tak, te zapisy z młodych lat są piękne - jest w tym siła i świeżość
ostatnio zaczyna mnie przygnębiać "geriatryczność" rocka (nie bluesa - tu jak najbardziej).
muzycy, którzy przetrwali "okres burzy i naporu", po wszystkich szaleństwach zorientowali się, że granie i występowanie jest piękne. jednak wydaje mi się, że część z nich powinna już zrezygnować... smutno na to patrzeć czasami. nie każdy ma taki dystans do siebie jak keith richards, który stwierdził (zdaje się, że to było w tym filmie gdzie wystąpił razem z jolantą kwaśniewską
, że on i ron są gitarzystami do dupy
(w oryg. "we both stink, actually. but put us together and we're better than 10 guitarists")