Strona 1 z 1

Problemy z opanowaniem nerwów

Post: października 22, 2008, 6:41 pm
autor: RockOnCellBlock
Chodzi mi o grę na saksofonie.
Ostatnio mam taką sytuację, że nieważne jak chcę się wyluzować, strasznie się spinam podczas gry, zaciskam mocno usta, usztywniam szczękę i mocno pracuję językiem, co sprawia, że mam spore trudności z artykulacją podczas gry.
Wiecie może jakie są sposoby, na rozluźnienie się?... może jakieś ćwiczenia, żebym się przyzwyczaiła mieć wciąż otwarte usta? Te tiki nerwowe bardzo szybko wchodzą mi w nawyk i obawiam się większych problemów z graniem...

Re: Problemy z opanowaniem nerwów

Post: października 23, 2008, 7:09 am
autor: Matragon
RockOnCellBlock pisze:Wiecie może jakie są sposoby, na rozluźnienie się?... może jakieś ćwiczenia, (...)


Nie znam się na specyfice gry na saksofonie ale prawdopodobnie Twoje problemy nie mają z tym nic wspólnego.

W Twoim - młodym wieku - taka sytuacja jest zresztą jak najbardziej normalna, i przede wszystkim - nie powinnaś się specjalnie tym przejmować. Większe napięcie mięśniowe ma po prostu związek z dojrzewaniem :)

Napięcie mięśni - w znacznej mierze zależy od funkcjonowania gruczołów dokrewnych w okresie rozwoju organizmu. Zapytaj swojego lekarza - co mógłby Ci poradzić, w związku z tą sytuacją.

Odradzam alkohol i marihuanę :) One rozluźniają też inne rzeczy - które akurat podczas grania - powinny być skoncentrowane ... :)

Możesz spróbować natomiast metody jacobsona :
http://www.samadi.republika.pl/rart107.htm

Powodzenia !

Post: października 23, 2008, 8:32 am
autor: Basman
http://allegro.pl/item465492754_masazer ... legro.html

A może tak ? :wink:

A poważniej mówiąc to zamiast szukać "pomocy" na tym forum, to ja bym poszedł do jakiegoś dobrego nauczyciela po poradę. Nie dość, że takie reakcje odbierają radochę z grania, to potrafią w efekcie doprowadzić do niebezpieczeństw. Słyszałem o kolesiu, który miał niewłaściwe zadęcie na oboju i dostał częściowego paraliżu twarzy. No tyle że obój to inne zadęcie i dużo większe napięcia....

Matragon ma świętą rację - nie szukaj luzu w używkach. Nigdy.

I więcej nic nie napiszę, bo zaczynam mieć niemoralne skojarzenia :mrgreen: . Powodzenia w pokonywaniu tremy :).

Post: października 23, 2008, 9:05 am
autor: lauderdale
Basman pisze:http://allegro.pl/item465492754_masazer_glowy_favat_najtaniej_na_allegro.html

A może tak ? :wink:


A to dla Mata czy dla Niki.? :)



Basman pisze:I więcej nic nie napiszę, bo zaczynam mieć niemoralne skojarzenia :mrgreen: . Powodzenia w pokonywaniu tremy :).


:) :) :) no popatrz jak ladnie napisał ,że mu sie podoba dziewczyna. :) :) :)

Re: Problemy z opanowaniem nerwów

Post: października 23, 2008, 10:47 am
autor: Pawel Freebird Michaliszy
RockOnCellBlock pisze:Chodzi mi o grę na saksofonie.
Ostatnio mam taką sytuację, że nieważne jak chcę się wyluzować, strasznie się spinam podczas gry, zaciskam mocno usta, usztywniam szczękę i mocno pracuję językiem, co sprawia, że mam spore trudności z artykulacją podczas gry.
Wiecie może jakie są sposoby, na rozluźnienie się?... może jakieś ćwiczenia, żebym się przyzwyczaiła mieć wciąż otwarte usta? Te tiki nerwowe bardzo szybko wchodzą mi w nawyk i obawiam się większych problemów z graniem...

..........................................
ja pierniczę....noooo ja mam jednoznaczne skojarzenia...Moze ja jestem niepoprawny erotoman...
nie wiem ile masz lat ale jesliś pełnoletnie dziewcze...- doradzałbym więcej seksu...
Poprawa i satysfakcja gwarantowane... :twisted:

Re: Problemy z opanowaniem nerwów

Post: października 23, 2008, 10:56 am
autor: Matragon
Pawe Freebird Michaliszyn pisze:ja pierniczę....noooo ja mam jednoznaczne skojarzenia...Moze ja jestem niepoprawny erotoman...
nie wiem ile masz lat ale jesliś pełnoletnie dziewcze...- doradzałbym więcej seksu...
Poprawa i satysfakcja gwarantowane... :twisted:


No widzisz Pawle - ja akurat wiem ile Nina ma lat, i dlatego nie doradzałem w ten sposób ... Choć teraz młodzież podobno wcześniej wkracza w te rejony :twisted: ...
Myślę, że to jednak nie jest najlepsze miejsce na dywagacje na ten temat ... 8)

P.S. Nawiasem mówiąc, seks sam w sobie jest na tyle genialny, że daleki byłbym od używania go jako "metody" na rozluźnienie ... :) Choć niewątpliwie rozluźnia ... Pozdrówki !

Re: Problemy z opanowaniem nerwów

Post: października 23, 2008, 1:03 pm
autor: Basman
Pawe Freebird Michaliszyn pisze:nie wiem ile masz lat ale jesliś pełnoletnie dziewcze...- doradzałbym więcej seksu...
Poprawa i satysfakcja gwarantowane... :twisted:


E to nawet nie musi być pełnoletnia, chyba już od szesnastki można na legalu rikitikitak.

Kwestia, że Edyta Górniak twierdzi, że żeby dać dobrego dżoba, to zero bzykania na siedem dni w tył. To samo mówią bokserzy.

Czyli przekichane.

lauderdale pisze:
Basman pisze:http://allegro.pl/item465492754_masazer_glowy_favat_najtaniej_na_allegro.html

A może tak ? :wink:


A to dla Mata czy dla Niki.? :)
:)


Jasne że dla koleżanki. Michał grzebie w złomie, więc jak będzie chciał, to sam se takie wystruga z resztek jakiejś lodówki czy pralki Frania :).

Post: października 23, 2008, 4:03 pm
autor: RockOnCellBlock
Co do seksu-po cóż mi osiemnastka? :P

Co do tego całego napinania mięśni itd... To po prostu kwestia stresu. Podchodzę do instrumentu, chcę się za to zabrać porządnie, uruchamia mi się lampka "skup się" i za cholerę nie mogę rozluźnić tej szczęki.

Marihuana, alkohol- to chyba nie ten rodzaj wyluzowania, więc tak na forum, jak jest to oficjalne, napiszę, że próbować nie będę, w końcu grzeczną być trzeba ;)

Co do kontaktu z nauczycielami: Jak narazie słyszałam od nich tylko uwagi w stylu "zrób z tym coś, bo potem możesz mieć problemy", "nie przyzwyczajaj się", "musisz się uspokoić", "nie podchodź do tego tak ambitnie". Ale kiedy chcę coś robić, to porządnie [i zaraz znów was te skojarzenia najdą! :roll: ], tak więc chyba nie jest dziwnym, iż się spinam.
Chodzi po prostu o to, że są na to jakieś tam ćwiczenia związane z grą, tylko ja ich nie znam i miałam nadzieję, że może znajdzie się tu jakiś saksofonista, który jest bardziej wtajemniczony w takie rzeczy...

Nad Jacobsonem mogę trochę popracować, ale obawiam się, że tu chodzi jednocześnie o moją wyuczoną poprzez wcześniejsze instrumenty sztywność, gdy zasiadam (w tym momencie już: niedosłownie) do instrumentu i o stres, lecz Jacobson na to drugie pomoże :)

Post: października 23, 2008, 4:06 pm
autor: RockOnCellBlock
Pfff, przez was też mnie skojarzenia naszły :P :P

Post: października 23, 2008, 4:31 pm
autor: Basman
Zuch dziewczynka. :twisted:

Po za tym przeraża mnie to, co piszesz o swoich nauczycielach.
Leszcze jakieś ?

Post: października 23, 2008, 4:34 pm
autor: RockOnCellBlock
Hm, nie, mój pan jest świetny, ale widać nie potrafi mi wytłumaczyć w jaki sposób mam te usta cholera otworzyć, bo wg niego to nie takie trudne, po prostu trzeba tego pilnować.
inni nauczyciele (dwaj..) po prostu mówią, że to zły nawyk...

... :/

Post: października 23, 2008, 6:31 pm
autor: kamilteau
Miewam czasem podobne problemy przy grze na harmonijce, też za bardzo się spinam kiedy gram gdzieś publicznie. Zdarza mi się "usztywnić" i gram wtedy zachowawczo, żeby nic nie skopać. A akurat na harmonijce zachowawcza, ostrożna gra (niepewny "dzióbek" i za duże oddalenie od ust) skutkuje kiepskim, płytkim brzmieniem. Jednak gdy ćwiczę w domu to wszystko wychodzi jak najbardziej naturalnie - jak to jest u Ciebie? Spięcie przychodzi przy tylko występach publicznych czy także podczas domowych ćwiczeń? Jeżeli tylko przed (jakąkolwiek) publicznością - to efekt stresu, a walka z nim bywa uciążliwa - wiem to po sobie, bo straszny tremiarz ze mnie ;) . Jeżeli masz tak zawsze i wszędzie - myślę, że przedmówcy mają rację, że konsultacja ze specjalistą nie zaszkodzi... :)

Post: października 23, 2008, 6:58 pm
autor: RockOnCellBlock
Z tym spięciem to jest tak: głównie, kiedy gram przy mniejszej lub większej publiczności (nawet gdy pokazuję tylko nauczycielowi, to, czego niby się tam nauczyłam i staram się udowodnić, że ćwiczyłam i przykładałam się bardziej od tego, niż było to w rzeczywistosci).
Tak jak gram dla siebie- z reguły się to nie zdarza, chyba że mówię sobie: "teraz sobie udowodnię, że dobrze gram".

I tak, jak w harmonijce dźwięk jest płytki, tak w saksofonie dźwięku nie ma. Po prostu niczego nie słychać, gdy zatkam (przycisnę) stroik...
niefajnie...
Jakieś tam ćwiczenia na usta są, tylko... no.

Post: października 23, 2008, 9:53 pm
autor: kamilteau
Idealnie byłoby się po prostu wyluzować i zapomnieć o publice, ale mnie akurat nie trzeba tłumaczyć, że to nie takie proste... ;) Gdy miałem okazję zagrać przed Bartem Łęczyckim, na początku zdarzało mi się trafiać w złe kanały lub - o zgrozo! - w przegrody między nimi. Ale potem jakoś się oswoiłem z sytuacją. Jednak co innego jam czy warsztaty, a co innego gra przed nauczycielem i chęć udowodnienia, że się pracuje. Czasem poniesie mnie tak, że zapominam o wszystkim, ale to też nie zawsze jest dobre... :D Grać przecież potrafisz i sama o tym dobrze wiesz, a opanowanie stresu... cóż, na to uniwersalnej metody chyba nie ma, niestety...