No i zagrali!
Występowali już wielokrotnie w różnych miejscach, jeszcze pewnie wystąpią nie raz... Niemniej, wczorajszy koncert był pierwszy
Zagrany w pierwszą rocznicę działalności w obecnym składzie...
Pierwszy raz w Teatrze Stacherczaka - bardzo fajna sala, duża, z dobrą akustyką i funkcjonalną sceną...
Po raz pierwszy Kuba Konieczko - dotychczas obsługujący tylko harmonijki - wystąpił w roli wokalisty-showmana, co mu wyszło całkiem przyzwoicie
Nie po raz pierwszy Krzysiek Krzywański zachwycił swoimi solówkami gitarowymi
Pierwszy set zakończyli porywającym wykonaniem standardu "Sweet home Chicago" a w drugim secie zagrali pierwszy raz "Everyday I have the blues" w stylu swingowym, co pokazało, że świetnie czują się nie tylko w ramach podstawowych dwunastu taktów...
Reasumując: bardzo dobry koncert (nie po raz pierwszy), w świetnych warunkach i żywiołowo reagującą publicznością - nie tylko mnie się podobało