Ano dlatego, że po wejściu do UE "znormalizowane" napięcie w sieci energetycznej z dotychczasowych ~220V wzrosło do ~230V (a i ~240V blisko transformatora osiedlowego też nie jest rzadkością).
Więc po wyprostowaniu (i przemnożeniu przez 1,4142) napięcia ~230V mielibyśmy na elektrolicie około +325V a przy ~240V już +340V.
Nie pamiętam (dzisiaj będę miał okazję je zmierzyć - akurat naprawiam taki "strzelony" MV3) jaka jest wartość przetransformowanego napięcia zmiennego doprowadzonego do mostka diodowego w MV3.
Na pewno "na zimno" (czyli gdy lampy są nierozgrzane - a w MV3 wyłącznika stanby NIE MA :idea:
) przekracza ~230V.
Stare i rozformowane kondensatory w "wykopkach" ze strychów tego nie wytrzymują i zaczynają się sypać na potęgę
.
Zwłaszcza dziadowskie enerdowskie Frolyty, które także w nowych (wówczas) wzmacniaczach padały jak muchy!
Polskie Elwy i włoskie Ducati były o niebo lepsze i zwykle pracują bezawaryjnie po dziesiątkach lat.
Dlatego - mając dostęp do autotransformatora - warto wyjąć z takiego "wykopanego" strychowego MV3 obie lampy EL84 i podłączyć wzmacniacz do wariaka w celu wstępnego podformowania elektrolitów 2x50uF w filtrze.
Następnie - zaczynając od jakichś 180V - wolniutko "podkręcać" autotransformator co parę godzin aż do osiągnięcia magicznych ~240V mierzonego na gniazdku autotransforatora (czyli wtyczce sieciowej MV3).
Po "wytrzymaniu" wzmacniacza bez lamp przy ~240V (mierzonym na wtyczce sieciowej) włożyć lampy i potrzymać go pod napięciem jeszcze przez kilka godzin bez wysterwania a potem już eksploatować normalnie.
Zoltan
