Oj... Z tym najwybitniejszym to bym nie przesadzał, bo są gitarzyści, którzy grają solo przez swoje całe życie, ale fakt, że John McLaughlin jest muzykiem wyśmienitym.
Uwielbiam zwłaszcza jego twórczość w tym znakomitym trio z di Meolą i de Lucią. Wspaniała płyta z pewnej nocy (nigdy nie pamiętam, który to był dzień tygodnia
) i "Guitars in England" (zwłaszcza przecudne po prostu "Manha de Carnival"... Wspaniały dźwięk gitary podczas drugiego sola [gdyby ktoś podał mi markę tej gitary - byłbym wniebowzięty, bo jej poszukuję
]).
Albumy, które wydał sam, jakoś mnie nie przekonały
Może do nich dojrzeję jeszcze