![Post Post](./styles/prosilver_se/imageset/icon_post_target.gif)
Dzień dobry
Jesteśmy już na półmetku ostrowskiego święta i wciąż czekamy na kolejną dawkę uniesień, których wczoraj wieczorem nie brakowało. Wydaje się, że zestaw wykonawców został dobrany po to, by każdy mógł odnaleźć się pod sceną, a więc od początku.
Punkt osiemnasta na małej scenie akustyczne muzyczne wojaże rozpoczęła kaliska formacja Bluesferajna. W zacnym towarzystwie Stanleya i reszty bluesowej rodzinki nie szczędziliśmy braw, każdorazowo nagradzając Grzesia Olejnika i Tomka Hermana za żywe, barwne i prawdziwe emocje. Bluesferajnie gościnnie towarzyszył na harmonijce pan Adam. Całość wyszła bardzo przyjemnie i był to dobry akustyczny set przygotowujący zgromadzoną publiczność na późniejsze, ciut mocniejsze granie. A natężenie dźwięku rosło z każdym kolejnym występem.
Festiwal Jimiway 2012 otworzył tradycyjnie pan Benedykt Kunicki, tym razem w duecie z Hubertem Szczęsnym i muzykami formacji Nie Strzelać Do Pianisty. Utwór Hendrixa "Who Knows" dał nam do zrozumienia, że Jimiway 2012 został oficjalnie otwarty, od teraz Ostrów stał się mekką bluesa na dwa październikowe dni.
W przejściowym, ale powalającym składzie Pianiści zagrali rewelacyjny koncert i przyznaje, że mój gust zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko. Szczególnie urzekła mnie gra nowego klawiszowca, który jak się później dowiedziałem, dołączył do zespołu już na stałe. Chyba wszyscy poczuli, że panowie brzmieli prawdziwie. Po ubiegłorocznych sukcesach leszczyńskiej kapeli wielu zagorzałych fanów czeka z niecierpliwością na płytę, jednak priorytetem jest wykrystalizowanie się teraz nowego składu Nie Strzelać Do Pianisty. Po soczystym i bardzo indywidualnym koncercie, gdzie panowie wznieśli się na wyżyny grania wierzę, że o Pianistach usłyszymy na znacznie szerszym polu. Trzymam kciuki za mądre zmiany i dojrzały debiut płytowy. Dla mnie ten koncert, jak się później okazało był najlepszy tego wieczoru.
Niezawodnie zagrali również muzycy z Harmonijkowego Ataku. Wszystko brzmiało profesjonalnie, ale dopiero od drugiego utworu. Pierwsze kilka minut upłynęło pod znakiem docierania się, poprawiania wokalów i lekkiej dezorientacji. Na całe szczęście czterech tenorów harmonijki ustnej oraz kapitalna sekcja wspomagająca wiedzieli jak porwać publiczność. Dla fanów muzyki funky to był odpowiedni moment, by ruszyć do tańca.
Nie wiem dlaczego, ale Popa Chubby mnie nie zaskoczył. Ci, którzy lubią mocne gitarowe bluesy byli niewątpliwie zadowoleni, ja jednak oczekiwałem trochę bardziej wysublimowanych utworów. Styl nowojorskiego gitarzysty to mieszanka bluesa i rocka. Popa zagrał klasycznie i Hendrixa i Muddy Watersa, i nawet pokusił się o cover przedwojennej amerykańskiej ballady "Over The Rainbow". Trio zabrzmiało głośno, mocno, z pazurem, momentami interesująco, ale jednak bez atrakcyjnych niespodzianek, już do końca w obrębie 12 taktów.
Dziś drugi dzień świąt i ufam, że będzie jeszcze piękniej.
Jesteśmy już na półmetku ostrowskiego święta i wciąż czekamy na kolejną dawkę uniesień, których wczoraj wieczorem nie brakowało. Wydaje się, że zestaw wykonawców został dobrany po to, by każdy mógł odnaleźć się pod sceną, a więc od początku.
Punkt osiemnasta na małej scenie akustyczne muzyczne wojaże rozpoczęła kaliska formacja Bluesferajna. W zacnym towarzystwie Stanleya i reszty bluesowej rodzinki nie szczędziliśmy braw, każdorazowo nagradzając Grzesia Olejnika i Tomka Hermana za żywe, barwne i prawdziwe emocje. Bluesferajnie gościnnie towarzyszył na harmonijce pan Adam. Całość wyszła bardzo przyjemnie i był to dobry akustyczny set przygotowujący zgromadzoną publiczność na późniejsze, ciut mocniejsze granie. A natężenie dźwięku rosło z każdym kolejnym występem.
Festiwal Jimiway 2012 otworzył tradycyjnie pan Benedykt Kunicki, tym razem w duecie z Hubertem Szczęsnym i muzykami formacji Nie Strzelać Do Pianisty. Utwór Hendrixa "Who Knows" dał nam do zrozumienia, że Jimiway 2012 został oficjalnie otwarty, od teraz Ostrów stał się mekką bluesa na dwa październikowe dni.
W przejściowym, ale powalającym składzie Pianiści zagrali rewelacyjny koncert i przyznaje, że mój gust zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko. Szczególnie urzekła mnie gra nowego klawiszowca, który jak się później dowiedziałem, dołączył do zespołu już na stałe. Chyba wszyscy poczuli, że panowie brzmieli prawdziwie. Po ubiegłorocznych sukcesach leszczyńskiej kapeli wielu zagorzałych fanów czeka z niecierpliwością na płytę, jednak priorytetem jest wykrystalizowanie się teraz nowego składu Nie Strzelać Do Pianisty. Po soczystym i bardzo indywidualnym koncercie, gdzie panowie wznieśli się na wyżyny grania wierzę, że o Pianistach usłyszymy na znacznie szerszym polu. Trzymam kciuki za mądre zmiany i dojrzały debiut płytowy. Dla mnie ten koncert, jak się później okazało był najlepszy tego wieczoru.
Niezawodnie zagrali również muzycy z Harmonijkowego Ataku. Wszystko brzmiało profesjonalnie, ale dopiero od drugiego utworu. Pierwsze kilka minut upłynęło pod znakiem docierania się, poprawiania wokalów i lekkiej dezorientacji. Na całe szczęście czterech tenorów harmonijki ustnej oraz kapitalna sekcja wspomagająca wiedzieli jak porwać publiczność. Dla fanów muzyki funky to był odpowiedni moment, by ruszyć do tańca.
Nie wiem dlaczego, ale Popa Chubby mnie nie zaskoczył. Ci, którzy lubią mocne gitarowe bluesy byli niewątpliwie zadowoleni, ja jednak oczekiwałem trochę bardziej wysublimowanych utworów. Styl nowojorskiego gitarzysty to mieszanka bluesa i rocka. Popa zagrał klasycznie i Hendrixa i Muddy Watersa, i nawet pokusił się o cover przedwojennej amerykańskiej ballady "Over The Rainbow". Trio zabrzmiało głośno, mocno, z pazurem, momentami interesująco, ale jednak bez atrakcyjnych niespodzianek, już do końca w obrębie 12 taktów.
Dziś drugi dzień świąt i ufam, że będzie jeszcze piękniej.