Okolice Bluesa

Album Gienek Loska Band — "Hazardzista" uzyskał status Złotej Płyty w Polsce. Oznacza to, że płytę zakupiło już 15 tysięcy fanów.

Źródło: onet.pl

Najlepiej jest narzekać. "Oczekiwałem czegoś innego, to jest słabe!", "gdzie jest blues?!", "co to, jakieś tandetne reggae?!".
Oprócz chórków, które brzmią wyjątkowo syntetycznie.. nie wiem, czego tu się można przyczepić.
To, że nie słuchamy tego w kółko nie oznacza, że jest to straszne.
Coraz bardziej irytuje mnie podejście typu: nie podoba mi się, to znaczy, że jest do dupy, bo ja jestem znawcą.
Ja też nie jestem zachwycona tym "w jedną stronę", nie słuchałabym sobie tego z rana na rozkręcenie... ale nie uważam, żeby było to słabe nagranie.
Nie wiem, co waszym zdaniem jest słabe.
"Drze papę, a nie śpiewa"? Pokażcie mi lepszych wokalistów w Polsce.

Płyty jeszcze nie mam i chcę ją nabyć na koncercie, więc chyba jeszcze trochę poczekam...

Jednak wbrew zapowiedziom, parę słów krytyki napiszę. Jakiś czas upłynął i na mojej playliście próbie czasu oparły się: Pieśń Emigranta, W jedną stronę bilet i Dziewczyna z Kielc. Są razem na płycie, więc tak słucham, natomiast kolejność taka jak podałem (w rankingu) .
Pieśń Emigranta - podtrzymuję moją opinię, jeszcze mi sie nie przejadła. Muzyka trochę przypomina mi momentami Uriah Heep (którego słuchałem w podstawówce i nie powróciłem potem) ale w połączeniu z tekstem znakomicie sie broni.
W jedną strone bilet - z czasem "wyładniał". Na początku go przewijałem, teraz słucham. Reggae nie lubię za bardzo, ale to przeciez tylko piosenka w takim rytmie, a nie żadne reggae, prawda?
Dziewczyna kielecka - jeszcze słucham, ale sie już opatrzyła trochę.
Reszty nie włączam.
Natomiast chciałem jeszcze o produkcji, bo moim zdaniem fatalna i coraz bardziej mnie razi, o ile to w ogóle możliwe. Wszystko popodciągane dynamicznie i popchniete do przodu, a w związku z tym b. płaskie. Trudno nawet powiedzieć, jak oni tam graja, bo kompletny jest brak jakichkolwiek planów dźwiekowych. PrZypomina to rysunek rozsmarowany na szybie b. blisko oczu. Wszystko blisko, a z tyłu - pusto.
Fatalnie brzmi też wokal Genka. Tzn. sam w sobie on brzmi dobrze, sprawdziłem w różnych miejscach, ale kompresor użyty tu niepotrzebnie eksponuje ściśnięte gardło i sprawia, że Genkowi momentami "widać migdałki". Szkoda! Wydaje mi sie, na moje amatorskie ucho, że do tego typu wokali, brudnych itd. lepiej sprawdziłby sie sam limiter i nie wyciągałby tego gardła tak. Ale może to bzdury...?
W każdym razie i tak często mam przed oczami wizję ukrzyzowanych, na drodze do Londynu, "Jezusików i Światowidów" co w połączeniu z białoruskim akcentem Genka, bardzo celnie i sugestywnie wyraża los słowiańskich emigrantów w tej sterylnej "europejskiej europie". Na moje odczuwanie oczywiście.

Jak już tak porównujemy...
To mi brakuje tutaj saksofonu.. na wszystkich płytach Ornetta Colemana jest... tutaj też bym go widziała. Wręcz - jest niezbędny i bardzo żałuje, że go zabrakło.

No bez jaj rocken - to jest bicie piany, a nie jakieś istotne informacje