@ndy.w pisze:ciekawie to ujęliście. naczytałem się o tym N.Y. w związku z jazzem i różne miewałem odczucia. bo też np. takie - Adam Makowicz grał w "The Cookery" które to miejsce jest jadłodajnią i w czasie ballady było słychać jak kucharz np. tłucze kotlety (oczywiście nie w time). albo jak Urszula Dudziak wraz z Michałem Urbaniakiem wybrali się na koncert Sonny Rollinsa i całe szczęście bo gdyby nie przyszli nie byłoby dla kogo grać...
i nasunęło misie jeszcze takie skojarzenie że:
Wrocław to taki mały N.Y.
Robi mi sie to malo muzyczne. Watpie zeby to Robert zaakceptowal.
Z tymi NY-skimi opowiesciami to jak z dominem.
Pan Jerzy Kosinski opowiadal w odwiedzanych przez Polakow knajpkach i klubach o swoich [wyssanych z palca] przygodach erotycznych z pania
Urszula. Michal Urbaniak stracil cierpliwosc i lekko naruszyl nietykalnosc pisarza. Pan Kosinski radosnie przyznal ze opowiadal bzdury,ale takie doswiadczenie bylo mu potrzebne,by znalezc odpowiedni klimat dla powiesci , nad ktora wlasnie pracuje.
No tak...... Pan Kosinski wszedl do wanny pelnej wody,zalozyl na glowe
plastikowy worek na smieci ,ktory starannie zawiazal wokolo szyji.
Zanurzyl sie. I tyle. Policja dlugo prowadzila sledztwo w sprawie morderstwa. Nie wierzyli w takie samobojstwo,tym bardziej ze pan Jerzy
najpierw starannie sie poobijal.
Ale gadula ze mnie.