Strona 1 z 1

ROBERT KORDYLEWSKI FINGERSTYLE BLUES TRIO

Post: sierpnia 17, 2010, 10:10 am
autor: MAQ
...back in time to 31.05.2010...

Kapela o której w temacie powstała dość spontanicznie podczas koncertu w Blue Nocie, grając jako support przed Partyzantem...(dodajmy jeszcze się nawet nie nazywając).....
No nie był to zbyt szczęśliwy zabieg, gdyż od Partyzanta tego wieczoru bisów nikt nie chciał (choć zagrał dużo lepiej niż kilka miesięcy wcześniej w tym samym miejscu) a rzeczonego Trio publika nie miała ochoty ze sceny zrzucać, no ale cóż...miejmy nadzieje, że następnym razem kolejność będzie odwrotna :twisted:
W skład poza akustycznym liderem wchodzą nie mniej charyzmatyczni Leszek Paech - harrrmonijka (wcześniej i również nadal Boogie Chilli, Blues Solution, Simple Blue Band) oraz dość dawno nie słyszany Andrzej Kubiak - werrbrll (wcześniej choć już tylko częściowo nadal Blues Solution, Wielka Łódź & Boogie Chilli)
Co tu dużo mówić...supehr grupa której plastykowany chickenfoot może wiązać sznurówki.
Koncert Bluenotny świetnie brzmiący i genialnie grający, jako wielki fan gry Andrzeja pomyślałem, że gdybym był kobietą to chyba bym się rozbeczał z radości :P po raz pierwszy miałem wrażenie muzycznego zatęsknienia za konkretnymi perkusjonaliami hehe...., i jakbym się tak mocno zastanowił przez moment to chyba tamten występ był dla mnie najwyższą formą Andrzeja jaką widziałem ever ...brawa, brawa... a to statystycznie dopiero jedna trzecia 8)
Najwięcej miejsca dla siebie ma w tym składzie bez wątpienia...Leszek :D :shock: jest najgłośniej i robi największe show, nie żeby mnie to jakoś specjalnie dziwiło, ale z racji tak mocno, bo już w nazwie zaakcentowanego liderstwa rzecz co najmniej ciekawa...
Robert jak zwykle niby subtelnie ale jednak bezceremonialnie zmiata konkurencję. jednym słowem....CZAD! :D

Kolejny koncert odbył się na woodstocku, nie widziałem, ale podobno super, zaręczam, że 2\3 członków grupy (choć myślę, że można założyć nawet 3\3) było zadowolonych, podobno konferansjer popisał się sklerozą i na finał powiedział....wystąpił zespół eee yyy uoi TRIO!....
(inna sphrawa, że nazwę można by nieco przyciąć hehe)

W piątek trzynastego, miesiąca aktualnego miał miejsce występ numer 3. Zespół gościła tajemnicza miejscowość zwana Imielnem.
Miejsce na koncert przeurocze "Bistro An-Mar" które klimatem grania do kotleta wręcz buchało (swoją drogą mieli GENIALNĄ pieczeń z pyzami i świetnego dewolaja :) ).
Byłem wręcz pełen uzasadnionych pozornie obaw, że koncert będzie przyciężko utrzymać w klimatycznych ryzach...otóż wpadka, pomyliłem się....i po raz chyba pierwszy ucieszyłem się z braku posiadania racji :o
Okazało się, że publika zdecydowanie przyszła posłuchać muzyki i ewentualnie zjeść a nie na odwrót.
Nowość spowodowana paradoksalnie niedomaganiem sprzętu pożyczonego zabrzmiała niezwykle intrygująco, otóż wokal Roberta był nieco przesterowany i przywodził na myśl brzmieniowe skojarzenia z produkcjami...Hookera :) Dla mnie spoko, choć Lechu wyraźnie zaznaczył, że tak nie miało być.
W drugiej części z powodu spodziewanego deszczu koncert przeniósł się do sali plenarnej PPB (Polska Partia Bluesa) gdzie klimat zrobił się nawet tańczący, a zespół zagrał niespodziewanie zupełnie, trochę Jazzu :D
Pewna pani nie zaśpiewała choć chciała a muzycy jak zwykle zmuszeni byli bisować i to nie raz....świetny koncert.

Pozdrowienia i podziękowania wszystkim co byli gratulując gustu muzycznego hyhyhyhy