35 Jesień z Bluesem
: listopada 27, 2019, 11:35 pm
Administracja zapowiada wygaszanie forum. Być może za rok nie będę miał okazji podzielić się swoimi wrażeniami.
Tradycyjnie festiwal rozpoczął koncert muzyki gospel. The Singing Gospel Sista’s to trzy śpiewające panie wsparte trzema grającymi panami. Każda z pań oddzielnie (a miały okazję to pokazać) dysponuje różnymi warunkami wokalnymi a razem tworzą zgrane trio. Joan Faulkner okazała się liderką zespołu bo nie tylko najwięcej zaśpiewała solo ale i potrafiła narzucić/podrzucić zespołowi inne tempo niż to w jakim zaczęli. Dysponuje głębokim soulowym głosem, choć jak sama podkreśliła przeziębienie nie pozwoliło jej pokazać się w pełnej, wokalnej krasie. Deborah Woodson do potęga i moc w głosie (w jednym z utworów popisała się iście operowym wokalem). Harriet Lewis to jazzowy feeling i delikatność. Stali bywalcy festiwalu pewnie pamiętają jej koncert z 2005 roku z towarzyszeniem Jazz Band Ball Orchestra. Kiedy śpiewała nastrojowy utwór wypatrzyła w pierwszym rzędzie kilkuletnią dziewczynkę i zaprosiła ją na scenę. Stały trzymając się za ręce kołysząc się w takt muzyki a co chwilę pojawiająca się fraza "Jezus kocha ciebie" pięknie to wszystko dopełniała. Od kiedy zostałem dziadkiem i mam dwie przecudne wnuczki takie sytuacje, takie widoki rozwalają mnie na atomy. Uroczo, po prostu uroczo. I Harriet i ja wycieraliśmy łzy wzruszenia. Kto nie ma wnuczek ten tego nie zrozumie.
Dobrą robotę wykonał zespół towarzyszący pod kierunkiem pianisty Gustav Csik. Dyskretny, nie narzucający się podkład muzyczny nie pozostawiający złudzeń kto tu na scenie jest number one a jednocześnie pokazujący, że i my coś też potrafimy.
Fantastyczne rozpoczęcie festiwalu.
Tradycyjnie festiwal rozpoczął koncert muzyki gospel. The Singing Gospel Sista’s to trzy śpiewające panie wsparte trzema grającymi panami. Każda z pań oddzielnie (a miały okazję to pokazać) dysponuje różnymi warunkami wokalnymi a razem tworzą zgrane trio. Joan Faulkner okazała się liderką zespołu bo nie tylko najwięcej zaśpiewała solo ale i potrafiła narzucić/podrzucić zespołowi inne tempo niż to w jakim zaczęli. Dysponuje głębokim soulowym głosem, choć jak sama podkreśliła przeziębienie nie pozwoliło jej pokazać się w pełnej, wokalnej krasie. Deborah Woodson do potęga i moc w głosie (w jednym z utworów popisała się iście operowym wokalem). Harriet Lewis to jazzowy feeling i delikatność. Stali bywalcy festiwalu pewnie pamiętają jej koncert z 2005 roku z towarzyszeniem Jazz Band Ball Orchestra. Kiedy śpiewała nastrojowy utwór wypatrzyła w pierwszym rzędzie kilkuletnią dziewczynkę i zaprosiła ją na scenę. Stały trzymając się za ręce kołysząc się w takt muzyki a co chwilę pojawiająca się fraza "Jezus kocha ciebie" pięknie to wszystko dopełniała. Od kiedy zostałem dziadkiem i mam dwie przecudne wnuczki takie sytuacje, takie widoki rozwalają mnie na atomy. Uroczo, po prostu uroczo. I Harriet i ja wycieraliśmy łzy wzruszenia. Kto nie ma wnuczek ten tego nie zrozumie.
Dobrą robotę wykonał zespół towarzyszący pod kierunkiem pianisty Gustav Csik. Dyskretny, nie narzucający się podkład muzyczny nie pozostawiający złudzeń kto tu na scenie jest number one a jednocześnie pokazujący, że i my coś też potrafimy.
Fantastyczne rozpoczęcie festiwalu.