Strona 1 z 1
WISHBONE ASH 16/02 wtorek, warszawa-proxima
:
stycznia 24, 2010, 12:02 am
autor: *woytek
witam.
celem przypomnienia!
ktos sie wybiera- bo ja najprawdopodbniej tak.
jak ktos jedzie spoza warszawy, to sluze rada logistyczna:)
*woytek
16 LUTY 2010 wtorek Proxima, warszawa.
Godz. 20.00
Cena biletów:
89 zł- przedsprzedaż
99 zł w dniu koncertu
Miejsca sprzedaży: eventim.pl, ticketpro.pl oraz ticketonline.pl, biuro klubu Proxima, ul. Żwirki i Wigury 99a
Agencja Go Ahead z przyjemnością informuje, iż w lutym 2010 roku legendarna formacja Wishbone Ash wystąpi dwukrotnie w Polsce na specjalnych koncertach w ramach okolicznościowej trasy "40th Anniversary Tour 2010". Wishbone Ash zagrają 16 lutego w Klubie Proxima oraz dzień później 17 lutego w Klubie Eskulap w Poznaniu. Można już nabywać bilety na oba koncerty na stronach eventim.pl, ticketpro.pl oraz ticketonline.pl. Bilety kosztują 89 zł (99 zł w dniu koncertu).
:
stycznia 24, 2010, 12:12 am
autor: Marek-Browarek6
:
stycznia 24, 2010, 12:29 am
autor: *woytek
miejmy nadzieje, ze 'obciachu' znowu nie bedzie co znaczy- proxima bedzie przyzwoicie wypelniona...
pozdrowka!
*woytek
:
stycznia 24, 2010, 12:46 am
autor: Marek-Browarek6
:
stycznia 25, 2010, 3:49 pm
autor: single malt
:
stycznia 26, 2010, 9:47 am
autor: Prezes
:
stycznia 26, 2010, 12:21 pm
autor: Beata ;-)
:
stycznia 27, 2010, 12:40 am
autor: *woytek
Sluchalem dzisiaj 'The Power of Eternity' i 'Clear Destiny'- czyli robilem kolejne podejscie do tych plyt... bo jakos do mnie nie przemowily. Niby slychac, ze to Wishbone Ash, niby wszystko sie zgadza, solidne granie etc. ...
ale czegos mi brakuje. za czasow Mark'a Birch'a bardziej mi sie podobalo.
'Bona Fide' jest rewelacyjna, a te...
ech.. jeszcze sprobuje...
a co do Ted'a Turner'a- nie slyszalem jego dokonan. cos ktos wie? koncert z Chicago z 1995 jeszcze z Ted'em w skladzie to mistrzostwo...
dobrej nocy
*woytek
:
stycznia 27, 2010, 9:15 am
autor: B&B
Życzę Wam jak najlepiej, ale w Proximie... ta sala akustycznie jest beznadziejna dla tak mocnych składów jak WA.
ps. woytek, tu
:
stycznia 27, 2010, 10:41 am
autor: *woytek
:
lutego 15, 2010, 8:50 am
autor: Prezes
:
lutego 16, 2010, 4:39 pm
autor: *woytek
to do zobaczenia:)
3 godziny pozostaly...
*woytek
:
lutego 17, 2010, 1:33 am
autor: *woytek
Pyszne to byly ostatki...
Bo taki byl tez koncert.
W skrocie:
Andy Powell z reszta postarali sie jak nie ma co.
Zaczeli od Pilgrim, potem byly 'nosne' kawalki z Argus'a ale byla tez Lady Jay z mojej ulubionej There Is the Rub... ech, czyli kwintensencja WA.
Potem mnie troche uspili nowszymi kompozycjami. Niby wszystko sie zgadzalo, ale niby, bo juz sie tak chetnie nie bujalem a nozka mi nie tupala...
Andy zdawal sie byc zawiedziony nizbyt wylewna reakcja na calkiem nowy kawalek (jak on sie nazywal?). ale ale- chlopaki zagrali na fajnym luzie, widac bylo, ze dobrze sie bawia (poza momentami kiedy sie sprzegalo, ale o tym potem), gitary hulaly jak trza, a Bob Skeat tez wygladal na rozbujanego...I mysle byli z nas zadowoleni jak i my z nich:)
przebudzilem sie na Living Proof i i tak juz bylo do konca. ... no a Phoenix- R E W E L A C J A... odlecialem na calego...
Bisy- byly a jakze - Jail Bait i Blowin' Free(nie jestem pewien czy to bylo na drugi bis- taki bylem rozanielony)... palce lizac...
A Proxima wypelniona po brzegi, podobno koncert wyprzedany. Swietnie!
Naglosnienie- coz jak na warunki Proximowe nie bylo zle (do takiego wniosku doszlismy z kumplami), ale rewelacji tez nie bylo. Wokal mi ginal momentami, no i Andy sie troche denerwowal sprzegami- i to byl zdaje sie wlasnie wokal ciagniety do gory.
Ichniejszy Akustyk dal rade. reasumujac.
A brzmieniowo gitary rewelka!!! To sa wlasnie zawodowcy. i kropka.
Tak odlecialem na jednym solo Andy'ego, ze hej.
Brakuje mi jednak Ted'a Turner'a glownie jego wokalu, no ale coz- zycie.
Po koncercie caly zespol, oprocz nowego palkera podpisywali, pozowali i takie tam. Andy za barierkami bardzo cierpliwy i usmiechniety. (zaslyszane pytanie do Andy'ego: Do You know Andrew Golota?- niezle przeziebienie...)
A Bob sie krecil po sali...
Aha- byl tez support- Jimie Bll****- nie pamietam nazwy. takie tam sobie granie. Skojarzenia mialem ze TSB, ale tylko troche i nie bylo na czym ucha zawiesic- poza tym support byl zbyt glosno i juz sie balem, ze na WA bedzie to samo, ale jak pisalem- dalo rade.
W sumie- bardzo udany wieczor z porcja swietnej muzy. oby tak czesciej.
no moze jeszcze bym uslyszal chetnie 'Everybody Needs A Friend' albo 'Outward Bound' ale teraz to juz marudze...
dobrej nocy
*woytek
Wishbone Ash Proxima
:
lutego 17, 2010, 10:24 am
autor: single malt
Faktycznie świetny koncert.Kolejny skład Andy Powella trzyma poziom.Ciekawe,że generalnie grali ostrzej niż na płytach.WA ,to dla mnie jeden z najważniejszych zespołów, więc frajda wielka, tym bardziej,że grali i spiewali super. Nagłośnienie jak na Proximę było nie tak złe,ale oczywiście chciałoby się lepiej słyszeć wokale przede wszystkim.
Support był chyba niepotrzebny,chociaż "zagraniczny".Nic oryginalnego nie pokazali, taki ot rock-blues.Ludzi było mnóstwo, co cieszy.Nie powiem jaka była przeciętna wieku na sali :wink: Ale w końcu to trasa Wishbone Ash celebrująca 40 lecie zespołu.
:
lutego 17, 2010, 11:41 am
autor: B&B
Troche wam zazdroszczę, a trochę nie (Proxima
)
Wszystkim, którzy zazdroszczą polecam na pocieszenie posłuchanie nagrań z Londynu - w Proximie na pewno tak fajnie nie było
I na końcu jest
Everybody Needs A Friend
http://www.sendspace.pl/file/2a1368a882e9d791b494635
:
lutego 17, 2010, 12:48 pm
autor: single malt
:
lutego 17, 2010, 1:39 pm
autor: blsa
Witam
Narażę się chyba części osób, które były na koncercie, ale jak dla mnie było przeciętnie - sam koncert miejscami zbyt popowy, bardzo słaby basista (monotonny, w niektórych momentach granie ocierające się o dyskotekę), przeciętny perkusista (wręcz punkowe bicie - przez większą część koncertu na perkusji nic się nie działo). Jedyne, co ratuje koncert i to, że nie był to stracony czas, to sam jego koniec, tutaj miałem okazję posłuchać WA takich jakich lubię.
Suppurt - Jimmy Bowskill jak dla mnie bomba - gitara miejscami przypominała gitarę Paula Kossoffa - bardzo solidne blues-rockowe granie, wokal - miejscami tak jak bym słuchał Humble Pie - wydaje mi się, że ten człowiek (lat osiemnaście) w przyszłości w muzyce jeszcze dużo namiesza.
pozdrawiam
Tomek
:
lutego 17, 2010, 2:17 pm
autor: lehoux
:
lutego 17, 2010, 4:34 pm
autor: single malt
Co do Bowskill, to pewnie jest kwestia co, kto lubi.Mnie takie granie rock-bluesa ( bo nawet nie blues-rocka) przestało kręcić wiele lat temu. Faktycznie zalatywało to chwilami Kossofem , a także Humble Pie. Zagrali tez Rattlesnake Shake Fletwood Maca.Ale dla mnie to brzmiało topornie, schematycznie i nie było w tym zadnego indywidualnego piętna. A co do WA i uwag blsy, to nie pamiętam czy w historii WA kiedykolwiek więcej się działo od strony perkusji, czy basu. Zawsze oba instrumenty stanowiły tło dla dwóch gitar i dla wokali. A,że to nie jest rockowe łojenie i komuś zalatuje popem, to cóż ... Znowu kwestia gustu.
:
lutego 17, 2010, 5:50 pm
autor: *woytek