O.. jeśli był łomot , to już okropnie żałuję, że nie mogłem pojechać
z pewnością to coś dla mnie.
Ja uwielbiam Texas Hippie Coalition lub Preacher Stone, więc im większy łomot, tym więcej szczęścia
!!!
A Jay Jesse Johnson? To miszczunio nad miszzami.. i też lubię jego country-łomotliwe naparzanie.
Ckliwe popitalani i smętne łechtanie strun mnie po prostu zanudza na amen i przytępią mą bluesową wrażliwość
.
No cóż - dla każdego coś miłego.
A może jakaś opinia kogoś, komu przypadł ten łomot do gustu?
Czy jednak większość szanowanych kolegów woli ślamazarne bieszczad-bluesy
?