajęciem zawodowego muzyka - jest biznes"(R. Fripp)
sztuka polega na tym żeby będąc już muzykiem zawodowym nie przestać być po prostu muzykiem - i vice wersa ... a to już udaje się tylko niektórym
Jednak aby Cię cenili - musisz cenić się sam ... nie ma rady
Skoro grają to SĄ muzykami, nie wykształconymi - ale muzykami.olekblues pisze:A co z tymi facetami (i nie tylko pewnie), którzy grają sobie na ulicy, nie są muzykami, nie pokończyli szkół i graja po swojemu.
Pewnie że artyści, ale pewnie nie wszyscy, podobnie jak i wśród wykształconych trafiają się i tacy i tacy.olekblues pisze:Zdarza się że warsztatowo są lepsi od niejednych "muzyków', zarabiają rzuconym groszem, czasami pociskają za piwo, lub za dobre słowo. Mają swoje zawody, pracują, a grają lub śpiewaja bo to lubią, i kochają. Naturszczyki bo o nich tutaj mówię, to artyści czy nie?
pewnie że mogą !olekblues pisze:Czy moga kasowac pieniążki za to swoje granie?
to nie grzech !olekblues pisze:Czy tworzenie własnych kompozycji i kasowanie, by móc sobie kupić lepszą gitarkę czy harmonijkę to "grzech" w ich przypadku?
Różnie bywa !olekblues pisze:Czy lepszy tekst od "zawodowego' tekściarza, czy od takiego samoroba?
NO !olekblues pisze:Pytań ciśnie mi sie do głowy w tym temacie rzeka, a przecież chyba każdy przy zdrowych zmysłach nie odrzucił by zapłaty za coś co zrobił, wykonał, bez względu na to czy jest "muzykiem", "artystą", czy też nim wcale nie jest.
olekblues pisze:Jeśli ludzie chca za to płacić niech płacą i basta.
Dawanie siebie za "darmo" należy tylko dla tych którzy kochaja bardziej innych niż siebie, i nie ma to nic wspólnego z zabawą.
Basman pisze:A co do "grań dobroczynnych" to też sugeruję szczególną ostrożność - w znakomitej większości przypadków jest tak, że muzykanci, to jedyni prawdziwie charytatywni uczestnicy takich działań. Po za nimi zarabiają wszyscy od akustyka po babcię klozetową, dochód osiągnięty przy okazji takiej imprezy charytatywnie wkładając do własnej kieszeni.
Tomek D. pisze:Basman pisze:A co do "grań dobroczynnych" to też sugeruję szczególną ostrożność - w znakomitej większości przypadków jest tak, że muzykanci, to jedyni prawdziwie charytatywni uczestnicy takich działań. Po za nimi zarabiają wszyscy od akustyka po babcię klozetową, dochód osiągnięty przy okazji takiej imprezy charytatywnie wkładając do własnej kieszeni.
Myślę, że kolega poruszył BARDZO istotny temat.
Na koncertach charytatywnych charytatywnie działają muzycy, bo nie dość, że nie biorą pieniędzy za granie, to jeszcze ponoszą koszty związane z dojazdem itp. Charytatywnie działają też słuchacze, kupując bilety i biorąc udział w różnego rodzaju licytacjach. Natomiast cała reszta osób w najlepsze sobie zarabia. A w przypadku dużego koncertu to dochód ze sprzedaży alkoholu może być całkiem pokaźny.
Uważam, że to jest nie fair...
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 308 gości