autor: StS » października 5, 2008, 9:16 pm
Zdarza mi się, że kupuję płyty tylko z powodu jednego utworu. Słuchając pierwszego nagrania z płyty The Neptune Blues Club - funkowego Main Drain, już jestem bliski zadowolenia. Można pomyśleć, że to normalne - dzisiaj wielu wykonawców umieszcza na początku płyty najlepsze nagranie, a później wata, siano lub inne wypełniacze. Zwracam uwagę na harmonijkę z prawej strony sceny, która wtóruje gitarze i mimo tego, że zwykle nie jest na pierwszym planie pełni prawie równorzędną rolę. Współbrzmienie gitary i harmonijki jest tutaj bardzo udane - okazuje się później, że nie tylko w tym utworze. Kolejny, transowy numer Locked Down Tight wzbudza przypuszczenie, że to wyjątkowe wydawnictwo. Trzeci Freedom Fighter ostatecznie przekonuje mnie, że trafiłem na świetny zestaw. Oprócz gitary, na drugim planie klawisze i znowu dyskretna harmonijka, stonowany wokal i dużo przestrzeni.
To wspaniałe, że w dzisiejszych czasach nagrywane są takie płyty.
Czwarte nagranie Go Too Soon wyprowadza słuchacza z transu, to rock & roll, przy którym można nawet poskakać. W piątym Don't Get Me Killed Mark Ford odpoczywa od śpiewu, wokalnie udziela się Mike Malone (klawiszowiec, harmonijkarz i współtwórca repertuaru całej płyty) wykorzystując do tego chyba mikrofon harmonijkowy - oczywiście wtedy, gdy nie gra na tym instrumencie. Last Time Around Again powinni zapamiętać zwolennicy łatwiej wpadających w ucho nagrań. Siódme Spaceman - znowu powraca transowy klimat, znowu świetna gitara z harmonijką.
Na tej płycie nie ma sterylnych dźwięków, jest naturalnie - przybrudzona gitara, przy wyciszeniach słychać przydźwięk i wibracje membran bębnów. To prawdziwe brzmienie, bez sztucznego koloryzowania.
Marc Ford jest szefem całego przedsięwzięcia. Nie tylko gra na gitarze, śpiewa i jest właścicielem większości kompozycji. Jest producentem płyty. Dźwięki jego gitary rozlewające się głównie z lewej strony sceny dominują, w niektórych momentach może nawet nieco nadmiernie, ale szef ma swoje prawa. Zmiksowaniem nagrań (i również nagrywaniem) zajął się perkusista The Neptune Blues Club - Anthony Arvizu. Oprócz już wymienionych muzyków formację The Neptune Blues Club tworzą: harmonijkarz Bill Barret, (kontra)basista z właściwym nazwiskiem (lub pseudonimem) John Bazz i obsługujący instrumenty perkusyjne Stephen Hodges.
Ósme Pay For My Mistakes - tutaj znowu śpiewa Mike Malone, można się szybciej pokołysać. Znowu odważniejsza harmonijka, riff zapada w pamięć. Po sześciu minutach wydaje się, że nagranie się kończy, ale muzycy dają nam jeszcze 45 sekund przyjemności. Dziewiąte Shame On Me - znowu rytmiczne oderwanie od transu, ale tego potrzeba słuchaczom, żeby za daleko nie odlecieć. W kolejnym nagraniu Mother's Day słyszymy chyba najbardziej czyste dźwięki z całej płyty, mniej przybrudzona gitara. Początkowe dźwięki nagrania jedenastego Smilin' znowu prowokują do szybszego kołysania. Tym razem harmonijka pojawia się nawet w centrum. To porcja łagodnego funku z wyciszonym w końcówce utworu odjazdem zespołu. Nagranie dwunaste Keep Holdin' On uspokaja i wycisza słuchacza. Trzynaste... - nie ma nagrania trzynastego. Płytę kończy nagranie nr 12. Może to i lepiej, bo nadmiar świetnych nagrań na jednym krążku mógłby nas wyprowadzić z równowagi.
To prawie 70 minut muzyki. To płyta, której nie potrzeba słuchać na okrągło przez kilka dni, żeby jakiś utwór wreszcie zaczął się podobać usprawiedliwiając tym samym dokonany zakup. Jeśli kiedyś z tej sesji ukażą się niepublikowane wcześniej kawałki, mogą to być rarytasy, a nie twory słusznie przeznaczone do odrzutu. Polecam.