rocken pisze:Nigdy nie słuchałem muzyki poważnej granej na zabawkach brzmiących jak dźwięk z gier Atari.
A wiesz, że ja też nie? Akurat Emerson sporo grał na hammondzie i innych organach, szczególnie w "Obrazkach...". Niemniej syntezatory (w tym wspomniany moog) były oczywiscie mocno w użyciu i u niego i u Ricka Wakemana czy Patricka Moraza. Moim zdaniem to nie brzmiało jak Atari, ale też nigdy Atari nie miałem. Jeśli chodzi o brzmienie, to (uwaga - będzie oryginalna myśl) muzycy grają na tych instrumentach, które są, a nie na tych, których nie ma. Analogowe syntezatory tamtych lat były oczywiście bardzo ograniczone, ale moim zdaniem miały swój styl i nie bez powodu są wciąż stosowane, również w muzyce bliższej bluesa, jak choćby na płytach Chris Robinson Brotherhood. Podobno bez Wakemana i Emersona jazzowi klawiszowcy nie sięgneliby tak szybko po syntezatory. Nie wiem czy to prawda, ale faktem jest, że pokrewne brzmienia instrumentów klawiszowych można usłyszeć na płytach Mahavishnu Orchestra czy Return to Forever. Czy tam też Cię tak drażnią?
rocken pisze:Aby była jasność do żadnego z użytkowników w tej dyskusji nie żywię żadnych antypatii, moje wypowiedzi odnoszą się tylko do muzyki.
My też Cię lubimy.
Przy okazji rozmów o rocku progresywnym - już któryś raz polecam wszystkim książkę Edwarda Macana "Progresywny urock" (ang. "Rocking the Classics: English Progressive Rock and the Counterculture"). Jeśli ktoś miałby przeczytać tylko jedną rzecz na temat tego gatunku, to moim zdaniem właśnie tę. Ciekawe, czy Agrypa się zgodzi?