Suwałki Blues Festival 2019
: lipca 14, 2019, 11:17 pm
Jak zwykle suwalski festiwal to dla mnie wulkan wrażeń, gejzery doznań i emocji, spełnionych marzeń, zawiedzionych oczekiwań rzecz jasna w sferze muzycznej. Jeden człowiek nie jest w stanie ogarnąć tego wszystkiego co się tam dzieje.
Poniżej kilka zdań bardzo subiektywnych skreślonych na szybko bo jakoś nikt inny nie wpadł na genialny pomysł aby coś napisać o największym festiwalu pod gołym niebem w Polsce.
Kolejność według mojej osobistej skali zachwytu (dwaj pierwsi wykonawcy to równorzędnie pierwsze miejsce).
Kenny Wayne Shepherd Nie ukrywam, że mam do niego wiele sympatii i szacunku, który zaczął się od wydania płyty „10 Days Out” i trwa do dzisiaj. Suwalski koncert, poprzedzony w moim przypadku obecnością na konferencji prasowej, te pozytywne odczucia tylko potwierdził i zwielokrotnił. Co ja mam napisać? Jak to wszystko ogarnąć? Jakich słów użyć? A tu jeszcze Chris Layton za jego plecami.
Ronnie Baker Brooks Jak mi brakuje tego typu koncertów na tym i innych festiwalach!! Elektryczny blues bez konieczności dodawania słowa „rock” aby to dokładnie opisać. W dodatku muzyk skromny, który nie wciska co chwilę słuchaczom tekstów jaki to on jest wspaniały i jak go trzeba uwielbiać. I on i jego zespół pokazują każdym gestem, że po prostu lubią to co robią i cieszą się razem z nami, słuchaczami. Urzekająco ciepła osobowość. Koncert marzenie!
Kasa Chorych koncert rewelacyjny. Z radością po raz kolejny widzę i słyszę jak wiele jest w nich chęci grania czy jak by tego nie nazywać. Bez wątpienia słyszę w ich graniu moc, energię i potencjał, którego nie godzi się zmarnować. Bardzo mnie cieszy set lista – chwalebna przeszłość jest, pamiętamy o niej ale żyjemy tu i teraz i nie ma co się rozczulać.
KSW 4 Blues Zagrali na skromniutkiej scenie ale mnie oczarowali i zaczarowali. To najbardziej kreatywny polski zespół bluesowy!! Ich każdy koncert jaki widziałem był inny, bardzo mi pasuje ich podejście do muzyki. Kilka utworów zagrali w kwartecie z Basią w składzie i wyszło interesująco. Utwór „Goliat” epicki, potężny i miażdżący.
Back To The Roots Francuzi kolejny raz w Suwałkach. Akustyczny skład a ile w ich muzyce energii, radości, kreatywności, dobrej zabawy. Tak na marginesie zauważam, że kiedy przyjeżdżają do nas wykonawcy z innych części globusa prezentują mocno inne spojrzenie na bluesa. Oni tam u siebie nie mięli ani Dżemu ani Nalepy ani Chojnackiego i to co proponują jest tak przyjemnie inne choćby w wyborze standardów.
JJ Band Tu jest ich miejsce – na dużych scenach, dużych festiwali - nie tylko polskich. Od lat powtarzam, że to najlepszy polski zespół elektrycznego bluesa! Czy Joanna Kaniewska wniosła wartość dodaną? Z pewnością w tych utworach Breakoutów ze słowami napisanymi dla kobiety tak. Chociaż „W co mam wierzyć” w interpretacji Karoliny Cygonek jest nie do pobicia. Miło zauważyć, że zastępstwo za bębnami absolutnie godne.
Cotton Wing, Teksasy Tu w pakiecie nie żeby sugerować, że grają to samo czy tak samo ale mają wiele wspólnego. W obu ekipach bardzo interesujący wokaliści i dodatkowo harmonijkarze, oba zespoły mocno stawiają na kompozycje autorskie, oba zespoły doskonale czują scenę i potrafią zaintrygować słuchacza swoją muzyką. Wielce im kibicuję.
Wojtek Klich Trio bardzo ciekawa propozycja. Wokalista z niego ... ale wrażliwość bardzo pasująca do mojej.
Blackberry Brothers Kiedy podczas nocnego koncertu zagrali „With a Little Help from My Friends” w tej cockerowej wersji doprawionej „jeżynowym sosem” pomyślałem że za chwilę lokal eksploduje i poleci w kosmos. Tak na marginesie warto zwrócić uwagę jak bardzo przedpołudniowe koncerty różnią się od tych wieczornych i dlaczego.
A na samym końcu mojej listy znalazł się Maciej Lipina. Nudny, beznamiętny, bezjajeczny koncert wypełniony kompletnie niespójną mieszanką utworów swoich i obcych. Zagranie na początku koncertu (3 czy 4 w kolejności) dżemowej „Cegły” jak dla mnie był rozpaczliwą próbą ratowania tego czego nie da się uratować.
Konkurs wygrał Sosnowski. Zasłużenie.
Poniżej kilka zdań bardzo subiektywnych skreślonych na szybko bo jakoś nikt inny nie wpadł na genialny pomysł aby coś napisać o największym festiwalu pod gołym niebem w Polsce.
Kolejność według mojej osobistej skali zachwytu (dwaj pierwsi wykonawcy to równorzędnie pierwsze miejsce).
Kenny Wayne Shepherd Nie ukrywam, że mam do niego wiele sympatii i szacunku, który zaczął się od wydania płyty „10 Days Out” i trwa do dzisiaj. Suwalski koncert, poprzedzony w moim przypadku obecnością na konferencji prasowej, te pozytywne odczucia tylko potwierdził i zwielokrotnił. Co ja mam napisać? Jak to wszystko ogarnąć? Jakich słów użyć? A tu jeszcze Chris Layton za jego plecami.
Ronnie Baker Brooks Jak mi brakuje tego typu koncertów na tym i innych festiwalach!! Elektryczny blues bez konieczności dodawania słowa „rock” aby to dokładnie opisać. W dodatku muzyk skromny, który nie wciska co chwilę słuchaczom tekstów jaki to on jest wspaniały i jak go trzeba uwielbiać. I on i jego zespół pokazują każdym gestem, że po prostu lubią to co robią i cieszą się razem z nami, słuchaczami. Urzekająco ciepła osobowość. Koncert marzenie!
Kasa Chorych koncert rewelacyjny. Z radością po raz kolejny widzę i słyszę jak wiele jest w nich chęci grania czy jak by tego nie nazywać. Bez wątpienia słyszę w ich graniu moc, energię i potencjał, którego nie godzi się zmarnować. Bardzo mnie cieszy set lista – chwalebna przeszłość jest, pamiętamy o niej ale żyjemy tu i teraz i nie ma co się rozczulać.
KSW 4 Blues Zagrali na skromniutkiej scenie ale mnie oczarowali i zaczarowali. To najbardziej kreatywny polski zespół bluesowy!! Ich każdy koncert jaki widziałem był inny, bardzo mi pasuje ich podejście do muzyki. Kilka utworów zagrali w kwartecie z Basią w składzie i wyszło interesująco. Utwór „Goliat” epicki, potężny i miażdżący.
Back To The Roots Francuzi kolejny raz w Suwałkach. Akustyczny skład a ile w ich muzyce energii, radości, kreatywności, dobrej zabawy. Tak na marginesie zauważam, że kiedy przyjeżdżają do nas wykonawcy z innych części globusa prezentują mocno inne spojrzenie na bluesa. Oni tam u siebie nie mięli ani Dżemu ani Nalepy ani Chojnackiego i to co proponują jest tak przyjemnie inne choćby w wyborze standardów.
JJ Band Tu jest ich miejsce – na dużych scenach, dużych festiwali - nie tylko polskich. Od lat powtarzam, że to najlepszy polski zespół elektrycznego bluesa! Czy Joanna Kaniewska wniosła wartość dodaną? Z pewnością w tych utworach Breakoutów ze słowami napisanymi dla kobiety tak. Chociaż „W co mam wierzyć” w interpretacji Karoliny Cygonek jest nie do pobicia. Miło zauważyć, że zastępstwo za bębnami absolutnie godne.
Cotton Wing, Teksasy Tu w pakiecie nie żeby sugerować, że grają to samo czy tak samo ale mają wiele wspólnego. W obu ekipach bardzo interesujący wokaliści i dodatkowo harmonijkarze, oba zespoły mocno stawiają na kompozycje autorskie, oba zespoły doskonale czują scenę i potrafią zaintrygować słuchacza swoją muzyką. Wielce im kibicuję.
Wojtek Klich Trio bardzo ciekawa propozycja. Wokalista z niego ... ale wrażliwość bardzo pasująca do mojej.
Blackberry Brothers Kiedy podczas nocnego koncertu zagrali „With a Little Help from My Friends” w tej cockerowej wersji doprawionej „jeżynowym sosem” pomyślałem że za chwilę lokal eksploduje i poleci w kosmos. Tak na marginesie warto zwrócić uwagę jak bardzo przedpołudniowe koncerty różnią się od tych wieczornych i dlaczego.
A na samym końcu mojej listy znalazł się Maciej Lipina. Nudny, beznamiętny, bezjajeczny koncert wypełniony kompletnie niespójną mieszanką utworów swoich i obcych. Zagranie na początku koncertu (3 czy 4 w kolejności) dżemowej „Cegły” jak dla mnie był rozpaczliwą próbą ratowania tego czego nie da się uratować.
Konkurs wygrał Sosnowski. Zasłużenie.