Na gorąco z życzeniami moje review
Trzeba być szalonym albo bardzo pewnym siebie aby odważyć się na to co uczynili
Twelve Moons na swoim demo albumie
Magical Mystery Vroom. Biorąc na warsztat dość trudny technicznie a do tego tak charakterystyczny materiał, zespół poddał się bardzo trudnemu egzaminowi. Wszyscy, którzy doceniają King Crimson są bowiem bardzo wymagającymi odbiorcami.
Wszyscy znamy tę muzykę na pamięć i niemal każde posunięcie interpretacyjne jest szalenie ryzykowne.
Matragon i jego koledzy doskonale sobie zdawali z tego sprawę, podjęli decyzje moim zdaniem bardzo trafne. Aczkolwiek ktoś może im zarzucić natychmiast brak inwencji, bo podeszli do przedsięwzięcia z wielkim pietyzmem i może zbyt daleko idącą pokorą. Ale to hołd przecież, hołd dla króla. Tak więc zmiany nie są oszałamiające i tak miało być. Zwiężle, sprawnie, klarownie.
Mamy tu niemal wszystko co charakteryzuje KC - ciężkość riffów, techniczną sprawność muzyków – brawurowa gra Goddarda na syntezatorze gitarowym, świetne liryki Adriana Belew – niesamowite wokale Matragona, świetnie technicznie zaaranżowane. Sekcja bez zarzutu.
A jednak czegoś zabrakło. Pomimo bardzo przemyślanej koncepcji przedsięwzięcia, płytka jest boleśnie krótka, pozostawia uczucie niedosytu – chcesz więcej przyjdź na koncert!!! Ale czy tam znajdziemy brakujący element? Musimy sprawdzić sami czy Twelve Moons potrafi nas czymś zaskoczyć jak to robił z każdą płytą Robert Fripp?
Oczywiście niemal natychmiast nasuwa się pytanie o prawdziwy debiut zespołu, patrząc na biografie muzyków możemy być pewni, że będzie to wydarzenie warte uwagi. Zarówno Matragon jak i
Goddard to muzycy doświadczeni, ograni o wyrobionych gustach muzycznych. Ale sprawa nie jest łatwa - bowiem gatunek określany jako rock progresywny jest wyczerpany niemal do cna. Na okładce dema zasnute pajęczyną drzwi – dokąd prowadzą?
Jestem bardzo ciekaw co przyniosą koncerty w przyszłym roku, kapela reprezentuje poziom, który z powodzeniem pozwala im grać jako suport dowolnego zespołu na światowym poziomie. Czy będzie to konceptualny progres a może bardzo energetyczny odjazd zobaczymy.
Zapamiętajcie tę nazwę -
Twelve Moons. Nie przypadkowo debiutują właśnie 12 grudnia
)