Jakaż przyjemna niespodzianka. Locomotiv GT!
Bardzo dawno ich nie słyszałem. O ile jeszcze Omegę ze swoją nieśmiertelna „Dziewczyną o perłowych włosach” można czasami usłyszec, to Locomotiv GT praktycznie nie. A przecież w latach 70–tych madziarzy, to była jedna z nielicznych zagranicznych nacji nie angielsko–amerykańskich tolerowanych w muzyce przez nas, słuchaczy, a na pewno jedyna z naszego bratniego obozu. No może jeszcze słuchało się trochę naszych braci zza południowej granicy: Blue Effect, czy Collegium musicum.
Lovomotiv GT, Omega, Bergendy, Scorpio, Fonograf, General – to ich słuchaliśmy, po ich płyty staliśmy w kolejkach. Na żywo udało mi się zobaczyć Omegę. Chyba w 74 roku odwiedziła mój rodzinny Słupsk. Jakież to było przeżycie. Miesiąc przed i miesiąc po koncercie był to jedyny temat naszych rozmów. Nie widziałem na koncercie Locomotiv’u, ale miałem płytę koncertową z Polski.
Skąd się wzięła siła węgierskiego rocka – chyba z nastawienia władz – przynajmniej nie przeszkadzali. Talentów u nas nie było mniej, ale jakby warunki inne. Marek Ałaszewski – lider Klanu – w jakimś wywiadzie powiedział, że Klan miał zakaz występów dla więcej niż 100 osób. Jeden z powodów – za długie włosy.
To, co nam jeszcze odpowiadało w nagraniach węgierskich zespołów, to język. Sporo nagrywali po angielsku, a sam węgierski też nieźle brzmiał. Pan Redaktor Marek (Fiat auto części – copyright Emdżi) przypomni Locomotiv GT, to ja zaproponuję Omegę, żeby pokazać, że węgierski tylko tak dziwnie wygląda.
Rok 1969, tytułowy utwór z płyty „Tízezer lépés” – “10000 kroków” – jest tam też “Gyöngyhajú lány”, czyli „Dziewczyna o perłowych włosach”
Fragment tekstu wygląda tak:
Tízezer lépés kéne csak
Tízezer boldogtalannak
Tízezer elfelejtett csók
Tízezerszer elszakított
Ale brzmi zupełnie przyzwoicie (zwłaszcza jak na 1969 rok)
http://pl.youtube.com/watch?v=zHBKDO6d-VA