: listopada 4, 2011, 10:49 pm
I dalej - koncert np. w klubie. Oczywista rzecza jest, ze nie da rady grac za glosno, bo zabijemy ludzi. Tu mi sie przypomina koncert Recydywy w klubie Sek w Poznaniu, jeszcze z Alkiem Mrozkiem. On mial combo marshalla jcm800 2x12 100W, a Krzychu takie same, tylko 50W. Scena dosc rowna, prostokatna, raczej niezbyt gleboka, wrecz plytka, i piece staly pod sciana prosta w strone widowni, kto pamieta seka, ten wie. I Alek sie spytal, czy moze pozyczyc, bo my przed nimi gralismy. No pewno. To on postawil jeden na drugim i spial te dwa marszalki razem i wszystkie galy w prawo - na stratocasterze. Jedna dziewczyna w pierwszym rzedzie zemdlala i ja wyniesli, polowa z pierwszych rzedow wstala i wyszla - Recydywa nap... tak, ze wszystko co potem uslyszalem, to pikus (no, moze poza Nazarethem ).
Ale wracajac do tematu - nie mozna grac za glosno, ale faktycznie, piec gitarowy gra dopiero odkrecony. Stad np. wielokrotnie cytowany juz tu Jasiu od dluzszego czasu nie przekracza mocy 30W - ostatnio egnater, przedtem vox czy classic. Tylko co z tego, jak i taki piec jest zbyt glosny na nasze kluby... I wiem, ze sie nie da sciszyc... A dlaczego to pisze? Bo gralem w paru zagranicznych klubach, i w niektorych bylo tak potwornie glosno, ze az strach - ale nie przeszkadzalo to. Dlaczego? Bo nasze kluby nie sa przystosowane akustycznie do grania muzyki, i w sumie z dowolnej, nawet niewielkiej glosnosci od razu robi sie halas. Mozna grac glosno i nie powodowac zmeczenia, tylko nie moze byc jazgotu, odbijajacych i rezonujacych rownoleglych szklanych plaszczyzn czy dudniacych scen, pomieszczenie musi byc odpowiednio przystosowane. Tego nie widac, i w dodatku to kosztuje, wiec kto by sie tym przejmowal. I dlatego w naszych klubach jest halas - nie dlatego, ze jest glosno, tylko jest halas, a to dwie rozne rzeczy.