Troszkę dziwnie ten temat chciałbym rozpocząć, ale cóż zrobić, skoro od tego się zaczęło.
Niedawno do sklepów trafiła nowa płytka Metalliki "Death Magnetic". Jak to zwykle bywa, w necie zaroiło się od albumów zrippowanych z płyt. Stała się jednak rzecz dość ciekawa, bo do sieci trafiła ścieżka z gry Guitar Hero w wersji flac. Zabawne, bo wersja z guitar hero brzmi zdecydowanie lepiej, bo nie została poddana kompresji, zaś płytka sklepowa jest ofiarą zjawiska z tematu, czyli Loudness War.
Tutaj przykład:
http://pl.youtube.com/watch?v=DRyIACDCc1I
I teraz pojawia się prawdziwe pytanie. Czy faktycznie muzyka, którą kupujemy nie jest zabijana przez wymogi komercji? Ileż płytek, które są z serii reissued, a które trafiają do sklepów zawiera muzykę równie zniszczoną?
Tutaj jeszcze kilka przykładów w czym rzecz:
http://pl.youtube.com/watch?v=3Gmex_4hreQ
http://pl.youtube.com/watch?v=xkkqsN69Jac