autor: R&B » listopada 22, 2018, 6:01 pm
Ja również się dziwię. I nie dziwię. Niech ktoś odpowie na pytanie, skąd wziąć tylu pozytywnych wariatów do tworzenia podobnego pisma bluesowego? A jeszcze większy problem widzę w potencjalnych odbiorcach, jak wielu znalazłoby się chętnych?
JAZZPRESS jest pismem, które zajmuje się polskim jazzem, polskimi artystami. Choćby w ostatnim numerze:
wywiady - Herdzin, Maleńczuk, Baron, recenzje płyt - na głównym miejscu - Młynarski-Masecki, Herdzin, Chyła Quintet, Entropin Ensemble, Kanon polskiego jazzu, Pod naszym patronatem - polskie płyty, itd.
Ilu polskich fanów bluesa interesują polscy artyści? Kiedyś kupowałam "jedyne pismo bluesowe w Polsce", stąd wiem co piszę. Kiedy ostatnio w tym piśmie na okładce był nasz wykonawca?
A w JAZZPRESS na okładkach:Herdzin, Namysłowski, Dobrowolski, Gralak, Płużek, Walicki, Skolias, Piotrowicz, Jaskułke...
I oto chodzi, środowisko jazzowe wykształciło polskie gwiazdy jazzu, potrafi je docenić, jest ciekawe tych artystów. I to jest jedyna droga do zainteresowania naszą muzyką szersze grono sympatyków. Niestety, nie widzę podobnych tendencji w bluesie. Ostatnio byłam w Warszawie na "interneszional blues ochota". Nie mam nic do Danii, ale coverowy zespół z tego kraju nazywać gwiazdą festiwalu, dodam - przeciętny zespół... Na dodatek przed tą gwiazdą zagrały dwie polskie kapele, z których przynajmniej jedna była ciekawsza pod każdym względem. Dlaczego podaję taki fakt? Bo to przykład na sposób myślenia organizatorów, redaktorów, itd., a w konsekwencji fanów. I tak koło się zamyka, na koncerty przychodzi kilkunastu słuchaczy, na festiwalach ciągle te same twarze (coraz starsze), "jedyne pismo" ma kilkuset czytelników...
Skąd w takim środowisku miałaby znaleźć podatny grunt formuła pisma podobna do JazzPress???