Moderator: mods
Rakiet pisze:nie ma sensu tego kupować, przerabiać, malować i bić piany w tym temacie.
Rakiet pisze:zauważyłem, że w momencie założenia wątku, w 2005 roku, wszyscy jednoznacznie te wiosła określają jako beznadziejne. a teraz raczej z nutą sentymentu.. im dalej od źródła, tym gorzej widać??
Rakiet pisze:......a prawda jest taka, że na gitarach defil nigdy nie dało się nie daje grać.
Rakiet pisze:rocken, j.j. cale podobno sam robił te gitary? nie defile tylko te na których grał. te ręcznie robione wiosła to całkiem inna historia...
rocken pisze:Rakiet pisze:rocken, j.j. cale podobno sam robił te gitary? nie defile tylko te na których grał. te ręcznie robione wiosła to całkiem inna historia...
Ta z okładki "Troubadour" to modyfikowany Harmony.
Tu znajdziesz kilka informacji:
http://harmony.demont.net/jjcale.php
rocken pisze: Rakiet, ale ja nie twierdzę, że są to dobre instrumenty. Również uważam, że to wyroby gitaro-podobne.
Jednak Defil i tak lepszy niż diddley-bow. A było kilku, co od tego zaczynało i daleko zaszli.
Defil czy Gibson, ale i tak nadal najważniejszym ogniwem pozostaje człowiek oraz to, co i w jakim czasie uderzy.
Temu gościowi w XXI wieku nie przeszkadza "tani" instrument, aby "wyrazić się" muzycznie. Mówiąc górnolotnie I ja to wybieram, niż Vai'a z Ibanezem i akcją strun ustawioną poniżej 1mm na XII progu
Seasick Steve - Dog House
http://www.youtube.com/watch?v=pNoPNC3ebYQ
ps. A trochę odbiegając od tematu, z takich obecnych trendów najbardziej mnie śmieszy moda na nowe gitary typu vintage. Kupić nowego Fendera Custom z powycieranym body, gryfem, kluczami i mostkiem zardzewiałym to jakiś absurd. Co innego jak się samemu poobija, zarysuje itp. wtedy to jest zapisana chociaż jakaś tam historia.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 204 gości