Paul Pena & Kongar-ol Ondar - Genghis Blues
: lipca 20, 2009, 10:29 pm
Mało jest takich płyt, które naprawdę mną wstrząsają i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Tak było z tym dziełem, z czymś zupełnie wyjątkowym i jedynym w swoim rodzaju...
Zanim przejdę do opisu tego co mamy na płycie napiszę kilka słów o głównych bohaterach bo mogą oni nie być "aż tak bardzo znani".
Paul Pena to kapitalny gitarzysta, który naprawdę świetnie opanował grę slajdem. Od dziecka niewidomy przez całe życie zmagał się z różnymi problemami, dalszymi chorobami (jedna z nich ostatecznie doprowadziła do jego śmierci w 2005 roku). W swoim czasie grał u boku T-Bone Walkera i głównie przy jego boku szlifował swoje umiejętności. Natomiast Kongar-ol Ondar to jedna z najlepiej rozpoznawalnych postaci z kręgu tuvańskiego śpiewu gardłowego - niesamowitej techniki wokalnej pozwalającej na rzeczy... które mi laikowi trudno tak naprawdę opisać -> I to właśnie muzyka z centralnej Azji była tym co połączyło obu muzyków i doprowadziło do ich spotkania w roku 1995. Paul zafascynowany niespotykanymi dotąd dźwiękami wyruszył w podróż do Mongolii gdzie spotkał Kongara co w dalszym czasie zaowocowało płytą będącą mieszanką tradycyjnych dźwięków tuvy, bluesa i folku...
Płyta zaczyna się kapitalnym choć stosunkowo krótkim What You Talking About gdzie pierwsze skrzypce gra Pena, jego gitara i porywający slide. Kongar w tle gra na jednym z wielu miejscowych instrumentów (m.in. na dwustrunowym morin-khuur czy czymś w stylu banjo). Kolejny Tras D'orizao to ukłon w stronę rodzinnych ziem rodziców Paula - Wysp Zielonego Przylądka. Jest on całkowicie zaśpiewany po portugalsku i aż pełen jest dźwięków które jednoznacznie kojarzą się z takim Buena Vista Social Club. Terraplane Blues to klasyk nad klasyki wykonany z pietyzmem, naprawdę doskonale brzmiący. Następujący potem Alash Khem to solowy popis Kongara, którego śpiew stwarza wrażenie jakby grał z nim flecista - podobna rzecz ma miejsce w kolejnym Ondarnyng Ayany, gdzie z kolei Paul wspomaga mistrza w gardłowym śpiewaniu - niewidomy muzyk przez wiele lat poznawał tajniki tegoż śpiewu i naprawdę zyskał wśród tubylców szacunek opanowując w dobrym stopniu ich tradycyjną technikę). Dugren Chugaa to utwór ciekawy ze względu na to, że słowa padają tu tak szybko jakby wystrzeliwane były z karabinu maszynowego - co w zasadzie nie powinno dziwić bo po przetłumaczeniu tytuł znaczy ni mniej ni więcej "szybka mowa". Konggurey to chyba najdoskonalszy przykład jak muzyka wschodu i zachodu potrafi się przenikać a przy tym uzupełniać i wpłynąć na to by całość nabrała naprawdę cudownych kształtów - śpiew gardłowy na tle slide'u i na odwrót - zwykły śpiew na tle morin-khuur - cudo Tak poza zestawem z płyty - korzystając z okazji by pokazać jeszcze jeden przykład kolaboracji bluesowo-tuvańskiej - polecę solowy utwór Paula, Kargyraa Moan - hymn pieśń pochwalna dla klasyków bluesa (jak Charleya Pattona czy Howlin' Wolfa) ale i ludzi z centralnej Azji, biorący pełnymi garściami tak z jednej jak i drugiej muzyki...
Ta płyta jest czymś idealnym dla ludzi poszukujących nowych dźwięków, tak czystego bluesa - bluesa który dla Paula był całym życiem równającym się z ciągłym zmaganiem z przeciwnościami losu; jak i czystej i nieskrępowanej niczym muzyki nieznanej szaremu słuchaczowi. Muzyki pięknej choć z początku trudnej do opisania słowami...
Takie wydawnictwa naprawdę powinny być znane szerszej publiczności...
Polecam serdecznie (a nawet jeszcze bardziej!)