autor: RafałS » kwietnia 4, 2011, 3:49 pm
Zależy od muzyki. Głośność nowego Claptona jest w sam raz dla tego typu (czyli spokojnego) grania. Ciszej już nie lubię, dziwnie się czuję kręcąc mocno gałką w prawo, żeby słyszeć "normalnie". Albumy hardrockowe chcę mieć z trochę podbitym dźwiękiem, żeby od razu była jasność po co się taką płytę włącza. Ale też bez przesady. Za sytuację idealną uważam taką, gdy przez dłuższy czas, pomimo zmiany płyt i rodzaju muzyki nie muszę regulować głośności bo jest ona sensownie dostosowana do typu dźwięków. Nie przepadam za rozbiegówkami, jeśli po włączeniu nie ma wyraźnego dźwięku, to czasem automatycznie podkręcam pilotem głośność i wtedy po 5 sekundach jest przeraźliwe łubu-du.