Moderator: mods
Piotr Borzęcki
Moim skromnym zdaniem.
Też wolę solowe płyty Bonamassy. Ale tu nie mówimy o jego solowych płytach, a o grupie BCC, która przenosi nas w klasykę rocka lat 70-tych. Mówimy o czterech dojrzałych facetach, którzy robią to, co lubią i świetnie się bawią.
Czy mamy pretensje do Allman Brothers Band, że od pół wieku grają wciąż mniej więcej to samo? Dla dużej grupy odbiorców to akurat jest wielka wartość. Tak jak to, że w dzisiejszych paskudnych czasach możemy kupić tak cudne płyty Black Country Communion.
Hughesa lubiłem od 30 lat – Bonamassę krócej. Jaką niespodzianką było ich spotkanie i wspólne granie.
„Crossfire” to jedyny kawałek z dwójki, który na razie słuchając pomijam. To proste. Ilu słuchaczy, tyle gustów.
„Faithles”, An ordinary Son”, „Little Secret”, “Cold”. Dla mnie przepiękne. Chce się żyć.
Pewnie, że każdy średnio uzdolniony gitarnik może trzaskać takie płyty. Niech trzaskają – chętnie kupię.
Jak na razie, mam wrażenie, że jedynka była lepsza. Ale mimo tej ogromnej prostoty, poszczególne smaczki odkrywałem po setnym, czy dwusetnym przesłuchaniu. I w każdym numerze jest tam coś bardzo ciekawego. Chociażby „The Revolution In Me”. Jak nie ma wokalu zawsze liczymy do ośmiu, jak wchodzi wokal, zawsze do siedmiu. Przez to co druga linijka „na odwrotkę”. Potem na zmianę piętnaście i dwadzieścia pod solówką. I na deser Bonham na zasadzie: postukaj a my wejdziemy z trzecią zwrotką” i postukał tak sympatycznie , że pęka się ze śmiechu. Wszystko to bardzo proste środki, ale jak inteligentnie użyte i jak przyjemnie słucha się efektu.
Cofnijmy się nieco. „Burn”. Wokal Coverdale’a? Zero środków, nijaka barwa, wrzask, z którego nic nie wynika, wymachiwanie statywem niebezpieczne dla wymachującego. I wejścia Hughesa – czyściutki, potężny, krystaliczny głos. Polecam obejrzeć zapis nutowy basu w „Burn”. Gloverovi daleko! Gra i śpiew z luzem i radością. Dla mnie – Hughes przerastał o klasę resztę Purpli.
W BCC podoba mi się właśnie to, że Hughes używa co najmniej trzech różnych głosów. Jego wokal to ewidentnie piąty instrument.
Robota Bonhama na obu płytach? Zapraszam do posłuchania.
Roj pisze:Pawełku Stomma ! Z przyjemnością ekhm.. donoszę , że Twoja powyższa recenzja ukazała się także na Fecebooku.
B&B pisze:Paweł Stomma pisze:No nic, odpowiedź umieściłem na YouTube.
A dlaczego nie na pudelku albo w naszej klasie?
cygnus74 pisze:Świetna płyta!
Zdecydowanie polecam nowy produkt BCC.
Fajne melodie, fajne tematy. Odszczekuję wszystkie złe słowa, którymi kiedyś określałem udzielanie się Glenna Hughesa wokalnie na płytach Purpli.
Mocna perkusja Jasona Bonhama, doskonały Bonamassa i świetny Sherinian - klawisze nienachalne, są dokładnie tam, gdzie powinny być.
Płytę otwiera "The Outsider"; kawałek w purplowo-rainbowowym w klimacie. Riff z "Save Me" przywodzi mi na myśl pierwszy numer z trzeciej płyty Zeppelinów (w ogóle ten kawałek za sprawą orientalizmów może się kojarzyć z klimatami "Perfect Strangers" czy "Kashmir"). Jest też klasyczny blusior "Little Secret" z kapitalną gitarą Bonamassy.
Niby nic nowego ale jednak... Jeśli chodzi o mnie to świadomie daję się nabrać na takie granie.
Nie będę rozkminiał poszczególnych numerów. Powiem tylko, że naprawdę warto po tę płytę sięgnąć.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 90 gości