Nie pozwolę żeby ten temat spadł w mroczną odchłań forum.
Ostatnio postanowiłem złapać znowu w ręce gitarę. Śmieszna rzecz. Fortepian ma 88 strun, a to coś ma aż 6. No i gram na tym bluesa już z rok (wcześniej grałem tylko rzeczy ala "co każdy gitarzysta musi znać" ) i usiadłem sobie wczoraj żeby się nagrać. No nie. Twarz muszę mieć skierowaną w stronę mikrofonu i za nic nie mogę spojrzeć gdzie podjeżdżam tym cholernym slajdem.
Ha! Teraz dopiero zrozumiałem że wcale nie potrafię grać na gitarze. Doszedłem do wniosku że dopiero można powiedzieć że się na czymś gra, jak potrafi się grać na patrząc na instrument. Ba! potrafi się na tym grać nie myśląc o tym co się gra. NA tej samej zasadzie jak my wszyscy (a przynajmniej znacząca większość) operuje przy śniadaniu widelcem. Myślicie jeszcze nad tymi ruchami? układem widelca w dłoni?
Willie King w jednym z filmów z serii The Blues uczy swoją siostrzenicę gry na gitarze. Pokazuje jej jakąś zagrywkę, a potem prosi żeby zamknęła oczy i ćwiczyła tak długo aż nie będzie się z tym czuła pewnie.
A więc siadajcie do tych 88klawiszy z nastawieniem ala Ray Charles, tudzież Blind John Davis. Potem jak będziecie gdzieś grać to zamiast martwić się o dźwięki, będziecie mogli rozglądać się po sali za ładnymi dziewczynami
Pozdrawiam!