Strona 1 z 1

Brad Kelsey & Triple Tornado - 'Just A Step Away'

Post: sierpnia 3, 2007, 9:01 pm
autor: StS
Obrazek
Płytę rozpoczyna skoczna "Latin Lady", jedno z trzech nagrań dedykowane przez twórcę własnej żonie - to ładny gest. Piosenka jest krótka, ale to zrozumiałe - zwykle mężczyźni nie są zbyt wylewni w okazywaniu uczuć.
Trochę się zdziwiłem, że nagranie "Love Again" nie zostało połączone z instrumentalnym utworem "Nostalgic Things", ale jak wynika z opisu, pierwsze z nich jest kompozycją zespołową, a kompozytorem wszystkich pozostałych jest Brad Kelsey. Po kilkakrotnym przesłuchaniu płyty nabrałem podejrzeń, że obydwa te nagrania są inspirowane utworem "Holdin' Out" z płyty "Things We Do" grupy Indigenous, ale o tej inspiracji nic nie napisano na załączonej wkładce. Uprzedzony tym odkryciem stwierdziłem, że "Blues Daddy's Blues" (nagranie również dedykowane tej samej kobiecie) jest chyba spokrewnione z "Blues This Morning" z tej samej płyty grupy Indigenous. Idąc z duchem naszej trudnej rzeczywistości wytropiłem z kolei brak w papierach informacji, że np. nagranie "Nasty Weather" (prawie 10-minutowe) jest hołdem dla Stevie'go Ray'a Vaughan'a - ze względu na zapożyczenia z interpretacji SRV "Dirty Pool" i "Texas Flood". Dobrze, że ten śpiewający gitarzysta ma takie inspiracje, ale niedobrze, że się do nich nie przyznaje. W tej sytuacji wygląda mi na to, że Brad Kelsey jest wykonawcą, który chyba jeszcze niezbyt szanuje zarówno innych muzyków jak i odbiorców muzyki. Może to tylko błędy młodości.
Stosowne komentarze, których brakuje, tłumaczyłyby tę płytę i nie miałbym powodów do wybrzydzania.
Możliwe jest również, że posiadam wybrakowany egzemplarz - z niekompletną książeczką, ale raczej nie sądzę by te dokumenty były spreparowane. Być może zbyt pochopnie formułuję zarzuty, ale takie czasy. Wątpliwości może rozstrzygnąć np. specjalnie powołana komisja śledcza.
W nagraniach drażni mnie trochę za wysoko nastrojony lub nadmiernie nagłośniony werbel, ale zapewne innym to nie przeszkadza - mój słuch jest już trochę wyeksploatowany.
Pewno czekacie na wzmiankę o trzecim nagraniu, które artysta dedykuje swojej żonie Rachel - to udane tytułowe "Just A Step Away", instrumentalne, ostatnie na płycie, nastrojowe i bardzo sympatyczne. Informuję, że wszystkie nagrania z tą dedykacją są niezłe, ale są na tej płycie jeszcze lepsze.
Nie przejmujcie się zbytnio moimi narzekaniami - nieco przesadzam. W gruncie rzeczy niewątpliwie płyty się dobrze słucha, są obszerne i ciekawe partie gitarowe oraz skromny i trochę zbyt nieśmiały wokal. Słuchacze - zwolennicy elektrycznego bluesa powinni być zadowoleni. To obiecujący debiut. Obiecujące jest również to, że Brad Kelsey ma niezłe kontakty z uznanymi muzykami, czego obrazkowy przykład poniżej.
Obrazek