Strona 1 z 1

W pogoni za perfekcja zapominamy o... troche Punku

Post: grudnia 29, 2010, 4:04 pm
autor: Robert007Lenert
Troche Punku musi byc ! :) Mysle, ze sporo prawdy jest w tym twierdzeniu. W pogoni za perfekcja wykonawcza czesto bywa tak, ze wirtuozi zapominaja o cienkiej granicy tzw przelukrowania. Zwlaszca w dobie muzyki z obrazkami, popisy mega sprawnych gitarowych i nie tylko "niszczycieli" we wszelakich gatunkach muzycznych czy to jazz, rock, czy nawet blues zaczynaja mnie mierzic. Jeszcze dokladniej, sprawniej, szybciej moze to zrobic swietnie zaprogramowany komputer nafaszerowany samplami wszelkiej masci. Ostanio znow siegnalem po stare plyty The Stoogs. Jest deczko niedbale, brudno i histerycznie, ale za tym wszystkim idzie ogien, ta dzika nieokielznana energia muzyczna, ktora jawi sie sztuka. Moze to dosyc skrajny przypadek, ale nie zmienia to faktu, ze przelukrowane ciastka zamulaja i nawet czarna gorzka kawa nie jest w stanie tego zmienic.

Post: grudnia 29, 2010, 4:25 pm
autor: lauderdale
To chyba chodzi o proporcje. Ciezko sie slucha np etiud nastawionych tylko i wylacznie na szlifowanie techniki na instrumencie jednak wirtuozowska kadencja na zakonczenie utworu to jest to na co moge czekac przez caly czas jego trwania. :)

Jest jeszcze cos przy pewnej predkosci nastepstw dzwiekow ( roznej dla roznych sluchaczy) przestajemy rozrozniac jakie dzwieki sa grane odczuwamy jedynie kierunek ...wznoszenie lub opadanie dzwiekow.... Postaw C-dur a potem zaprogramuj syntezator na bardzo szybkie nastepstwo dzwiekow dowolnych byle tylko zaczynaly sie i konczyly od c lub e lub g.
W zasadzie przestaje wtedy byc wazne "co jest w srodku"

No i najwazniejsze :) wiesz z wiekiem slabnie wzrok, sluch, zdolnosc do koncentracji.... dlatego im czlowiek starszy tym bardziej sklania sie ku delekowaniu sie uroda frazy, brzmieniem, cieszy go kazda dluzsza pauza ( nazywa to "gra ciszy") ... zaczyna doceniac zalety kompozycji a nie wylacznie improwizacji...
:lol:

Post: grudnia 29, 2010, 6:46 pm
autor: Paweł Stomma
Jakoś mi sie tak z wiekiem za bardzo nie zrobiło. Ale to dopiero pięć dych. :) Może trzeba poczekać?
Chociaż ten zwrot w kierunku kompozycji...coś jest na rzeczy.

Ale chciałem w temacie czadu, buntu i energii w muzyce (bluesie?) niesłusznie określanych jako punk. (Dla mnie niesłusznie głównie z powodu silnie wartościujących konotacji tego okreslenia)
Chciałbym zadać takie pytanie.
Jaka była rola bluesa w procesie komunikacji artystycznej, czy nawet szerzej społecznej w momencie jego powstawania?
Czy faktycznie niósł "pogodną akceptację rzeczywistości", "spokój" i "pogodzenie" - jak sie często dzisiaj uważa?
W innym wątku dużo pisze o tym, jak wiele zalezy od przyzwyczajeń brzmieniowych słuchaczy.
Zachęcam do pewnego eksperymentu.
Prosze posłuchac przez godzine np. Franka Sinatry (był chyba jednym z bardziej ekspresyjnych w tych czasach), i jakichs swingowych big bandów, a potem włączyć sobie ostry i wibrujący, przyjemny jak zardzewiała żyletka wokal Elmore Jamesa i takąż też jego gitarę. Albo jeszcze dawniej - Son House, Czy wielebny Blind Willie Johnson! Albo Howlin Wolf. Jak to brzmi? Czy w tamtych czasach, biorąc pod uwagę przyzwyczajenia brzmieniowe, nie brzmiało to duużo ostrzej, straszniej, bardziej ekspresyjnie i buntowniczo? Czy nie było, dla nie przyzwyczajonego słuchacza - szokiem?
Jakie wyrażało emocje?
Ja to trochę pamiętam - koncert Muddy'ego w Warszawie i brzmienie jego gitary slide. Byłem młody - dla mnie był to szok!
I jeszcze kilka pytań.
To jakie wartości wniósł blues do procesu komunikacji artystycznej? O co ja wzbogacił? Co dał nowego? Czy ładne melodie? Czy "przyjemne" brzmienie? Czy perfekcję wykonania?
Czego nie było przedtem w muzyce umownie zwanej "rozrywkową"?
Dlaczego jego (porządniejszym, bardziej "ułozonym" - dla mnie) dzieckiem został r'n roll?
Pozdrawiam

Post: grudnia 30, 2010, 10:48 am
autor: lauderdale
Paweł Stomma pisze:Jakoś mi sie tak z wiekiem za bardzo nie zrobiło. Ale to dopiero pięć dych. :) Może trzeba poczekać?
Chociaż ten zwrot w kierunku kompozycji...coś jest na rzeczy.


Bo z uplywajacym czasem jest troche tak jak z piciem alkoholu ... :)
Pierwsze co czlowiek traci to zdolnosc do samooceny ...

Jak Ci sie zacznie Twoja wlasna tworczosc podobac tzn ze czas popytac innych w tej sprawie .... . :)

Post: grudnia 30, 2010, 10:56 am
autor: Paweł Stomma
Jacku, już Cie raz prosiłem - przestań.
Możesz wyjasnic mi, jakie sa własciwie intencje umieszczenia tego postu i co ma do tematu?
Bo może ja po prostu nie rozumiem?

Post: grudnia 30, 2010, 11:15 am
autor: lauderdale
Paweł Stomma pisze:Jacku, już Cie raz prosiłem - przestań.
Możesz wyjasnic mi, jakie sa własciwie intencje umieszczenia tego postu i co ma do tematu?
Bo może ja po prostu nie rozumiem?


Po prostu zart ... na temat percepcji ... to tez Cie drazni? :)
Wydawalo mi sie , ze podjales temat.
Wlasne zarty Ci nie przeszkadzaja? Pawle cos duzo czasu ostatnio spedzam tlumaczac sie przed Toba ... Bardzo drazliwy jestes moim zdaniem. :)
Prosze o odrobine dobrej woli ... mozesz mnie tez ignorowac ...

:lol:

Post: grudnia 30, 2010, 11:23 am
autor: Paweł Stomma
Nie chcę.
Myślałem nawet o tym i gdybym Cie uwazał za palanta - pewnie bym tak robił.
Ale czytałem Twoje wypowiedzi, wiele z dużą sympatią.
Znam też Twoje poglądy, równiez na temat zwracania uwagi przyjaciołom i kolegom.
Raz - mnie to uraża, dwa - wkurza mnie, jak facet sympatyczny i niegłupi stara sie w paskudny dla mnie (choć wyrafinowany) sposób manipulować ludźmi. (I to mną!)
Jasne, że sam sie troche teraz podkładam, bo patrząc z boku to: Co on sie czepia?
Co to za pojeb? - można sobie o mnie pomyśleć.
Ale postanowiłem sie poswięcić :)

Post: grudnia 30, 2010, 11:34 am
autor: lauderdale
Ja tez Cie polubilem wiec prosze tylko o odrobine tolerancji... nie bierz wszystkiego do siebie.
Ja mam po prostu takie troche spaczone poczucie horroru... :)
I trzeba sie o wiele wiecej napracowac zebym uznal kogos serio za pojeba jak to obrazowo nazwales... :)

Post: grudnia 30, 2010, 11:37 am
autor: Paweł Stomma
Szacun Jacku!
To trzeba sie jednak liczyć, że może zaiskrzyć. :)
Pozdrawiam

Post: grudnia 30, 2010, 11:41 am
autor: lauderdale
Dzieki .. mam nadzieje, zwlaszcza ze dwa lata to zadna roznica wieku ... :) :) :)
Wiec smialem sie tez troche z samego siebie. :)

Post: grudnia 30, 2010, 11:53 am
autor: B&B
lauderdale pisze:Ja tez Cie polubilem wiec prosze tylko o odrobine tolerancji... nie bierz wszystkiego do siebie.
Ja mam po prostu takie troche spaczone poczucie horroru... :)

Przepraszam, że się wtrącę, ale powyższe zdanie (w prawie identycznej postaci) napisałem parę dni temu i deklaracja ta została przyjeta ze zrozumieniem (czego i tobie życzę Pawle) - zgadnij przez kogo?

Co do punka - zawsze kojarzy mi się to pojęcie z muzykami o dużych chęciach i wielu pomysłach ale o marnych umiejętnościach instrumentalno-wokalnych ;)

Post: grudnia 30, 2010, 12:22 pm
autor: Robert007Lenert
B&B pisze:Co do punka - zawsze kojarzy mi się to pojęcie z muzykami o dużych chęciach i wielu pomysłach ale o marnych umiejętnościach instrumentalno-wokalnych ;)
Mysle, ze masz uprzedzenia przez nasza rodzima scene punkowa. Spora grupa naszych punkowych kapel to estertyka weselna tyle ze gorzej zagrana i do tego na przesterowanych brzmieniem odkurzacza gitarach /na szczescie byly i swietne formacje takie jak chocby Brak czy Wawel Underground/ Posluchaj Pistolsow , The Clash, The Jam i "prehistorycznych" The Stoogs. Tych ostanich koniecznie!!! Takie blusiorockery grywali, ze dzisiejsi mlodzi moga im tylko sznurowadla wiazac :twisted:

Post: grudnia 30, 2010, 12:44 pm
autor: Paweł Stomma
Ja pamiętam ze współnych koncertów częstochowska kapelę Regres, chyba niezbyt znaną. Umiejętności muzyków dużo większe, niż w wiekszości polskich kapel bluesowych. Tylko tego tak za bardzo nie słychać, przynajmniej na pierwszy "rzut ucha".
Ale ogólnie chyba wolę, to co Wiesiek napisał, jak jest pomysł, choć mniejsze umiejętności, niż, gdy umiejętności sa, a pomysłu ni hu hu.

Post: grudnia 30, 2010, 1:13 pm
autor: Tomiszon
Wczoraj byłem na fragmencie festiwalu Metropolia jest Okey, maratonu trójmiejskiej sceny alternatywnej - wszystkie style muzyczne, po 15 minut na kapelę, i pomimo duzej różnorodności i wysokiego poziomu, najbardziej przekonujący był punkowy zespół Gówno :)

http://www.youtube.com/watch?v=od-jMrp9FVY

Post: grudnia 30, 2010, 1:56 pm
autor: Guzik
mówiło się tu kiedyś o punk-bluesie. Sam blues jest bardziej punkowy od punka...

Obrazek

niestety nie mogę wrzucić kawałka żadnego przez awaria. Postaram się wieczorem zamieścić Drinkin' C.V. Wine

na płycie gra niesamowicie "brudny" brzmieniowo i totalnie szalony: Willie Johnson

Cadillac Daddy - Memphis Recordings, 1952
http://www.amazon.com/Cadillac-Daddy-Me ... B0000002BV

Post: grudnia 30, 2010, 2:16 pm
autor: azazzello
Robert007Lenert pisze:..... byly i swietne formacje takie jak chocby Brak czy Wawel Underground/ Posluchaj Pistolsow , The Clash, The Jam i "prehistorycznych" The Stoogs. Tych ostanich koniecznie!!! Takie blusiorockery grywali, ze dzisiejsi mlodzi moga im tylko sznurowadla wiazac :twisted:


wspolczesnie tez jest pare kapel, ktore daja rade

umpa zelaznego płuca :lol:
http://www.youtube.com/watch?v=9AUuecK-GTo
bluesowy klasyk: hip shake
http://www.youtube.com/watch?v=Fw7dxx5m ... re=related

tu troche mocniej z najnowszym kontrabasowym tryndem ;-)
http://www.youtube.com/watch?v=SkRR7UP3 ... re=related

Post: grudnia 30, 2010, 6:56 pm
autor: Robert007Lenert
Azazzello :) Znam tych zwariowanych nowojorczykow i mozesz mi nawet zazdroscic, bo pewnym zrzadzeniem losu jakies dwa lata temu dotarla do mnie ich plyta z taka wersja " Musisz mi pomoc", ze do dzisiaj mam problem z koncentracja ;)

Post: grudnia 30, 2010, 7:01 pm
autor: Paweł Stomma
Zwariowanie, zwariowaniem, ale jak pięknie brzmi ten Gretsh, to mozna oszaleć z zazdrości!

Post: grudnia 30, 2010, 7:07 pm
autor: Paweł Stomma
Znaczy w Nekromantix, bo u Shakersów za bardzo sciszony.

Post: grudnia 30, 2010, 8:41 pm
autor: Robert007Lenert
Wlasnie sobie wlaczylem ten album Shakerow. Mimo, ze juz ma /u mnie/ ponad dwa / kurde a moze nawet trzy/ lata, nadal pozytywnie zaskakuje!

Post: stycznia 18, 2011, 8:56 pm
autor: olekblues
Robert007Lenert pisze:
B&B pisze:Co do punka - zawsze kojarzy mi się to pojęcie z muzykami o dużych chęciach i wielu pomysłach ale o marnych umiejętnościach instrumentalno-wokalnych ;)
Mysle, ze masz uprzedzenia przez nasza rodzima scene punkowa. Spora grupa naszych punkowych kapel to estertyka weselna tyle ze gorzej zagrana i do tego na przesterowanych brzmieniem odkurzacza gitarach /na szczescie byly i swietne formacje takie jak chocby Brak czy Wawel Underground/ Posluchaj Pistolsow , The Clash, The Jam i "prehistorycznych" The Stoogs. Tych ostanich koniecznie!!! Takie blusiorockery grywali, ze dzisiejsi mlodzi moga im tylko sznurowadla wiazac :twisted:

Nie sądzę byśmy w tym kraju narzekali na dobre kapele punkowe: Dezerter, Apteka, Armia, Siekiera, Piersi, KSU...
to te które nasunęły mi sie od razu na myśl...a to przecież kropla w morzu wspaniałych zespołów tego nurtu...
Granie a granie...to faktycznie spora różnica...warsztat muzyka rzadko idzie w parze z pomysłami... a energia? cóż jeśli gra się zimnym wyrachowaniem trudno mówić i myśleć o autentyczności, uczuciu, eteryczności to nie idzie w parze z tymi określeniami...
ale teraz ludzie lubią mieć wszystko podane na tacy...,
Mojego kolegę z Francji spytano po kilkutygodniowym pobycie w kraju co najbardziej zwróciło jego uwagę... powiedział ze brak "polskiej" muzyki w "polskim" radio...!!!
Brak szacunku do siebie samych stawia nas w dziwnie niepozytywnym świetle, skoro cały czas gloryfikujemy obcych, stawiamy siebie na pozycji straconej...a może trzeba coś powoli zmieniać?
- to jest PUNK - jazda bez reguł, bez przyszłości ale za to z podniesionym czołem?
- a może wszystko to punk?
rzeczywistość to punk...
w Polsce blues to punk?
a ...???