Strona 8 z 8

Post: listopada 15, 2011, 9:24 pm
autor: przemak2
azazzello pisze:Na czym polega wina Leszka? Przeciez sm57 do jednego z glosnikow bassmana to standard. Siara, jazgot wynikaja wg mnie z tego ze harmonijka byla za bardzo przykryta przez gitary i klawisz juz na samej scenie i Lechu po prostu napie... trudno wtedy mowic o sensownym graniu..Zreszta Lechu musialby sie wypowiedziec, moze bylo jak chcial, ale z tego co slyszalem przy scenie (na przodach bylo gorzej z selektywnoscia) to harmonijka byla w miksie na limesie. Moznaby tu mowic o winie harmonijkarza, ze nie zadbal o dynamike, pod warunkiem ze mial jeszcze jakikolwiek zapas przed sprzeganiem na gale vol i tego zapasu nie wykorzystal.


Ze na scenie byl halas, to mi nie musisz mowic ;) A przeciez Jasiu ma tylko 30W ;)
Ale wlasnie mi o to chodzi - nasze granie na scenie to nie byla wina akustyka, to my tak gralismy, i takie brzmienie wydobywalo sie z lLeszkowego pieca. Niewazne, co bylo powodem, takie brzmienie zebrak majk i jezeli chcielibysmy w prawidlowy sposob to zrealizowac, to trzeba by po prostu podniesc hebel i juz. A tu niezbedna jest korekcja - no wiec jak - gosciu ma jednak krecic i kreowac brzmienie?

Post: listopada 15, 2011, 11:56 pm
autor: @ndy.w
myślę że nadszedł czas żeby muzycy zaczęli walczyć z hałasem który sami wytwarzają. cicho wcale nie musi być źle. imho im ciszej (oczywiście nie posuwając się do granicy absurdu) tym lepiej - bo można jeszcze coś dołożyć w 1ie potrzeby. a jak na dzień dobry jest głośno to już nic się nie da...

ostatnio miałem okazję zaobserwować sytuację opisywaną przed moich przedpismaków. było to w klubie gdzie od sceny do ściany było góra 5m. kapela która wystawiła duże piece miała problemy podczas próby. sprzęgało i gwizdało. potem wyszła kapela z małymi piecami i problem zniknął jak ręką odjął.

a wracając (ale już tylko dygresyjnie) do źródła tematu który założyłem to po tych wszystkich dyskusjach dochodzę do wniosku że cicho grająca kapela jest dla akustyka wielkim wyzwaniem - bo stawia go w kompletnie nieznanej sytuacji. myślę że wiecie o co mi cho...

Post: listopada 16, 2011, 1:29 am
autor: Andrzej Serafin
@ndy ja wiem

Akustycy jak widzą wibrafon to od razu mają pod nosem kilka Qrw...

...bo bedzie cicho groł :roll:

Ogólnie się z Tobą zgadzam

Post: listopada 16, 2011, 9:01 am
autor: Mean Machine
przemak2 pisze:Rozumiem. Czyli 906 w stosunku do sm57 ma gore zdjeta o 6dB i filtr na 5kHz? To musi byc super majk ;)


Tego nie wiem. Nie mam pojęcia jak to się przekłada na liczby :-(
Ostatnio robiłem sobie takiego testa, że porównałem te dwa majki na dokładnie tych samych ustawieniach i 906 brzmiała fajniej. Cieplej, pełniej, dźwięk bardziej zbalansowany. Tam jest taki pipsztyk który można ustawić w trzech pozycjach, w jednej zbiera w sumie dość podobnie do 57, w drugiej jest ciemniej, a w trzeciej jeszcze ciemniej. Ale niektórzy tak lubią.
No i 906 jest jakby bardziej czujna jeśli chodzi o ustawienie względem membrany głośnika, takie przynajmniej odniosłem wrażenie.

Post: listopada 16, 2011, 9:17 am
autor: Mean Machine
Paweł Stomma pisze:A piszże sobie co chcesz, ale jak już kogoś cytujesz (np. mnie) i niby się do tego "odnosisz" to nie pisz potem całkiem o czym innym! :x Ja pisałem o DUŻEJ scenie, nie o klubie, a przykłady wspomnianych "idoli" miały potwierdzić tezę, że mimo głośnej sceny, da się to nagłośnić!

Teraz Ty to cytujesz i piszesz o klubie. Ma to sens?


Oczywiście. Tak naprawdę ja w swoim poście poparłem Twoją tezę, tyle że dokonałem pewnego przeskoku semantycznego wprost do wniosków. Tak że wszystko się zgadza... w każdym razie nie ma o co się oburzać.

Paweł Stomma pisze:Aha, a tekst o "narodowych kompleksach" proponuje ponownie przemyśleć...


A co z nim jest nie tak, szczególnie w kontekście dyskusji?

Post: listopada 16, 2011, 9:24 am
autor: Mean Machine
@ndy.w pisze:myślę że nadszedł czas żeby muzycy zaczęli walczyć z hałasem który sami wytwarzają. cicho wcale nie musi być źle. imho im ciszej (oczywiście nie posuwając się do granicy absurdu) tym lepiej - bo można jeszcze coś dołożyć w 1ie potrzeby. a jak na dzień dobry jest głośno to już nic się nie da...


Akurat nie dalej jak wczoraj byliśmy z azazzellem na koncercie Debbie Davis w poznańskim bluenocie. I ten koncert byłby świetną ilustracją do tej całej dyskusji. Tam gdzie siedzieliśmy, na galerii - wszystko się absolutnie zgadzało dousznie. Dobrze wyważone instrumenty, pasma ładnie oddzielone, czytelny bas, nienachalne bębny. Gitarka - mniód z benzynom, every fuckin' note idealnie wyartykułowany i słyszalny. Oczywiście granie w trio, więc pewnie łatwiej to nagłośnić niż klawikorda i sekcję dęciaków. Może i tak, ale i w takim składzie można lepiej lub gorzej. Tu było zdecydowanie lepiej. Czy było głośno? Otóż nie bardzo, rzekłbym. Właściwie nie, jedynie gitara podczas solówek była dość mocno podbita ale generalnie było tak akurat.
Tyle że zimno w tym klubie jak w psiarni, niezbyt przyjazne miejsce na koncerty.

Post: listopada 16, 2011, 10:16 am
autor: @ndy.w
Andrzej Serafin pisze:Akustycy jak widzą wibrafon to od razu mają pod nosem kilka Qrw...

...bo bedzie cicho groł :roll:


to jest nic w porównaniu z widokiem tabli ;-]

no tak - ale jeśli reszta zagra odpowiednio do wibrafonu to na scenie nie może się nie zgadzać. pozostaje tylko kwestią dobrej komunikacji z akustykiem żeby tego nie popsuł. co1 bardziej zauważam że choć często słyszę od akustyków prośbę o ściszenie wzmacniaczy to kiedy to dostają okazuje się że nie zawsze wiedzą co z tym zrobić. wychodzi NATO że muzycy odzwyczaili ich od takiego komfortu pracy.

możnaby zastosować daleką parabolę i stwierdzić że to wszystko przez Edisona, Teslę i ich następców którzy powymyślali ten cały prąd elektryczny...

Post: listopada 16, 2011, 10:28 am
autor: przemak2
Mean Machine pisze:
przemak2 pisze:Rozumiem. Czyli 906 w stosunku do sm57 ma gore zdjeta o 6dB i filtr na 5kHz? To musi byc super majk ;)


Tego nie wiem. Nie mam pojęcia jak to się przekłada na liczby :-(
Ostatnio robiłem sobie takiego testa, że porównałem te dwa majki na dokładnie tych samych ustawieniach i 906 brzmiała fajniej. Cieplej, pełniej, dźwięk bardziej zbalansowany. Tam jest taki pipsztyk który można ustawić w trzech pozycjach, w jednej zbiera w sumie dość podobnie do 57, w drugiej jest ciemniej, a w trzeciej jeszcze ciemniej. Ale niektórzy tak lubią.
No i 906 jest jakby bardziej czujna jeśli chodzi o ustawienie względem membrany głośnika, takie przynajmniej odniosłem wrażenie.


Chodzi o to, ze musialem na harmonijce zrobic korekcje wrecz "telefoniczna", zeby zabrzmiala tak, jak myslelismy, ze brzmiala na koncercie ;)
Krotko mowiac - nap... jak dzikie psy i nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie ;)

Post: listopada 16, 2011, 11:27 am
autor: Paweł Stomma
Mean Machine pisze:
Paweł Stomma pisze:Aha, a tekst o "narodowych kompleksach" proponuje ponownie przemyśleć...


A co z nim jest nie tak, szczególnie w kontekście dyskusji?

Oczywiście to offtop jak cholera, ale ponieważ mój apel o powtórne przemyślenie zdaje sie nie dał efektu :) , to czuję sie zobowiązany odpowiedzieć.
Po pierwsze - w większości wypadków ci muzycy, co do małego klubu przynoszą wielkie lampowe "setki" (przynajmniej ci których znam, albo pytałem), robią to ponieważ są to jedyne dobrze brzmiące wzmacniacze, które mają. Nie kazdego stać na zakup kilku piecy, więc kupuje sie taki najbardziej uniwersalny. Oczywiście wygląda to dziwnie, ale przeważnie tylko wygląda, bo wyciąga się przedtem dwie skrajne lampy (albo środkowe) i jest to tylko pięćdziesiątka, tez głośna, ale nie aż tak.
Po drugie - nie wydaje mi się, zeby objawem polskich narodowych kompleksów było kupowanie duużych rzeczy, żeby komuś tam dorównać, jeżeli już, cechę tę przypisuje sie raczej tzw. "nowym ruskim". Raczej jako objaw polskich narodowych kompleksów można traktować bezkrytyczne uwielbienie wszystkiego, co z zachodu, gdy w np. nagłośnieniu polskiego bandu słyszy sie same błędy, a "zagraniczny" słucha sie w pozycji "na kolanach" nie zauważając nawet ewidentnych potknięć, ani nie rozumiejąc też dobrze samej sytuacji gwiazda - support na przykład. :) I wtedy "zagranicznemu" to "akustyk sp..lił", a polski to "był za głośno".
Wiadomo, co zagraniczne, to zagraniczne (Mamoń?)
Poza tym osobiście, jak mam być szczery, denerwuje mnie troche takie stawianie się ponad naszym "narodowym charakterem", niekoniecznie uzasadnione... :)

Post: listopada 16, 2011, 1:50 pm
autor: B&B
Widzę, że muzycy zdominowali ten temat, to może mi pomogą ustalić, kto tu sp...lił sprawę:
http://www.sendspace.pl/file/a00e8a2bbe6f9fa545f733b
Warunki: scena OCK (Jimiway), gitarzysta-wokalista, gitarzysta, bas, perkusja, nagranie z publiki, odległość 2/3 długości sali
Co wyjaśnić: dlaczego tak słaba (i chyba rozstrojona) gitara wokalisty jest tak głośno a gitara solowa ledwo się przebija?
A może według was wszystko jest OK? :twisted:

Post: listopada 16, 2011, 2:02 pm
autor: Andrzej Serafin
@ndy.w pisze:to jest nic w porównaniu z widokiem tabli ;-]


Zobaczyłbyś jakie mają oczy gdy wnoszę UDU na scenę.

Zawał w spojrzeniu.

Ale jak się okazuje linia z klawisza potrafi nieźle wystraszyć.

Coś o tym wiemy, nie? :wink:

Kiedyś nawet jeden "spec" upierał się, że mam przester na wyjściu z modułu perkusyjnego..... :roll:

Zwróciłem mu uwagę, że to on ma nie tą czułość na D-Box.

A to co wyczyniał z wokalem i darbuką to istne szaleństwo, itd itd...
To był festiwal, żeby nie było, że klub, i że kasy nie było i inne takie.

Post: listopada 16, 2011, 2:21 pm
autor: Mean Machine
Paweł Stomma pisze:Oczywiście to offtop jak cholera, ale ponieważ mój apel o powtórne przemyślenie zdaje sie nie dał efektu :) , to czuję sie zobowiązany odpowiedzieć


Skąd wiesz że nie dał efektu?
Nie czuj się zobowiązany do odpowiadania tylko dlatego że moje wnioski po przemyśleniu sprawy nadal o dziwo nie pokrywają się z Twoimi...
...dude :-)

Post: listopada 16, 2011, 2:24 pm
autor: Mean Machine
B&B pisze:Widzę, że muzycy zdominowali ten temat, to może mi pomogą ustalić, kto tu sp...lił sprawę:
http://www.sendspace.pl/file/a00e8a2bbe6f9fa545f733b
Warunki: scena OCK (Jimiway), gitarzysta-wokalista, gitarzysta, bas, perkusja, nagranie z publiki, odległość 2/3 długości sali
Co wyjaśnić: dlaczego tak słaba (i chyba rozstrojona) gitara wokalisty jest tak głośno a gitara solowa ledwo się przebija?
A może według was wszystko jest OK? :twisted:


To że zostało tak zarejestrowane (pytanie czym), wcale nie znaczy że tak było słyszane uszowo, no nie? Jak dla mnie, nie dano low-cut'a i stąd ten kruszący kamienie nerkowe bas.

Post: listopada 16, 2011, 2:39 pm
autor: Paweł Stomma
Mean Machine pisze:...dude :-)

Nie wiem wprawdzie, co to jest, ale przypuszczam, że cos pozytywnego, więc oczywiście pozdrawiam.:)

Post: listopada 16, 2011, 2:41 pm
autor: B&B
Mean Machine pisze:
B&B pisze:Widzę, że muzycy zdominowali ten temat, to może mi pomogą ustalić, kto tu sp...lił sprawę:
http://www.sendspace.pl/file/a00e8a2bbe6f9fa545f733b
Warunki: scena OCK (Jimiway), gitarzysta-wokalista, gitarzysta, bas, perkusja, nagranie z publiki, odległość 2/3 długości sali
Co wyjaśnić: dlaczego tak słaba (i chyba rozstrojona) gitara wokalisty jest tak głośno a gitara solowa ledwo się przebija?
A może według was wszystko jest OK? :twisted:

To że zostało tak zarejestrowane (pytanie czym), wcale nie znaczy że tak było słyszane uszowo, no nie? Jak dla mnie, nie dano low-cut'a i stąd ten kruszący kamienie nerkowe bas.

Ale ja nie pytałem o bas lecz o gitary. "Uszowo" były słyszane tak jak na na graniu a nawet bardziej :twisted:

Post: listopada 16, 2011, 2:52 pm
autor: Paweł Stomma
B&B pisze:Widzę, że muzycy zdominowali ten temat, to może mi pomogą ustalić, kto tu sp...lił sprawę:
http://www.sendspace.pl/file/a00e8a2bbe6f9fa545f733b
Warunki: scena OCK (Jimiway), gitarzysta-wokalista, gitarzysta, bas, perkusja, nagranie z publiki, odległość 2/3 długości sali
Co wyjaśnić: dlaczego tak słaba (i chyba rozstrojona) gitara wokalisty jest tak głośno a gitara solowa ledwo się przebija?
A może według was wszystko jest OK? :twisted:

Miło, ze ktoś wreszcie to zauważył, choć to "zapadniaja zwiezda" i to z Ameryki! :wink:
Problem jest tu, przypuszczam, złozony. Przede wszystkim Evans tu bardzo h..wo na tej gitarze gra i "wyskakują" mu jakieś dźwięki. Oczywiście (gdyby to był Polak), należałoby powiedzieć, że powinien sie sciszyć (i powinien), ale on śpiewa i pewnie chce mieć harmonię słyszalną, żeby sie nie wy..bać z wokalem. No więc sobie podkład gra, bo pewnie jakby słuchał tego Colombo, to w końcu tamten podkładu mu nie gra, tylko taka niby alternatywna linie, wiec wypaść nietrudno. Poza tym ten Evans musi śpiewać, podawać tekst i ogólnie udawać jeszcze, ze jest wszystko w porządku :) , więc pewnie nie miał głowy, zeby do tego kontrolować swój poziom głosności. Ja staram sie pamiętać, ale to gwiazda przecie... Więc chyba akustyk. Jak Ty usłyszałeć, że nie haczy, on chyba tyz powinien i mu tej gitary zdjąc, a najwyżej dać więcej do odsłuchu.
Tak chyba myślę. :) Nie wiem jednak, jak tam głosno było i jakie proporcje scena/przody. A to dosyć subtelne i klimatyczne granie...

PS
Gdzie klęcznik? :D :wink:

Post: listopada 16, 2011, 4:38 pm
autor: TITO
DO TEGO CYTATU CO PAWEŁ!

Dla mnie trzy możliwości.
1. Chłopcy grają słabo zespołowo i gitarzysto-wokalista nie usunął się na drugi plan (nie ściszył gałką przy gitarze lub z łapy) aby wpuścić solowego (szkolny "amatorski" błąd u GWIAZDY) - być może w Stanach robią to akustycy - czytałem, że Lenny Kravitz ma z tyłu sceny gościa, który zna cały repertuar i przełącza mu nawet efekty.
2. Może się ściszył, ale akustyk zobaczył, ze nagle jest ciszej i go podgłośnił na przodach - wiem, to śmieszne, ale zdarza się nader często i wk...ia najbardziej!
3. Może gitara wokalisty przez cały czas powinna być na przodach wyciszona, na drugim planie a na scenie słyszalna tylko dla niego - tak jak wspomniał Paweł - ktoś źle wszystko ustawił na samym początku i nieświadomi chłopacy grają. Gość nawet nie próbuje stroić instrumentu, bo po co - i tak mnie nie słychać, myśli sobie!

Post: listopada 17, 2011, 8:22 am
autor: B&B
Świetnie to rozpracowaliście :lol: Tito, opcję 2. wykluczam, 1 i 3 są równie prawdopodobne.

Paweł Stomma pisze:PS
Gdzie klęcznik? :D :wink:
Synu - powstań! Każdy ma prawo błądzić, nawet muzyk 8) , któren w ten oryginalny sposób chwali Pana (*sprawdzić, czy czasami nie chwali szatana!) i każdym dźwiękiem zbliża ludzkość do zbawienia...

Post: listopada 17, 2011, 8:27 am
autor: Paweł Stomma
B&B pisze:muzyk 8) , któren w ten oryginalny sposób chwali Pana i każdym dźwiękiem zbliża ludzkość do zbawienia...

Trudno sie nie zgodzić. :)

Post: listopada 17, 2011, 10:08 am
autor: Mean Machine
przemak2 pisze:Chodzi o to, ze musialem na harmonijce zrobic korekcje wrecz "telefoniczna", zeby zabrzmiala tak, jak myslelismy, ze brzmiala na koncercie ;)
Krotko mowiac - nap... jak dzikie psy i nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie ;)


To ja jeszcze w kontekście uzupełnienia wątku (w sumie nie aż taki offtop)
http://www.youtube.com/watch?v=ZNRp_r1y ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=26XbUNEs ... re=related

Post: listopada 20, 2011, 4:34 pm
autor: posener
Długo nie trzeba było czekać na kolejną praktyczną ilustrację tematu tej zakładki. Odsyłam do dyskusji o koncercie Kenny Wayne Shepherda, praktycznie zniszczonym przez złe nagłośnienie. Szczerze mówiąc już dawno nie słyszałem takiego akustycznego syfu jak wczoraj w Batorym.

Post: listopada 21, 2011, 9:43 pm
autor: Byniek
B&B pisze:Widzę, że muzycy zdominowali ten temat, to może mi pomogą ustalić, kto tu sp...lił sprawę:
http://www.sendspace.pl/file/a00e8a2bbe6f9fa545f733b
Warunki: scena OCK (Jimiway), gitarzysta-wokalista, gitarzysta, bas, perkusja, nagranie z publiki, odległość 2/3 długości sali
Co wyjaśnić: dlaczego tak słaba (i chyba rozstrojona) gitara wokalisty jest tak głośno a gitara solowa ledwo się przebija?
A może według was wszystko jest OK? :twisted:

Problemem jest operator gitary, który się nie słyszy. Gdyby się słyszał to nastroiłby gitarę. Możliwe że na początku seta był ciszej, a później się rozkręcał, niekontrolowany przez realizatora. Odsłuchy na tej scenie oprócz wokalowych jakieś były?