Strona 1 z 1

Powidła...

Post: marca 8, 2010, 9:50 pm
autor: olekblues
Powidła, bo tak to chyba powinno się nazywać w ojczystym języku.
Już nie jeden raz miałem okazję zobaczyć i przećwiczyć fizycznie pobyt na "powidłach' w których biorą udział ludzie z "branży".
Świetnie tę sprawę ujął Bartek Łęczycki w artykule z TB nr 39.
Mnie zaczyna to żenować nie po raz pierwszy, ale dopiero teraz zdecydowałem się publicznie o tym powiedzieć. Zastanawia mnie zachowanie ludzi którzy dla dobra "znakomitej zabawy" zrobią wszystko by ubawić się po pachy, tylko tak egoistycznie nieco...
Nie będę wspominał gdzie i kiedy miała miejsce taka przewspaniała impra, ale z tego co wiem zdarza się to nader często. Trzeba by bezustannie wtłaczać pewien ideał zachowania, i wypierać utarte stare przyzwyczajenia które zabijają wrażliwość i wprowadzają niepotrzebne "złe skojarzenia".
Oddaję swój głos przeciwko egoizmowi, źle pojętemu gwiazdorstwu i paru innych rzeczy o których pewnie wszyscy wiedzą a do których się nie przyznają.
Nie mówię tutaj tylko we własnym imieniu ale w imieniu wszystkich tych którzy też grają i śpiewają i chcieli by lecz nie było im dane...?
Myślę że przy odrobinie normalności i kultury nie jeden i nie jedna potrafiła by zmajstrować fajne dźwięki i zaśpiewać ku uciesze bywalców, gości i samych "gwiazd".
Dzięki!!!

Post: marca 8, 2010, 10:24 pm
autor: agrypa
Widzialem kiedys w jednym blues-pubie, jak publicznosc wyniosla z lokalu zanadto rozjamowanego pana. Wyniesli go skutecznie, bo nie wrocil.

Post: marca 8, 2010, 10:52 pm
autor: @ndy.w
ale to już było...

przewinęło się przez różne zakładki. było vademecum jamowicza, była funk-o-mania, było coś o kulturze i takie tam...

ja z uporem maniaka będę po3mywał moje zapro do Wro. to co opisujecie jest tu niemal obce. owszem zdarzają się od czasu jakieś wyskoki albi mielizny ale nie ma bólu 8)

Post: marca 9, 2010, 1:56 pm
autor: olekblues
Wiem że nie jestem odkrywczy w tym temacie, tyle juz sie na to zagadnienie pojawiło treści ze głupio o tym pisać. Jest jednak w tym cos że jest potrzeba ciągłego i nieustannego powtarzania tematu i gruntowania kultury grania ponieważ ci którzy sa niepokorni w tym temacie od jednego czy dwóch razy nie załapią.
co sie tyczy Wrocka, strasznie sie ciesze ze sa takie wspaniałe miejsca sam znam jeszcze klika na śląskiej ziemi, ale nie pojadę 200, czy 300 km tylko po to by sobie zagrać- to absurd...
Trzeba by "nam" wypracowywać dobre nawyki u siebie, tak by wszyscy po 'jakimś" czasie równo reagowali na przyjemność z grania i słuchania.
Niech zatem rosna jak grzyby po deszczu miejsca w których pielegnuje sie dobre tradycje wspólnie spędzonych chwil na muzykowaniu i to wspólnym, pełnym artystycznych doznań, kumpelstwa, i radości z tego co sie wokół dzieje.

Post: kwietnia 15, 2010, 7:31 am
autor: therman
Amen