Było inaczej niż zwykle , nie powiem ,że lepiej lub gorzej ale zdecydowanie ten koncert różnił się od wszystkich koncertów Bonamassy jakie widziałem. Było bardziej zespołowo ponieważ Joe zachowywał się jakby grał koncert z BCC a nie solo pod własnym szyldem. Nie dość , że zezwolił na potężne nagłośnienie klawiszy (D. Sherinian z BCC) to jeszcze po każdej solówce organisty a nawet basisty i perkusisty domagał się braw dla członków swojego zespołu. Początek akustyczny ale później mieliśmy kilka naprawdę ostrych i głośnych momentów rockowych oczywiście przeplatanych fajnymi (prawie) balladowymi lub pięknymi bluesowymi utworami:
http://www.setlist.fm/setlist/joe-bonam ... 77e4d.html
Dokładnie tydzień wcześniej byłem na rewelacyjnym koncercie Ryana McGarveya i naprawdę bałem się czy mój pupil (JB) da radę w takiej konfrontacji. Dał radę choć nie było łatwo. Ale tu muszę wyjaśnić , że to nie Joe był słaby ale Ryan zagrał fantastyczny koncert i tylko możemy mieć nadzieję graniczącą z pewnością , że to własnie Oni wspólnie z D. Trucksem a może i z Davy Knowles'em godnie zastąpią starych Mistrzów. Zmiana pokoleń jest nieunikniona i na szczęście wciąż pojawiają się tak fantastyczni młodzi gitarzyści , którzy moim zdaniem dokonają tego prawie bezboleśnie...