muzycy vs akustycy

Tematy związane z muzyką bliższych i dalszych okolic bluesa.

Moderator: mods

Postautor: Wojtek Młynarczyk » listopada 4, 2011, 12:59 pm

kora_ pisze:Także podtrzymuje swoje zdanie
Dobry muzyk, poradzi sobie w każdych okolicznościach

Tak, a polski lotnik, jak trzeba, to poleci nawet na drzwiach od stodoły :twisted:

Kasia, nie chodzi o to, żeby sobie "poradzić". Chodzi o to, żeby było dobrze. Z własnego podwórka: sam aż za dobrze wiem, jak "świetnie" się gra, kiedy się siebie kompletnie nie słyszy... Oczywiście, że największy wpływ na kreowanie brzmienia ma sam muzyk, ale nie tylko. Przy graniu elektrycznym brzmienie to wypadkowa muzyka/instrumentu/wzmacniacza/użytych efektów. A wzmacniacze, szczególnie lampowe, uzyskują odpowiednią charakterystykę dopiero przy odpowiednim wysterowaniu/przesterowaniu stopnia mocy. Wtedy pojawia się cała masa dodatkowych harmonicznych i dopiero wtedy "gada" jak należy. Fizyka....

Oczywiście, masz rację, że niektórzy nie znają umiaru i przeginają pałę zupełnie. Nie jest dobrze ani jak jest za cicho, ani jak jest za głośno. Ma być w sam raz. I od tego jest akustyk.
"Jeśli blues jest łatwą muzyką, to dlaczego tak niewielu go dzisiaj gra?" - B.B. King
Awatar użytkownika
Wojtek Młynarczyk
blueslover
blueslover
 
Posty: 746
Rejestracja: listopada 30, 2007, 1:09 pm
Lokalizacja: Budapeszt

Postautor: rocken » listopada 4, 2011, 1:08 pm

kora_ pisze:
rocken pisze: dla Ciebie zostały już tylko dansingi w klubie seniora.


Ja w pełni rozumiem Rafała.
Od 2 lat nie chodzę na koncerty polskich zespołów blues - rockowych.
Najzwyczajniej w świecie nie jestem wstanie przebić się przez tą ścianę głośności . Hałas, z którego nic nie wynika....

Zaraz na mnie polecą gromy :lol: , ja uważam,ze w/w zespoły nie mają zielonego pojęcia o kulturze grania ,dlatego szerokim łukiem omijam tego typu wydarzenia muzyczne .


Koncert, gra dobrze znany na tym forum band . Larmo niemiłosierne .
Na początku zajęłam najodleglejsze od sceny miejsce ( blisko akustyka )
Podchodzi starszy pan z pretensjami do niego - niech pan ich ściszy...
Akustyk na to - nie mam takiej możliwości, odkręcili piece na maxa, nic na to nie poradzę .
Resztę koncertu spędziłam na holu , wróciłam do domu zniesmaczona .

Miesiąc później, ten sam lokal, ten sam akustyk, blues -rockowy band z zachodu i całkiem inna bajka ....


To o czym piszesz raczej tyczy się sprawności i umiejętności rodzimych kapel i często poprzez głośne granie próba ukrycia braku umiejętności muzycznych, artykulacji, zgrania i ogólnego feelingu.

Natomiast z Rafała wypowiedzi wnioskuje że chodzi mu że ogólnie koncerty rockowe powinny być odgrywane dużo ciszej. A z tym się nie zgadzam ponieważ nie wyobrażam sobie grających na półgwizdka AC/DC lub Rolling Stones.
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: Andrzej Serafin » listopada 4, 2011, 1:15 pm

kora_ pisze:Byłam na wielu koncertach, gdzie muzycy sami ratowali się z opresji
( zła akustyka sali, akustyk niekompetentny )


Właśnie...RATOWALI SIĘ.

Nie możemy robić z tego normy, choć to w Polsce już norma niestety.

Gram na instrumentach, które są uzależnione niemalże w 100% od akustyka.
Miałem już takie przeboje, że.....

Jaki jest jednak finał tych wszystkich sytuacji?
Kto skopał koncert dla przeciętnego słuchacza?

Nie brzmiało, huczało, gwizdało i było bez "jaja"?
Oczywiście muzyk zawinił.

Bo jak gram na wibrafonie i z przodu (no bo przecież na scenie się tego zrobić nie da) boss dokręci mi np. 1K (bo ma taką nagle fantazję, że poprawi mi brzmienie instrumentu) to niestety - leżę i kwiczę i...gram swoje, czyli ratuję sytuację.
Ale słuchacz już zaliczył syf dźwiękowy, macha ręką i z "do d...z takim graniem" na ustach odchodzi, żeby później głosić radosną nowinę na jakim to beznadziejnym był koncercie.

I tu nie mam nic do gadania, bo na próbie było git, ustawione zgodnie z moimi (no właśnie) prośbami, a później?......wiadomo.

No, a klawiszowe jak idą w linię i akustyk nagle odłączy Ci na scenie odsłuch to, wybacz Kora, RATUJ SIĘ KTO MOŻE.

Można? Można! Ostatnio tak miałem.
Ale do przyjemności takie granie nie należy na pewno.

Ah...i żeby było jasne. Ja lubię jak na scenie jest niezbyt głośno.
To spowodowane głównie wibrafonem, który jest cichym instrumentem.

I wtedy akustycy z reguły robią tak :shock:
Ciszej na scenie? Ojej! Straszne, bo muszę się postarać na przodach o miły, czysty, klarowny dźwięk.

Takich sytuacji natomiast nigdy nie miałem współpracując z niemieckimi czy angielskimi akustykami

Tam wiedzą od dawna, że muzyk swoim koncertem (jakością brzmienia ogólną również) wystawia IM - akustykom najlepsze świadectwo ICH rzetelnej pracy.

W Polsce się to zdarza.
Lecz zbyt rzadko niestety, bo rządzi norma.

Amen
jutro to dziś - tyle, że jutro
Awatar użytkownika
Andrzej Serafin
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1775
Rejestracja: września 28, 2008, 11:32 pm
Lokalizacja: Kolbuszowa

Postautor: kora » listopada 4, 2011, 1:19 pm

Wojtek Młynarczyk pisze:Kasia, nie chodzi o to, żeby sobie "poradzić". Chodzi o to, żeby było dobrze..


Oczywiście, masz rację, ale ja często odnoszę wrażenie ,że muzycy ZA CZĘSTO swoje niepowodzenia zrzucają na akustyków . Innymi słowy szukają kozła ofiarnego .

Przed każdym koncertem są próby . Zespół konfrontuje się z akustykiem.
Wymieniają opinię i wspólne coś ustalają.

Załóżmy ,ze jestem muzykiem ,liderem jakiegoś zespołu , a akustyk to du...wołowa, która psuje mi brzmienie mojego zespołu ....
- nie wyobrażam sobie abym grała koncert, który kaleczy uszy słuchaczy, najzwyczajniej w świecie odmówiłabym grania i odwołała koncert .

To, co napisał Paweł S , - opowiastka o perkusiście, który miał wyłączony odsłuch ...
Gdybym była tym perkusistą, po prostu bym wstała od bębnów i poszła do akustyka z pretensjami . Nie wolno takich rzeczy przemilczać , bo to jest nieprofesjonalne .

Ktoś kupuje bilet, rezerwuje czas- ma prawo wymagać .

W tym temacie wypowiadają się prawie sami "muzycy " , chyba tylko ja i Rafał jesteśmy słuchaczami, dlatego apeluję :wink: o rozwagę i liczenia się z naszym zdaniem :lol:
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: kora » listopada 4, 2011, 1:25 pm

Andrzej Serafin pisze:[
Właśnie...RATOWALI SIĘ.

Nie możemy robić z tego normy, choć to w Polsce już norma niestety.

Gram na instrumentach, które są uzależnione niemalże w 100% od akustykan


Fajnie,ze się odezwałeś, bo pisząc "Dobry muzyk, poradzi sobie w każdych okolicznościach " miałam między innymi Ciebie na myśli .

Pamiętam Wasz koncert z WBF .
Twój wibrafon był koszmarnie nagłośniony .
Wziąłeś bębenki i nagle zrobiło się fajnie .
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: rocken » listopada 4, 2011, 1:31 pm

Moim zdaniem z całej dyskusji powinien być głównie wniosek taki że polskie kapele zaczynające bardziej profesjonalne granie po prostu muszą jako standard oprócz wożenia własnego backlin'u w postaci wzmacniaczy, perkusji etc. zacząć traktować koszt wożenia własnego człowieka chociażby od techniki aby mógł kontrolować sprawy sprzętowe na scenie oraz prace akustyka lub własnego akustyka.
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: kora » listopada 4, 2011, 1:35 pm

I tego Wam życzę :wink:

Ja wolę dopłacić do biletu 20 zł ( koszty dla akustyka) ,niż iść na koncert, z którego nic nie mam .
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: rocken » listopada 4, 2011, 1:41 pm

kora_ pisze:Ja wolę dopłacić do biletu 20 zł ( koszty dla akustyka) ,niż iść na koncert, z którego nic nie mam .


Strasznie rozrzutna jesteś :) ale na pewno jeśli aż taki procent z biletu miał by być dla akustyka to byłby to już raczej profesjonalista.
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: Andrzej Serafin » listopada 4, 2011, 1:57 pm

Akustyka (dobrego) zapewnić powinien organizator, a nie zespół.

Trochę żeście się rozmarzyli, w oderwaniu od polskich realiów.
jutro to dziś - tyle, że jutro
Awatar użytkownika
Andrzej Serafin
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1775
Rejestracja: września 28, 2008, 11:32 pm
Lokalizacja: Kolbuszowa

Postautor: azazzello » listopada 4, 2011, 2:07 pm

RafałS pisze: Może czas te wzmacniacze lampowe odstawić i wyciągać tylko na naprawdę duże imprezy? .


Malo prawdopodobne, ze tak sie stanie w przypadku bluesa/rocka, ale pozostaje, o czym nikt tu nie wspomnial, umiejetnosc dobrania odpowiedniej mocy wzmacniacza/y do specyfiki imprezy na ktorej sie gra, wielkosci pomieszczenia, charakteru muzyki , ewentualnie stosowanie odpowiednich ekranow stawianych przed duzej mocy wzmacniaczem (czesty patent np. u Bonamassy czy Shepherda ). Da sie uzyskac odpowiednie brzmienie bez masakrowania uszu, tylko to wymaga cierpliwosci, pomyslunku, metody prob i bledow i pieniedzy. Pytanie tylko czy wszystko co wyzej wymienilem dotyczy kapel z naszego podworka...za maly mam poglad zeby generalizowac, ale przyklady , ktore znam plus te, ktore podajecie w kontrascie do kapel zagranicznych swiadczylyby o tym ze raczej niespecjalnie...
Awatar użytkownika
azazzello
blueslover
blueslover
 
Posty: 747
Rejestracja: sierpnia 17, 2006, 2:51 pm

Postautor: kora » listopada 4, 2011, 2:07 pm

rocken pisze:Strasznie rozrzutna jesteś :)


Dbam o swój komfort :lol:

Piszę całkiem poważnie .
Widzę zwiastun koncertu - wstęp 5 zł .... ( jedno piwo jest czasami droższe )
Sorry, panowie cencie się wyżej ! A wtedy my, będziemy mieli prawo wymagać i oczekiwać :twisted:

A tak .... w imię przysłowia " darowanemu koniu , nie zagląda się w zęby"

A to nie jest dobre wyjście ....
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Wojtek Młynarczyk » listopada 4, 2011, 2:28 pm

kora_ pisze:Gdybym była tym perkusistą, po prostu bym wstała od bębnów i poszła do akustyka z pretensjami . Nie wolno takich rzeczy przemilczać , bo to jest nieprofesjonalne .

I zaliczyłabyś falę gwizdów, komentarzy i epitetów, wśród których "gwiazdor, się k..a znalazł, graj zamiast pajacować, co pałeczki za ciężkie czy rąsie za słabe" należałyby do najłagodniejszych... Widza, który jak piszesz:
kora_ pisze:kupuje bilet, rezerwuje czas- ma prawo wymagać
,
nie interesują niesnaski czy nieporozumienia między muzykami a akustykami. Nie zna się na tym. Widzi, że perkusista, zamiast grać "stroi jakieś fochy". Tak to odbiera.
"Jeśli blues jest łatwą muzyką, to dlaczego tak niewielu go dzisiaj gra?" - B.B. King
Awatar użytkownika
Wojtek Młynarczyk
blueslover
blueslover
 
Posty: 746
Rejestracja: listopada 30, 2007, 1:09 pm
Lokalizacja: Budapeszt

Postautor: rocken » listopada 4, 2011, 2:32 pm

Andrzej Serafin pisze:Akustyka (dobrego) zapewnić powinien organizator, a nie zespół.

Trochę żeście się rozmarzyli, w oderwaniu od polskich realiów.


Realia są takie że dużo zespołów jeździ z akustykami i to nie w cale jakieś bardzo topowe bandy. Sam podkreślasz jak bardzo ważna jest sprawa akustyka więc dodatkowy członek w ekipie podnoszący poziom calej "sztuki" nie powinnien być żadnym problemem.
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: azazzello » listopada 4, 2011, 2:41 pm

kora_ pisze:Widzę zwiastun koncertu - wstęp 5 zł .... ( jedno piwo jest czasami droższe )
Sorry, panowie cencie się wyżej ! A wtedy my, będziemy mieli prawo wymagać i oczekiwać :twisted:


Ten przyklad nie jest dobry, bo dotyczy imprezy gdzie gra sie wylacznie z backline'u z dodatkowa atrakcja superwizora wyznaczajacego ustawienie galek vol we wzmacniaczach i niejednokrotnie dyktujacego rodzaj wykonywanego repertuaru, co juz jest kompletnie kuriozalne ... z tym ze NIE z dbalosci o jakosc muzyki i ewentualnie ochrone publicznosci, ale z dbalosci o utrzymanie miru domowego z sasiadami. Takie podejscie nigdy nie przelozy sie na jakosc...
Awatar użytkownika
azazzello
blueslover
blueslover
 
Posty: 747
Rejestracja: sierpnia 17, 2006, 2:51 pm

Postautor: Andrzej Serafin » listopada 4, 2011, 3:09 pm

rocken pisze:
Andrzej Serafin pisze:Akustyka (dobrego) zapewnić powinien organizator, a nie zespół.

Trochę żeście się rozmarzyli, w oderwaniu od polskich realiów.


Realia są takie że dużo zespołów jeździ z akustykami i to nie w cale jakieś bardzo topowe bandy. Sam podkreślasz jak bardzo ważna jest sprawa akustyka więc dodatkowy członek w ekipie podnoszący poziom calej "sztuki" nie powinnien być żadnym problemem.


Otóż jest.
jutro to dziś - tyle, że jutro
Awatar użytkownika
Andrzej Serafin
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1775
Rejestracja: września 28, 2008, 11:32 pm
Lokalizacja: Kolbuszowa

Postautor: kora » listopada 4, 2011, 5:02 pm

Wojtek Młynarczyk pisze:I zaliczyłabyś falę gwizdów, komentarzy i epitetów, wśród których "gwiazdor, się k..a znalazł, graj zamiast pajacować, co pałeczki za ciężkie czy rąsie za słabe" należałyby do najłagodniejszych... Widza, który jak piszesz:
kora_ pisze:kupuje bilet, rezerwuje czas- ma prawo wymagać
,
nie interesują niesnaski czy nieporozumienia między muzykami a akustykami. Nie zna się na tym. Widzi, że perkusista, zamiast grać "stroi jakieś fochy". Tak to odbiera.


Dokładnie tak właśnie jest :twisted:


Ja nie zaliczam się do osób, które posługują się łaciną, ale na koncertach, pewnego czasu wyzywałam i klęłam jak szewc :twisted:
Nawet butelkami chciałam rzucać :lol: ot, taką mam południową naturę :lol:
Coś o tym Wojtku wiesz :lol:

Dlatego odpuściłam sobie bywanie na koncertach polskich zespołów blues rockowych i tak mi jest dobrze
:twisted:
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: @ndy.w » listopada 4, 2011, 5:46 pm

łał. ale się temat rozwija. aż nie nadążam za wątkami. ale do rzeczy. z poszczególnych postów co1 bardziej zaczyna wychodzić na jaw że to co słyszy publiczność często a może nawet zwykle dość mocno odbiega od tego co się dzieje między na scenie. ciekawe gdyby tak experymentalnie pokazać ludziom jak jest "w środku". na 1ie jeszcze nie mam pomysłu jak możnaby to przeprowadzić ale myśl stała kusząca...

no i związana z tym anegdota (ci którzy znają mnie trochę lepiej wiedzą że mam ich wiele na każdą okazję. no ale cóż - trochę się gra - niektórych forumowiczów jeszcze nie był wtedy na świecie)

kapela narzeka: "tu na scenie 1en wielki kocioł. nic nie słychać, no po prostu nie da się grać"
a akustyk NATO: "ale z przodu jest miodzio"

kora_ pisze:W tym temacie wypowiadają się prawie sami "muzycy " , chyba tylko ja i Rafał jesteśmy słuchaczami, dlatego apeluję :wink: o rozwagę i liczenia się z naszym zdaniem :lol:


dlaczego "muzycy" a nie po prostu muzycy?
Awatar użytkownika
@ndy.w
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1519
Rejestracja: marca 26, 2007, 11:37 am
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: TITO » listopada 4, 2011, 6:00 pm

Mam wrażenie, że parę osób nie jest w temacie lub ja błądze. Co ma nagłośnienie w małym klubie, gdzie w dużej mierze gra się z backlinu do nagłośnienia sceny na koncercie? Bonamassa ma ekran akustyczny, bo nie chce by to jemu było za głośno a nie publiczności!!!
W klubie muzycy sami sobie psują koncerty: z braku umiejętności grania zespołowego, dobierając nieodpowiedni sprzęt lub pijąc za dużo, albo, bo tak chcą i już itp., natomiast na dużej scenie to inna bajka. Jak można przerwać koncert kiedy myśli się, że wszystko jest cudownie, bo tak często jest na scenie? Muzycy się sami ściszają, zgłaśniają, panują nad dynamiką całości, w odsłuchach rewelacja. Za to z przodu... to akustyk odpowiada za miks zespołu! Czym więcej instrumentów tym ma chłopina trudniej. Kurde, wspólnymi siłami raz ustawione parametry i jazda. Tak powinno być - w teorii. Reszta należy do zespołu. Można isć na kawę.
Zaobserwowane w tym roku w Chorzowie, gra TSA: Nowak ciągnie solówkę to akustyk hebel Nowaka w górę, kończy - hebel na swoje miejsce. Gra Machel - hebel w górę, k...wa - bez sensu! Toż nie o to chyba chodzi - w opisanym przypadku było łatwo wyczuć intencje zepołu, więc jakoś brzmiało, ale kapela moim zdaniem była ustawiona źle (nie była ustawiona w ogóle) i dlatego gość musiał cały koncert sterować gałkami, korygować swoje wcześniejsze ustawienia.
A malućkimi? Nikt się nie przejmuje. Nawet jak są dobrze ustawieni na początku, to pójdzie się ten bardziej kumaty akustyk wylać a drugi dojrzy wiolączeliste z tyłu sceny i pomyśli: co on tak cicho jest? I jebut hebel w górę, niech go niesie!
A gość robił za tło! Pewno, że trudniej spieprzyć koncert klasycznego tria, ale i to widziałem - słyszałem!
Nie ma nic piękniejszego niż gitara...
chyba, że dwie!
Awatar użytkownika
TITO
blueslover
blueslover
 
Posty: 781
Rejestracja: stycznia 26, 2011, 12:51 pm
Lokalizacja: White Plums Town

Postautor: azazzello » listopada 4, 2011, 6:23 pm

TITO pisze: Co ma nagłośnienie w małym klubie, gdzie w dużej mierze gra się z backlinu do nagłośnienia sceny na koncercie?


Jesli nie panujesz nad sprzetem w klubie, to nie poradzisz sobie na duzej scenie. Z g... na scenie akustyk nie zrobi na przodzie dobrego zespolu...
Ostatnio zmieniony listopada 4, 2011, 6:44 pm przez azazzello, łącznie zmieniany 2 razy
Awatar użytkownika
azazzello
blueslover
blueslover
 
Posty: 747
Rejestracja: sierpnia 17, 2006, 2:51 pm

Postautor: przemak2 » listopada 4, 2011, 6:24 pm

Oddzielmy dwie rzeczy - koncert w klubie od duzej sceny. W klubie bywa bardzo roznie, glownie ze wzgledu na duze moce wzmacniaczy i male sceny. Ja to niestety rozumiem, choc pojac nie moge - ale zalozmy, ze w klubie kapela ma spry wplyw na to wszystko, chocby ktos z dlugim kablem czy bezprzewodem moze na probie wyjsc na widownie i powiedziec "stop, panowie, sciszamy sie, bo to bez senu". Sytuacja jednak zmienia sie podczas koncertu - i w klubie, i na duzej scenie. Na duzej scenie muzyk nie ma zadnego wplywu na to, jak slyszy sie na scenie, o przodach juz nie wspominajac, o tym sie dowiaduje po koncercie. Na scenie, nawet na duzych festiwalach, proba a koncert to sa dwa swiaty - oczywiscie, gwiazdy maja wszystko zapiete na ostatni guzik i oczywiscie probe na koncu, wiec ustawianie odsluchow o 11 przed poludniem jest smieszne i nie ma zadnego sensu, bo po wyjsciu na scene okaze sie, ze wzmacniacze sa wprawdzie inne, ale za to stoja w innym miejscu, wiec odsluch jest najmniejszym problemem. Natomiast ja w watku na dzwiek.org pisalem z perspektywy sluchacza koncertu - to, co slychac z przodow to najczesciej jest po prostu masakra, nie majaca wiekszego zwiazku z tym, co robia muzycy na scenie. Glupia zmiana proporcji, przesuniecie "ciezkosci" z jednego instrumentu na drugi, powoduje, ze "nagle" muzycy graja nierowno, bez groovu, a jak to ktos nie daj boze nagra, to sie dziwia - "my to gralismy? ja tej lewej reki piana na scenie w ogole nie slyszalem!"
Awatar użytkownika
przemak2
blueslover
blueslover
 
Posty: 656
Rejestracja: lutego 16, 2007, 8:15 pm
Lokalizacja: Poznan

Postautor: rocken » listopada 4, 2011, 6:51 pm

Dlatego uważam że przy ważniejszych i większych scenach najlepiej podzielić się pracą i dać też komuś zarobić i wziąć z sobą człowieka.

azazzello pisze:Jesli nie panujesz nad sprzetem w klubie, to nie poradzisz sobie na duzej scenie. Z g... na scenie akustyk nie zrobi na przodzie dobrego zespolu...

To chyba również dość ważna prawda życiowa :) trzeba pamiętać że w tym łańcuszku najważniejsze jest to pierwsze ogniowo czyli muzyk wydobywający dźwięki na samej konsolecie nikt super muzy nie zrobi.
Jak dla mnie to podobnie jak w tym przykładzie z opakowaniem produktu.

To o czym tu piszemy to forma podawania towaru/produktu, jeśli coś jest nie smaczne i kiepskie to nawet super opakowanie nie skusi do konsumpcji.
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: rocken » listopada 4, 2011, 7:01 pm

TITO pisze:Zaobserwowane w tym roku w Chorzowie, gra TSA: Nowak ciągnie solówkę to akustyk hebel Nowaka w górę, kończy - hebel na swoje miejsce. Gra Machel - hebel w górę, k...wa - bez sensu!


Widziałem ich ostatnio jakoś w czerwcu to stracili w moich oczach sporo pod względem koncertowym, dla mnie największe przegięcie to dodawanie jakiś kosmicznych delay-ów do solówek Nowaka. Zawsze go szanowałem za prostote czyli gitara-kabel-wzmacniacz i łapa czyli prawdziwy rock'n'roll bez żadnej ściemy, a na stare lata dodaje sobie talentu jakimiś tanimi sztuczkami w postaci efektów pogłosowych.
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: kora » listopada 4, 2011, 8:28 pm

@ndy.w pisze:ł
dlaczego "muzycy" a nie po prostu muzycy?


hmmmm,
może dlatego,że ja mam ogromny szacunek dla owych muzyków ?
Dajecie mi mnóstwo przyjemności, więc chwalić Was chcę
:twisted:

Ślepa ani głucha jednak póki co nie jestem i czasami ....jestem złośliwa, a wcale tego nie chcę :oops:
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Paweł Stomma » listopada 4, 2011, 9:18 pm

Hej, wróciłem własnie z pracy, a tu proszę, proszę... Zaskakująco dużo wpisów. :)
Odpowiadając Kasi!
Sławek nie mógł przerwć wtedy koncertu, między innymi z powodów, które tak ładnie wyłuszczył Wojtek, ale również z innych. Na festiwalu graliśmy pierwszy wówczas raz, a organizator bardzo cisnął i poganiał, szybciej, szybciej wprowadzając b. nerwową atmosferę. Rzeczony akustyk zaś prezentowaół postawę typu: "zes..ła sie bida i płacze" i też nie bardzo mieliśmy serce jeszcze tu coś do niego... Oczywiście było to nieprofesjonalne, ale za to ludzkie :wink: Festiwal całkiem spory, ale organizator, jak sądzę, na nagłosnieniu "przyoszczędził".
Najgłośniejsze (na koncertach na których byłem) były u mnie jednak gwiazdy z zachodu (mówię o klubach) a zwłaszcza gitarzyści, gdy mieli np. Marszałka 1960 (Bullock!)
Osobiście potrafię zagrać cicho (zwłaszcza odkąd używam Gibsona) wtedy, gdy gram cichą muzykę, coś dżezującego np. albo delikatnego z samej swojej natury, ale jak ktoś oczekuje, że zagram ostrą rockową solówkę dynamiczną i szarpiącą nerwy, z tzw. "tarzaniem sie po scenie" (przenośnia) to tego raczej cicho sie nie da. :) No chyba, zeby odgrywać po prostu coś wyuczonego i już.
W klubach - spoko, gdy sam odpowiadam za nagłośnienie i wiem jakie sa proporcje itp. W galerii Arche gdzie grywamy gada to dobrze i krew z uszu nikomu, mam nadzieje, nie idzie. :) Ale nie gramy wtedy tych "killerów" z dużych scen, bo byłoby to po prostu śmieszne. Takie popiskiwanie, gdy trzeba ryknąć! Ze zdaniem słuchaczy się liczę i chyba dlatego wogólę piszę w tym temacie i walczę często z różnymi akustykami, żeby dać słuchaczom "jak najwięcej". :)
Ale to nie sprowadza się tylko do prostego - cicho = dobrze, głosno = źle. Żeby coś sensownego zagrać i nie oszukiwać muzyk musi mieć jakiś komfort. To, podejrzewam, pogardliwe "muzycy" w cudzysłowie, naprawdę bardzo mnie boli. :(
Ani mi w głowie zwalać cokolwiek na akustyka, ale często było naprawdę ciężko. :)
A wiem, że może być inaczej, bo, jak pisałem, spotkałem kilka profesjonalnych ekip.
Nie jest tez prawdą, że jak ktoś brzmi dobrze w klubie, to zabrzmi również na scenie. Na wolnym powietrzu. W klubie stosunkowo łatwo wypełnić przestrzeń dźwiękiem, ale nagle stajesz na dworze, scena duża, do kolegi, którego wcześniej słyszałeś - daleko, a ze wzmacniacza, co wcześniej dostarczał dźwięku, nas którym "mogłeś stać" wydobywa się cichutkie popiskiwanie, a resztę porywa wiatr. :) To zupełnie inne realia i też trzeba je przećwiczyć, żeby wiedzieć czego chcesz, a wtedy (jak już wiesz) to jakiś facet mówi, że sie nie da. A ty wiesz, że się da, bo inni mogli. Albo jeszcze ci mówi, żeś za głosno. :) A gwiazdy zabrzmią lepiej, bo z nimi rzeczony akustyk nie dyskutuje, nie poucza ich itd. tylko jak Gwiazda powie: "skakać" to on tylko pyta "jak wysoko?" :D
Bardzo miło wspominam np. super profesjonalną ekipę festiwalu "Jurajskie Natarcie" nie znam ich nazwy, ale wszystko sie dało! Jak kto chciał - tak miał, a z przodu brzmiało zajebiście.
Ludzie grali jak szatani, albo jak anioły! :)
I po tym profesjonalistów poznaję.
A dla równowagi inny przykład, z festiwalu bluesowego. Gra zespół, gitarzysta na super "czystym brzmieniu", zero przesteru, zero kompresji, mnóstwo góry. Trudno jak cholera! Pochlebiam sobie, ze potrafię dobrego gitarulka poznać po kilku dźwiiękach, nawet przy kiepskim brzmieniu. A tu - syf. Myśle sobie - ale ch..owo gra, z czym do ludzi, poziom zespołu szkolnego z liceum. Olałem ich i poszedłem pogadać z kimś, traf chciał, że za scenę. A tam szok! Gitara brzmi zajebiście, a facet wy...dala niesamowicie, technicznie bez zarzutu i z duuużym feelingiem i dynamiką! Niestety nagłośniony był tak, ze na przodach słychać było tylko ataki! Czyli same uderzenia w struny, sustain diabli brali. No ale on był "grzeczny" i sie sciszył, jak mu kazali. Nie sądzę, żeby ktoś wogóle go zauważył - tego gitarzystę. Próbowałem interweniować, ale się nie dopchałem. Do akustyka. No i zagrali i pojechali. A potem, pewnego mojego młodego przyjaciela wszyscy zauważyli! :D Grał fajnie bardzo, ale tez olał tych akustyków i rozkręcił swojego Twina tak, ze gitara zagadała!
No a gwiazdy, przy tej samej ekipie i sprzęcie to brzmiały! Bo były gwiazdami.
Oszczędzanie na nagłosnieniu, to bardzo częsta sprawa, niestety.
My mieliśmy kilkakrotnie "swojego akustyka". Był to kolega, który przyjeżdżal nas nagłaśniac, tak po przyjacielsku. Francuz, Jean-Philippe. "kręcił" nas np na Laubie w zeszłym roku, ci co byli, może pamietają, podobno gadało dobrze. Dla nas niesamowity komfort!.Ale, jak wspomniałem, to były raczej przyjacielskie przysługi. Coś mu tam odpalaliśmy, ale nie sposób mówić, że go "zatrudnialiśmy" choć jest tego wart, bo ucho ma niesamowite. No ale drogi sie rozeszły i kicha. :(
Pozdrawiam go, może to przeczyta :)

PS
Zdaje się, że wtedy podrywał trochę Ninę, ale bez efektu. :wink:
Dont you step on my blue suede shoes.
You can do anything but lay off of my blue suede shoes

https://www.facebook.com/Breakmaszyna
Awatar użytkownika
Paweł Stomma
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3105
Rejestracja: czerwca 9, 2008, 8:52 pm
Lokalizacja: Częstochowa

Postautor: leszekblues » listopada 4, 2011, 10:01 pm

Paweł madrze prawi. Zgadzam sie w całosci.

Tito

"Zestawy głośnikowe wyposażone są w głośniki Electro Voice 12L. Z powodu dużej głośności Joe stosuje ekrany akustyczne umieszczone przed paczkami: "Bez tych ekranów moglibyśmy zabić kogoś stojącego przed wzmacniaczami (śmiech). W końcu w moim zestawie są dwie głowy o mocy 100W. Ustawienie ekranów pod odpowiednim kątem gwarantuje doskonałe brzmienie. W tej chwili nie wyobrażam już sobie gry bez nich". Oprócz tego Bonamassa korzysta z mat wytłumiających Auralex, na których spoczywa sprzęt."

Z innej beczki
Duża scena Duze nagłosnienie
Gitarzysta bluesowy ( jak to w polkich realiachniezaleznie od sceny ) ma mały klubowy wzmak + kolumienka 1x12, do tego tele i jeszcze slide
Słysze prosto w twarz stojąc pod scena .
Straszne straszne brzmienie , a juz tele do slide to moim zdaniem pomyłka
Szło praktycznie samym srodkiem z przewagą górki z kartonowym brzmieniem..Kuło w uszy

Wchodzi Angol
Dwie paczki marshalla 4x12 i dwa heady
Stoje pod sceną i słysze cudowne dzwieki prosto z paczek o wzorcowych proporcjach, czasem nawet za cicho , przody niosły juz dobrze
Ja bardziej soudn łapałem ze sceny bezposrednio

Wchodzi nastepny Angol
2 wzmaki , 4 kolumny 4x12
Jeden set w ogłe nie podpiety
Gniazdo input wzmaka puste .Image i nic wiecej albo zestaw zapasowy
Brzmienie hmm no takie sobie
Bardzo dobrze słyszalne ze sceny bez potrzeby nagłasniania.

Nowak i dileje?
I bardzo dobrze.Widac , ze ludzie lubia klapy i słyszec to , do czego sa przyzwyczajeni. Muzyk chce poeksperymentowac, czegos nowego spróbowac .I bardzo dobrze.Najgorsze to klepac to samo i tak samo przez lata.
leszekblues
 

Postautor: rocken » listopada 4, 2011, 10:30 pm

leszekblues pisze:Nowak i dileje?
I bardzo dobrze.Widac , ze ludzie lubia klapy i słyszec to , do czego sa przyzwyczajeni. Muzyk chce poeksperymentowac, czegos nowego spróbowac .I bardzo dobrze.Najgorsze to klepac to samo i tak samo przez lata.


Jakoś nie chciałbym zobaczyć np. BB Kinga grającego solówki z wah-wah :)
A co do Nowaka nie miałem wrażenia aby te dileje w solówkach były jako nowatorski eksperyment, jak dla mnie strasznie to kiepsko wyglądało i nie przekonywało po prostu takie miałem odczucia.
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: rocken » listopada 4, 2011, 10:41 pm

leszekblues pisze:Z innej beczki
Duża scena Duze nagłosnienie
Gitarzysta bluesowy ( jak to w polkich realiachniezaleznie od sceny ) ma mały klubowy wzmak + kolumienka 1x12, do tego tele i jeszcze slide
Słysze prosto w twarz stojąc pod scena .
Straszne straszne brzmienie , a juz tele do slide to moim zdaniem pomyłka
Szło praktycznie samym srodkiem z przewagą górki z kartonowym brzmieniem..Kuło w uszy

Wchodzi Angol
Dwie paczki marshalla 4x12 i dwa heady
Stoje pod sceną i słysze cudowne dzwieki prosto z paczek o wzorcowych proporcjach, czasem nawet za cicho , przody niosły juz dobrze
Ja bardziej soudn łapałem ze sceny bezposrednio

Wchodzi nastepny Angol
2 wzmaki , 4 kolumny 4x12
Jeden set w ogłe nie podpiety
Gniazdo input wzmaka puste .Image i nic wiecej albo zestaw zapasowy
Brzmienie hmm no takie sobie
Bardzo dobrze słyszalne ze sceny bez potrzeby nagłasniania.


Rozpoznałem bez problemu jacy to wykonawcy i z jakiego festiwalu :)

ps. Co do paczek i wzmacniaczy, to po prostu Angole mają chyba mniejszy problem z tragarzami :)
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: przemak2 » listopada 4, 2011, 10:44 pm

leszekblues pisze:a juz tele do slide to moim zdaniem pomyłka


Ty wiesz co? Przejedz na gore tej strony tak troche na lewo, i powiedz temu panu, co tam jest, ze leszekblues wie lepiej ;)
Awatar użytkownika
przemak2
blueslover
blueslover
 
Posty: 656
Rejestracja: lutego 16, 2007, 8:15 pm
Lokalizacja: Poznan

Postautor: rocken » listopada 4, 2011, 10:47 pm

przemak2 pisze:
leszekblues pisze:a juz tele do slide to moim zdaniem pomyłka


Ty wiesz co? Przejedz na gore tej strony tak troche na lewo, i powiedz temu panu, co tam jest, ze leszekblues wie lepiej ;)


Leszek pewnie kazałby mu kupić MusicMana lub innego Ibaneza :)
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: przemak2 » listopada 4, 2011, 10:47 pm

leszekblues pisze:Duża scena Duze nagłosnienie
Słysze prosto w twarz stojąc pod scena .
Straszne straszne brzmienie


Wchodzi Angol
Dwie paczki marshalla 4x12 i dwa heady
Stoje pod sceną i słysze cudowne dzwieki prosto z paczek o wzorcowych proporcjach, czasem nawet za cicho , przody niosły juz dobrze
Ja bardziej soudn łapałem ze sceny bezposrednio


Ja przepraszam, ale nie moge. Przeczytaj, co napisales. Duza scena, duze naglosnienie, a ty narzekasz, ze ktos ci jedna 12 gra prosto w twarz. Slusznie, mogl odwrocic wzmacniacz, jak ciebie zobaczyl ;)
Awatar użytkownika
przemak2
blueslover
blueslover
 
Posty: 656
Rejestracja: lutego 16, 2007, 8:15 pm
Lokalizacja: Poznan

PoprzedniaNastępna

nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Muzykowanie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 438 gości