Osobowość muzyczna obdarzona miłym, ciepłym głosem, przyszła na świat 14 stycznia 1984 roku. Muzyka towarzyszyła jej od dziecka. Już w szkole została „dyżurną wokalistką” obsługującą akademie i różne uroczystości. Jeździła również po całej Polsce występując w przeglądach młodej twórczości. Wygrała ponad 30 konkursów, w tym wiele ogólnopolskich. Dorastała w Bytomiu, gdzie dwukrotnie otrzymała nagrodę prezydenta miasta za szczególne osiągnięcia artystyczne.
Największym przeżyciem muzycznym tego okresu był dla Niej występ w Sali Kongresowej w Warszawie przed ponad 3-tysięczną publicznością. To właśnie na tym koncercie poczuła jak bardzo uwielbia przekazywać ludziom emocje poprzez swoje piosenki.
W 2 klasie liceum została wokalistką zespołu jazzowo-popowego założonego przez studentów Wydziału Jazzowego w Katowicach, którzy skomponowali dla Niej kilkanaście utworów. Po licznych próbach zespół wystąpił w kilku klubach, w TV Katowice, dotarł też do eliminacji Debiutów Opolskich. Jednak spora rozbieżność wizji muzycznych oraz brak wzajemnego zrozumienia przesądziły o odejściu Gosi z zespołu. Po wielu nieudanych próbach z różnymi lokalnymi kompozytorami, Gosia odkryła w sobie talent twórczy i sama zaczęła układać melodie najlepiej oddające jej osobowość.
Jej bluesy, mimo znacznego muzycznego oddalenia od rdzenia gatunku, są pełne emocji zwiazanych z niespełnioną miłością: niezakończonym poszukiwaniu tego jedynego o śródziemnomorskim typie urody. W jej twórczości przewijają się też echa relacji międzyludzkich dalekich od uczuciowych. Wszyscy pamiętamy nieprzyjemnosci jakie robił Gosi niespełniony, miernej jakosci kompozytor Dębski, usiłując udowodnić, iż ta nie potrafi spiewać bez playbacku (a kto to widział, żeby spiewać bez muzyki dobiegającej zza pleców, no chyba, że odsłuchy są na scenie), ale wiadomo blues w Polsce nie ma wielu sprzymierzeńców.
Najważniejsze, że te przykrości nie załamały kariery panny Andrzejczuk znanej tez jako Andrzejewicz i, ze trwaja rozmowy dotyczące jej występu podczas kolejnego festiwalu Leszno Czuje Bluesa poniżej zdjecie ze spotkania: