Wróciliśmy późną nocą zmęczeni i pełni wspaniałych wrażeń!
Organizacja - rewelacja! Profeska i pełny szacun dla pana Irka i jego brygady.
Co do występów:
- Levi (Laureat Małej Sceny)
hm... bardzo poprawnie grają, wręcz profesjonalnie, wokal raczej jakby szkolony (acz o niezbyt ciekawej barwie), ogólnie jednak niewiele wspólnego z bluesem.. dupy nie urwali; na wielkie brawa zasługuje pan grający na harmonijce
- F*ck The People
hm.. hm.. zespół beznadziejny jak jego nazwa, nie wiem o co chodziło organizatorom, którzy go dopuścili do dużej sceny - lekka żenada
- Hot Tamales
ten zespół staje się coraz lepszy z występu na występ, piękny charyzmatyczny głos wokalistki, nostalgia bluesowa i klimat, świetny występ
- Cheap Tobacco
żona kolegi, które lubi pop i rock była zachwycona; bum bum.. i tyle
w tym momencie poszliśmy na obiadek i spacer, żeby się nie wkur.. ć; koledzy, którzy zostali, stwierdzili, że dobrze zrobiliśmy, a więc niech to będzie skróconą recenzją poniższych kapel:
- Joe Colombo feat. Kasia Skoczek
- Krzysztof Głuch Oscillate
- Janusz Hryniewicz
KONCERT FINAŁOWY
- Shakin' Dudi
Bardzo dobry koncert
- Toronzo Cannon
rewelacja, kupa świetnej zabawy, wspaniałego brzmienia, mega show i blues we wspaniałej postaci - mucha nie siada!
- Albert Lee
no fakt, zdecydowanie Mrągowo, choć nie powiem, pan Albert zaśpiewał pięknie piękną balladę zasiadając do pianina
- Shemekia Copeland
nie ma odpowiednich słów; byłem na wielu fantastycznych koncertach, ten zaliczam do pierwszej piątki, albo i trójki; sama pani Shemekia pozamiatała, urwała dupę itp; ale i panowie gitarzyści miodzio! oszczędne wspaniałe solówki, totalny blues, dobry, zadziorny, o potężnym wykopie! Ameryka i przepaść
- JJ Grey & Mofro
zaczął jakoś tak dziwnie, w drugim kawałku trochę lepiej, a potem! masakra! Wymiótł scenę bez kretsu, totalna soulowo bluesowa orgia! cudowny głos; wspaniała dynamika koncertu; Ameryka i przepaść
- Dżem
hm.. wyszliśmy w trakcie trzeciego kawałka
, nie chcąc psuć sobie zdania o tej legendzie;
nie wiem co się stało, ale nagle na tym samym sprzęcie brzmienie stało się matowe i nijakie;
byłoby o wiele lepiej, gdyby zagrali tuż po panu Irku (Shakin Dudi), a tak... no cóż.. nobody perfect
I tak kocham Dżem i szanuję za wszystkie dokonania,ale nawet wielcy mają czasem swoje słabsze chwile
Pierwszy raz byłem na koncercie Dżemu bez R. Riedla i .. chyba ostatni
Ogólnie wspaniały Festiwal, wspaniałe przeżycie, panu Irkowi bluesmeni powinni wystawić pomnik z jeszcze za życia!
hej i pozdro