Szanowne koleżanki i Panowie. Z wielką uwagą pozwoliłem sobie wnikliwie zapoznać sie z Waszymi wynurzeniami w temacie "wirtuozów inaczej". Bez urazy, ale momentami przypomina mi to jeden z wykładów nieodżałowanego Jana Tadeusza Stanisławskiego "O wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkanocnymi". Przecież w gruncie rzeczy wyłącznie od naszej osobistej i subiektywnej oceny zależy czy lubimy dany rodzaj twórczości delikwentów i ich manualnych zdolności. Sprytne paluszki niekoniecznie świadczą o wielkości muzykanta (no, może za wyjątkiem spraw związanych z seksem ale to już mteriał na inny zupełnie temat)
Dlatego też zaryzykuję główkę swoją siwą stwierdzeniem, ze nie jesteśmy w stanie w żadnej mierze ocenić obiektywnie jakiegokolwiek rodzaju muzyki (przyrównując ją do innej czy też z osobna) oraz fachowców ją wykonujących. Albowiem" Nie to jest ładne co jest ładne lecz to co nam się podoba". Takie sprawy generalnie nie poddają się ocenie. To tak jak w poszukiwaniu odpowiedniego partnera życiowego "Każda potwora znajdzie swego adoratora" (w końcu lub jak kto woli na końcu). Muzyka jaka jest, każdy słyszy. I po to natura obdarzyła nas narządami licznemi w tym do odbioru fal dźwiękowych abyśmy mogi chłonąć te bodźce z wszech stron. A dopiero po tym jak uruchomimy nasze synapsy i neurostrady pozwalając owym doznaniom dotrzeć do centali, tam, SUBIEKTYWNIE dokonujemy oceny tychże. Jeśli jest O.K to dostajemy tzw. "Gęsiej skórki". Wiemy wtedy, że ta muzyka do nas "dociera", a nawet nam się podoba. W innym, skrajnym przypadku miewamy tzw "odruch ornitologiczny" czyli puszczamy pawia.
Ażeby było weselej, każden jeden chłonący może mieć jak najbardziej różne odruchy na chłonięte doznania. I cała ta dyskusja sprowadza się w zasadzie do jednego. "Każdy, spiewać (grać) może..." bo każdy któremu się wydaje, będzie miał parcie na szkło. To czy owo parcie ma swoje uzasadnienie, to już jest sprawą chłonących (tzw. fanów) i jeśli takowi są, a twórca choćby miałczał na scenie w takt marsza weselnego, to znaczy, że dla nich to ma jakąś wymierną wartość. A jeśli my się z tym nie zgadzamy,........ to mamy pecha. I lepiej zajmijmy się zamiast oceną muzyki i jej twórców sadzeniem buraków.......choćby. Zaznaczam jednocześnie,iż jest to wyłącznie moja prywatna ocena tego tematu, a Państwo macie prawo się z nią nie zgodzić. Ale tylko ten jeden raz
Pozdrawiam wszystkich, życząc podgody ducha.