W tym roku festiwal stał pod znakiem ostrzejszego grania (z paroma wyjątkami). Dla mnie najmocniejsze punkty festiwalu:
- The Rhythm Chiefs - świeże, energiczne granie, chętnie usłyszę ich gdzieś na większej scenie
- Nie Strzelać Do Pianisty & Cheap Tobacco - miałem już wcześniej przyjemność usłyszeć ową kombinację, lecz pierwszy raz widziałem publiczność ogarniętą wielką euforią. SZALEŃSTWO!
- Tom Portman - poszedłem na chwilę posłuchać, a zostałem na dłużej. Jedyny koncert gdzie ilość decybeli ustępowała miejsca pięknym, spokojnym dźwiękom
- Dana Fuchs - koncert na dobrym poziomie, choć niektórzy odebrali to jako amerykański pop
- Jack Bruce Band bez Jacka Bruce'a - również koncert na wysokim poziomie, choć nie dałem rady dotrwać do końca
- Layla Zoe - The Firegirl wgniotła mnie w zmienię...