No to zamiast plastikowych, czy metalowych pazurów, można jeszcze wyhodować własne...
Ja np. lubię grać z pazurem tylko na kciuku, pozostałe palce to matka natura (trochę dłuższe i bardziej szpiczaste niż do gry klasycznej).
Z pojemnościówką, to trzeba faktycznie popróbować. Czasem ludzie za bardzo się boją tych mikrofonów, a w praktyce okazuje się, że nie ma większych problemów na scenie. Jedna niedogodność, to konieczność zredukowania (zrezygnowania z) odsłuchów. W takich sytuacjach rozwiązaniem może okazać się odsłuch na słuchawkach, ale to raczej mało estetyczne i niewygodne rozwiązanie. Perkusiści, którzy często używają pojemnościówek (zwłaszcza overhead) przeważnie tak robią.
Tylko raz grałem na podobnej gitarze, ale oprócz przetwornika przy gryfie miała jeszcze piezo. Można było dowolnie ustawić balans, między sygnałem z obu przetworników, i mnie się podobało. Zmontowanie przez lutnika piezo i odpowiedniego preampu nie powinno być chyba droższe od dobrego mikrofonu, ale to już kwestia tego, czy takie brzmienie Ci się spodoba.
A co z mikrofonami na "gęsiej szyjce", takimi jakie stosują dęciaki? Może to da się jakoś wykorzystać?