Jeśli można to i ja się wypowiem w tym temacie
Otóż powiem Wam,że ja swoją przygodę z bluesem dopiero zaczynam.Jednakże po przesłuchaniu owych improwizacji,również doszedłem do wniosku,że można by to było zagrać..Inaczej (chociaż niektóre momenty naprawdę mi się podobały
).Już od około miesiąca poznaję "tajniki" bluesa,ucząc się coraz to nowych wstawek i skali i czuję się, (choć gram już około 5-6 lat),jak nowicjusz,jak laik..Wcześniej słuchając bluesa myślałem,że to nie jest takie trudne,że da się to szybko opanować..Ale jak już zacząłem naukę..To szybko zmieniłem zdanie..Nieco się rozczarowałem,spostrzegając,że mało co mi wychodzi,i że muszę wkładać dużo pracy,żeby cokolwiek mi wyszło (z innymi gatunkami muzycznymi nie ma takiej "zabawy"
).Jednakże siedząc teraz przed komputerem (a,pora już późna..
),uświadomiłem sobie,że bluesa trzeba poznawać wiele,wiele dni,żeby móc go zrozumieć i grać..Nie wiem..Może się mylę.
Huh..Wzięło mnie na refleksje..Moglibyście je jakoś przeanalizować?
Bo dla mnie jest to rzecz fascynująca.Nigdy przedtem się z czymś takim nie spotkałem,żeby jakiś gatunek muzyczny wymagał dogłębnego poznania.Teraz dopiero spostrzegłem,że blues jest jedyny w swoim rodzaju,unikalny.A może to kwestia tego,że podchodzę do tego sam? Może w kapeli ta praca szłaby sprawniej? Bo szczerze mówiąc,chciałem grać w bluesowej kapeli..Ale jakoś tak zwątpiłem w swoje możliwości.
Oglądnąłem filmiki,które zamieścił Lauderdale i muszę powiedzieć,że są one bardzo pomocne.Taki nauczyciel to świetna sprawa..
Przepraszam,jeżeli zbytnio offtopowałem.