Kilka metrow pod powierzchnia.

Tematy związane z muzyką bliższych i dalszych okolic bluesa.

Moderator: mods

Kilka metrow pod powierzchnia.

Postautor: Robert007Lenert » września 2, 2010, 2:37 pm

Zacytuje cos z czym od okolo tygodnia w 100% sie zgadzam :)

Uważa się na ogół, że typowa obsada zespołu blues rockowego to trio gitara-bas-perkusja. W dużej mierze słusznie - jakkolwiek bowiem zdarzają się grupy o identycznym składzie i zgoła odmiennej orientacji artystycznej (Massacre), o tyle większość podobnych zespołów istotnie lokowałaby się w szeroko rozumianym obszarze blues rocka: The Cream, The Jimi Hendrix Experience, Beck, Bogert & Appice, West, Bruce & Laing, Blue Cheer... Także The Groundhogs - jedna z bardziej niekonwencjonalnych grup tego typu.

Gwoli ścisłości odnotujmy, że zespół powstał (w 1962 roku - jak twierdzi jego szef, Tony McPhee, w roku następnym - jak podaje większość źródeł) na bazie beatowej grupy The Dollarbills - i pierwotnie był kwintetem w składzie McPhee (gitara, śpiew), Pete Cruickshank (gitara basowa), John Cruickshank (śpiew, harmonijka ustna), Bob Hall (fortepian) i David Boorman (perkusja). Pierwszą "właściwą" płytę Scratching The Surface (1968) zrealizował jako kwartet (McPhee, Pete Cruickshank, Ken Pustelnik - perkusja i Steve Rye - śpiew, harmonijka ustna) - a w połowie lat siedemdziesiątych też występował w składzie czteroosobowym. Najbardziej pamiętne płyty nagrał jednak jako "power trio."

Pierwsza inkarnacja The Groundhogs, czyli John Lee's Groundhogs, zadebiutowała mniej więcej równolegle do The Yardbirds, The Animals czy innych grup pierwszej fali brytyjskiego boomu bluesowego. Działała wówczas jako zespół towarzyszący czarnym bluesmanom, głównie Johnowi Lee Hookerowi, który załatwił jej pierwszą sesję nagraniową pod nadzorem własnego producenta Calvina Cartera. Owocem tej sesji był pierwszy singiel Shake It, wydany w 1964 roku tylko w USA przez firmę Interphon. Rok później ukazał się następny, tym razem już po obu stronach Atlantyku. Mniej więcej wtedy powstał też album John Lee Hooker With The Groundhogs, wydany tylko w Wielkiej Brytanii przez wytwórnię Xtra.

John Lee's Groundhogs rozpadł się w 1966 roku. Wkrótce potem McPhee zadebiutował jako artysta solowy pod producencką opieką Mike'a Vernona, jednego z głównych animatorów brytyjskiego bluesa (kilka zarejestrowanych wówczas utworów ukazało się w 1986 roku w ramach drugiej części antologii White Boy Blues, zawierającej liczne rarytasy nagraniowe z tego kręgu). Mniej więcej równocześnie założył też, wraz z Pete'm Cruickshankiem, zespół Herbal Mixture. Była to efemeryczna wyprawa w rejony psychodelii, zakończona... reaktywowaniem The Groundhogs i powrotem na pomysłowo zaorany grunt bluesowych, w dużej części standardowych tematów (wspomniana już, przednia płyta Scratching The Surface).

Wkrótce po nagraniu tego albumu odszedł Rye, dzięki czemu powstał najbardziej pamiętny skład The Groundhogs: McPhee-Pustelnik-Pete Cruickshank. Skład, w którym grupa nagrała trzy najwybitniejsze płyty: Blues Obituary (1969),Thank Christ For The Bomb (1970) i Split (1971).

Pierwsza z nich była prawdziwym wyzwaniem dla bluesowej ortodoksji. Zgodnie zresztą z duchem czasu: w 1969 roku brytyjski blues zdążył już wyjść z okresu mniej czy bardziej szkolnego powielania czarnych wzorców i nawet tak przykładni kopiści jak John Mayall - abstrahując od jego historycznych zasług popularyzatorskich - potrafili się już zdobyć na twórczość o znamionach oryginalnej inwencji (wydany w tymże roku album The Turning Point). The Groundhogs okazał się wszakże bardziej radykalny: zebrane na Blues Obituary tematy dwunastotaktowe, surowe aranżacyjnie, kakofoniczne brzmieniowo, chwilami neurotycznie obsesyjne pod względem rytmu (Mistreated), przywoływały ducha prymitywnego bluesowego autentyku i mogły się kojarzyć z Howlin' Wolfem, a przez niego - może wręcz z Captainem Beefheartem. Szczególną uwagę zwracał zamykający płytę Light Was The Day epicka rapsodia gitarowa, biegunowo różna od wymuskanej elegancji solówek Claptona czy Alvina Lee, majstersztyk korzennej, "nieugłaskanej" blues rockowej psychodelii.

Na dwóch albumach następnych zespół zwrócił się w kierunku progresywnego hard rocka, który - przynajmniej w Wielkiej Brytanii - wyłonił się poniekąd z drugiej fali boomu bluesowego (od początku lat siedemdziesiątej znajdującego się w coraz głębszej defensywie). Ten manewr artystyczny zaowocował największymi sukcesami komercyjnymi w karierze grupy - nie znaczy to jednak, że The Groundhogs wszedł w tryby rock-businessu na zasadzie zwykłego zaprzedania się. Owa hossa rynkowa - jeśli w ogóle można to tak nazwać - trwała względnie krótko, sam zaś zespół nadal był niezawodnie rozpoznawalny: brzmienie, "wygładzone" przez Martina Bircha, znanego inżyniera dźwięku, mimo wszystko zachowało dawną zgrzytliwość, a rytmika - neurotyczną nieregularność i swoistą pokraczność. Nie można też powiedzieć, by muzycy całkowicie oderwali się od swych bluesowych korzeni: na końcu Split znalazł się przecież Groundhog Blues, jedna z ich najbardziej klasycznych kreacji w tym stylu.

Album następny, Who Will Save The World? (1972), stanowił dalszy krok na drodze wyznaczonej przez Thank Christ For The Bomb i Split, zarówno pod względem stylu, jak i "koncepcyjnych" ambicji (tym razem chodziło o generalną diagnozę bolączek współczesnego świata); wzorem poprzedników również odniósł sukces, choć raczej im nie dorównał w dziedzinie inwencji muzycznej. Podobnie można się wyrazić o Hogwash (1972) i Solid (1974), nagranych z Clive'm Brooksem z pamiętnego tria Egg w miejsce Pustelnika - mimo że ta ostatnia płyta zawierała więcej wartościowego materiału niż wynikałoby z publikowanych na bieżąco recenzji.

W tym momencie kończy się de facto "bohaterski" okres w historii The Groundhogs (ciekawy, choć mocno spóźniony suplement stanowi tu album BBC Radio One Live In Concert z nagraniami z 1972 i 1974 roku - najlepsze bodaj świadectwo improwizatorskich zdolności McPhee i kolegów). Płyty z premierowym materiałem od tamtego czasu ukazywały się dość sporadycznie, w żadnym przypadku nie były też ani tak udane, ani tak istotne, jak dokonania z okresu "klasycznego" (że zaś pojawiały się w kontekście muzycznym coraz mniej progresywnemu blues rockowi przyjaznym...) Na wyróżnienie zasługuje wszakże przynajmniej dwudyskowy album Groundhog Night: Groundhogs Live (1993), kolejne świadectwo sugestywności zespołu na estradzie koncertowej, oraz A Hog In Wolf's Clothing (1997), rodzaj hołdu dla Howlin' Wolfa, jednego z najważniejszych mentorów artystycznych grupy. Trzeba jednak pamiętać, że przez zespół przewinęło się w owych latach kilka ciekawych nazwisk, jak chociażby Dave Anderson, dawny basista Hawkwind (kiedyś także luźno związany z Amon Duul II). Wypada też odnotować solowe propozycje Tony'ego McPhee, od czasu do czasu współpracującego z innymi artystami - szczególnie ze ś. p. Jo-Ann Kelly, jedną z czołowych wokalistek brytyjskiego bluesa.

Tak czy inaczej The Groundhogs, mimo rozlicznych przerw w działalności, nadal nagrywa i występuje, a jego najlepsze płyty po dziś dzień zachowały atrakcyjność - co trudno byłoby powiedzieć o puściźnie znacznie większych sław blues rocka (niemała część nagrań The Cream czy pierwotnej inkarnacji Jeff Beck Group). Jaka jest więc przyczyna, że wciąż chętnie wracamy do Blues Obituary czy nawet do Solid?

Na pewno sporo do rzeczy ma tutaj niechęć zespołu do komercyjnych kompromisów - sukcesy rynkowe Thank Christ For The Bomb czy Split wydarzyły się przecież niejako mimochodem - dzięki której nawet mniej udanych nagrań można dziś słuchać bez uczucia zażenowania. Najważniejszym czynnikiem ponadczasowości muzyki The Groundhogs wydaje się wszakże podskórny żywioł muzycznej anarchii, wywodzący się poniekąd z najbardziej prymitywnego bluesowego autentyku. W efekcie najlepsze utwory zespołu zyskują wymiar dialektycznego rozdarcia między mroczną domeną dźwiękowego chaosu a raczej ścisłą logiką dwunastotaktowej formy. Wymiar artystycznej głębi, nieosiągalnej dla większości brytyjskich artystów blues rockowych, ograniczających się częstokroć do cokolwiek akademickiego rozpracowywania owej formy (The Blues Band). Tony McPhee, artysta poszukujący, dla odmiany zawsze podkreślał twórczy charakter swych bluesowych peregrynacji - za co mu oczywiście chwała. Że zaś w Polsce, gdzie od 1994 roku jest dość częstym gościem, mało kto zdaje się to doceniać... (Andrzej Dorobek)
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: Robert007Lenert » września 2, 2010, 2:46 pm

Killkanascie lat temu mialem okazje slyszec na zywo Tonego Mcphee i musze powiedziec szczerze, ze dopiero po latach docenilem to co wtedy uslyszalem. W owym czasie bylem rozczarowany, ze jakies dziwne, kanciaste, toporne, chwilami blyskotliwe, ale w sumie to z jakiego powodu tak go wynosza znawcy na piedestal? :shock: . Po latach zrozumialem. Dzis juz nie mam pytan. Z wielka przyjemnoscia wracam do plyt Groundhogs i cholernie mi szkoda, ze nie kupilem kilku solowych albumow Tonego za 10 zl sztuka.... kiedys trafilem na taka przecene. Czlowiek madry po szkodzie jak mawiaja.
Ostatnio zmieniony kwietnia 16, 2011, 9:28 pm przez Robert007Lenert, łącznie zmieniany 1 raz
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: @ndy.w » września 3, 2010, 9:30 am

o prompos: Tony McPhee parę 1y zagościł właśnie we Wrocławiu. stał się tu nawet dość znaną postacią. w każdym 1ie miejscowi muzykanci wspominają go...

zob. http://www.outsider.art.pl/
Awatar użytkownika
@ndy.w
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1519
Rejestracja: marca 26, 2007, 11:37 am
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: Tomek Mały Kotyla » września 5, 2010, 2:53 pm

Groundhogs usłyszałem, chyba po raz pierwszy przed chwilą z Youtube'a. Ponownie okazało się że mam do nadrobienia jakieś zaległości.
Fajne kurde :!: :D

P.S.
Robercie, masz rację że w muzyce Breakmaszyny i Groundhogs słychać artystyczne podobieństwo (np Daze Of The Weak). Nie wiem czy sam bym na to wpadł.
http://www.youtube.com/watch?v=EOknYdvE ... re=related
Tomek Mały-Cotieux Kotyla
JAZZ-ROCKOWA PŁYTOTEKA niedziela 20:00-22:00
http://radiocentrum.pl/audycje/jazzrockowa_plytoteka/
Awatar użytkownika
Tomek Mały Kotyla
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 5708
Rejestracja: stycznia 3, 2007, 9:51 pm
Lokalizacja: Rzeszów

Postautor: agrypa » września 5, 2010, 3:10 pm

Obrazek

To sesja z 1977r. Sadze ze moge ja smialo polecic kazdemu, bez wzgledu na to ile bluesa w bluesie oczekuje :)

http://www.youtube.com/watch?v=_5u4nJIhNXs

Pozdrowki dla Agentury :)
ZAPRASZAM!!!
https://www.liszka-agrypa.com/

©Zbigniew Liszka
Awatar użytkownika
agrypa
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 8630
Rejestracja: grudnia 23, 2009, 6:06 pm
Lokalizacja: Southampton

Postautor: Robert007Lenert » września 5, 2010, 8:53 pm

agrypa pisze:Obrazek

To sesja z 1977r. Sadze ze moge ja smialo polecic kazdemu, bez wzgledu na to ile bluesa w bluesie oczekuje :)

http://www.youtube.com/watch?v=_5u4nJIhNXs

Pozdrowki dla Agentury :)
Mam ten album od kilku lat. Dla mnie rewelacja!!!
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: agrypa » września 5, 2010, 9:06 pm

Czesc :) No, swietna muza. Juz sie zaczynalem obawiac ze Ci forum zbrzydlo na trwale. Fajnie ze jednak nie. :)
ZAPRASZAM!!!
https://www.liszka-agrypa.com/

©Zbigniew Liszka
Awatar użytkownika
agrypa
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 8630
Rejestracja: grudnia 23, 2009, 6:06 pm
Lokalizacja: Southampton

Postautor: Robert007Lenert » września 5, 2010, 10:18 pm

agrypa pisze:Czesc :) No, swietna muza. Juz sie zaczynalem obawiac ze Ci forum zbrzydlo na trwale. Fajnie ze jednak nie. :)
Czasami zagladam tutaj i nawet cos napisze:)
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: agrypa » września 6, 2010, 11:23 am

:) :) :) Ja tez juz jakos bardziej czasami. Posluchaj czasem "Jazzu noca" Janka Cegielki. Mysle ze duzo tam nutek dla Ciebie.
ZAPRASZAM!!!
https://www.liszka-agrypa.com/

©Zbigniew Liszka
Awatar użytkownika
agrypa
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 8630
Rejestracja: grudnia 23, 2009, 6:06 pm
Lokalizacja: Southampton

Postautor: therman » listopada 19, 2010, 9:13 am

Dzięki Wam archeologom zawsze się człowiek czegoś starego dowie. :twisted:
Awatar użytkownika
therman
blueslover
blueslover
 
Posty: 712
Rejestracja: maja 4, 2009, 9:00 am
Lokalizacja: Skądinąd

Postautor: therman » listopada 19, 2010, 9:37 am

A chodząc po zapodanych tu linkach YouTube zawiodło mnie tu:
http://www.youtube.com/watch?v=6lbvSBNL ... re=related
Awatar użytkownika
therman
blueslover
blueslover
 
Posty: 712
Rejestracja: maja 4, 2009, 9:00 am
Lokalizacja: Skądinąd


nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Muzykowanie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 200 gości