Relacja
17.11.2011
godz.19.30
Rezerwacje
509236730
Stała opłata kulturalna 5 PLN
ul. Ślusarska 6
61-778 Poznań
Nie spodziewałem się takiego nalotu fanów bluesa
do Charyzmy a przynajmniej o godzinie 20.00.
zawsze "zalew" fanów był w godzinach 20.30 do 21.00
Cieszy, że pierwszych utworów może wysłuchać
większa liczba słuchaczy.
Dewizą klubu jest, to że nie powtarzamy nic dla spóźnialskich,
honorujemy tych co zostawiając wszystkie inne prace
i przychodzą do Charyzmy zgodnie z zaproszeniem
organizatorów i wykonawców- godziną umieszczoną na plakatach.
Może już tak zostanie?
Przechodząc do wykonawców to muzycy byli w stałym pogotowiu,
rwali się się do grania spoglądając dyskretnie na zegarki.
Zawsze planuję sobie po cichu jak dany zespół
będzie prezentował się w oczach fanów.
W tym przypadku na wzrok wszystko było ok.
zgodnie z moimi oczekiwaniami,
myślę, że widowni sądząc po reakcjach przed koncertem
i w czasie koncertu.
Muzycy poubierali swoje najlepsze koszulki,
"przykleili" wesoły uśmiech na ustach,
lawirując między stolikami przemieszczając się
w stronę baru, zagadywani przez słuchaczy
oczekujących na pierwsze dźwięki.
Po zapowiedzi jakie czekają atrakcje słuchaczy
po koncercie a było ich kilka min. losowanie płyty,
darowana płyta dla jednego z uczestników,
który odwiedził Charyzmę po raz pierwszy,
była też najnowszego wzoru koszulka firmy
Aniger gdzie jej właściciel zrobił nadruk
specjalnie na bluesowe czwartki w Charyzmie,
i przekazał na moje ręce trzydzieści sztuk.
Z mojego roztargnienia zapomniałem losować
jednego biletu na koncert bluesowy w klubie blue Note.
Po słowach "dzisiejszy wieczór atrakcją muzyczną jest zespół
Indianer - powitajmy ich serdecznie",
muzycy wskoczyli radośnie na scenę.
Kiedy podawałem dłoń solistce aby pomóc jej wejść na estradę
musiała czuć moje drżenie ręki.
Po raz pierwszy Anastazja była ubrana jak na dziewczynę przystało.
Miała na sobie wszystkie elementy ubioru kobiety a nie chłopczycy.
Do tego dyskretny makijaż i to była ta kropka nad i .
Zespołu nie słyszałem od blisko trzech miesięcy
ale cały czas wiedziałem i widziałem postęp,
co świadczy o dużej pracy, dokładając do tego rozsądek muzyków
to muszą być efekty.
Tak też było, brzmienie i stopień trudności utworów
ich aranże też pracę tę ukazywały.
Po każdym utworze były oklaski na miarę bisów
a o to nam wszystkim chodzi, zespół nie grał kolejnej pioseneczki
tylko wkładał w każdy utwór cały swój kunszt artystyczny,
a przy ich skromności (zawsze ją mieli)
odbiór słuchaczy był tym bardziej pozytywny.
Rozpisałem się się za dużo nad minutami przed koncertowymi
a teraz bieg, bo kto to będzie czytał? taki tasiemiec?
Natomiast pisząc to wszystko chcę oddać klimat
chociaż w części jaki w tym dniu panował.
Po przerwie nowy utwór pod tytułem
"Kochanie Pośpijmy Trochę Dłużej"
w tym miejscu moja radość nie miała granic,
Są to moje osobiste wspomnienia.
Po tym utworze miałem wiele radości
jakich się do końca nie spodziewałem.
Chodziłem jak na skrzydłach najlepiej w kierunku baru ha,ha
ale do momentu aż cały zespół zszedł z estrady... i co?
Na scenie zostaję wokalistka Anastazja
przebierająca nóżkami w bucikach na obcasie
z miną niewiniątka, jak by chciała rzec, ja nie chciałam...
W naszych uszach zabrzmiały pierwsze melodyjne słowa
utworu Janis Joplin Mercedes Benz...
Posłuchajcie orginału –
http://www.youtube.com/watch?v=C-GFqhCq2HA
Kiedyś myślałem, że szczęście czy radość maja swój jakiś koniec
a jak niektórzy mówią i piszą, że jest to bez końca
to teraz mogę stwierdzić jest to wszystko
bez końca wręcz nieskończoność.
Na bis zespół zagrał a wokalistka zespołu odśpiewała nowy,
premierowy utwór "Kochanie Pośpijmy Trochę Dłużej"
co mi w tej chwili kiedy piszę ten tekst przypomniało
abym spojrzał na zegarek, ponieważ głowa już mi sama leci na klawiaturę.
Po koncercie rozdawanie lub obdarowywanie jak kto woli
a ja z wrażenia zapomniałem losować jeden bilet
na bluesowy koncert w Blue Note.
Przepraszam, mam już swoje lata ha,ha,ha.
Obiecałem w mailach to wkleję dzisiaj jeszcze kilka fotek.
Elvi
Modliszka